★4. Przeziębienie.

354 52 5
                                    

- Klasówka?! Z czego?!

Załamany, łapię się za głowę nie mogąc pojąć, jak mogłem zapomnieć o czymś tak ważnym. Znowu!

Sugino patrzy na mnie rozbawiony, po czym wzdycha i opiera się o ławkę.

- Angielski, ostatnie cztery lekcje. Ostatnio strasznie bujasz w obłokach, panie przewodniczący - śmieje się, a ja wtóruję mu nerwowo.

- Naprawdę...?

Eh, tak w rzeczywistości doskonale o tym wiem. Powodem tego stanu jest nikt inny jak Maehara, który... Zachorował.

*Dwa dni wcześniej*

Mimo że jesień przywitała nas naprawdę ładną pogodą, razem z nią zawitały też niskie temperatury. Idąc z Hiroto przez park, zastanawiam się jak najlepiej przygotować siebie rodzinę na zimę. No i oczywiście rudzielca. Bo z faktem, że chłopak nie ma zamiaru się wynieść, już się pogodziłem. Dobra, prawie.

- Łooo! - Maehara wbija wzrok w wielkie stosy liści za barierkami. - Ale czad!

Duże dziecko...

Ludzie patrzą się na nas z rozbawieniem, przez co czuję lekkie zażenowanie... Jednak nie tak wielkie, by się przejąć. Koniec końców mówimy tu o Hiroto - zawsze ktoś będzie się patrzył. Dlatego że jego zachowanie przywodzi na myśl obcokrajowca z Antarktydy co najmniej. Takiego totalnie odizolowanego od świata.

- Hiroto... - zaczynam ostrzegawczo, widząc co robi. Rudzielec zastyga z jedną nogą za barierką i uśmiecha się głupkowato, jak gdyby myślał, że nie zauważę.

- Tak?

- Jak myślisz, po co są barierki?

-... Dla ozdoby?

Parskam śmiechem, a on korzysta z okazji i przeskakuje całkowicie na drugą stronę... Po czym biegnie i ignorując moje nawoływania, wpada w pierwszą górę liści, śmiejąc się przy tym głośno.

- Hiro-

- Chodź Yuma! - krzyczy chłopak.  - To całkiem przyjemne!

Z westchnieniem przeskakuję przez barierkę, z zamiarem wyciągnięcia chłopaka z parku. Hiroto jednak w mig pojmuje moje zamiary i daje nura w liście. Gdy podchodzę do stosu, w którym siedzi, on wyskakuje z niego i daje nura w następny najbliższy. 

- Hiroto... Szanuj żesz czyjąś pracę...

- Pracę? - głowa chłopaka wyskakuje z liści. Wygląda to jakby był krzakiem z jesiennych ''odpadów'', co mimo wszystko niesamowicie mnie śmieszy.

- Tak pracę - próbuję mówić poważnie, ale średnio mi to wychodzi. - Widzisz, ktoś to musi grabić. A ty rozwalasz wszystko co zebrał.

- Ale i tak wiatr to rozwieje, zanim zdąży to pozbierać...

- Ej, wy!- odwracamy błyskawicznie głowy w kierunku, z którego dochodzi głos. Siwy dziadzio w zimowej, brązowej kurtce i z grabiami w ręku patrzy na nas gniewnie. -  Cholera jasna, głupie dzieciaki! Pół dnia to grabiłem!

Maehara wychodzi z liści, po czym odwraca ku mnie wzrok.

- To jest ten moment kiedy powinienem przeprosić nawet jak nie jest mi przykro? - pyta, a ja unoszę brwi, ukrywając rozbawienie.

- Powinno ci być przykro, Hiroto. 

- Ale nie jest - śmieje się. - Gdyby tylko takie się w życiu rzeczy robiło...

Posyłam mu pytające spojrzenie, na co ten odwraca wzrok, wyraźnie zmieszany. Jakby powiedział o kilka słów za dużo. Zdradził mi coś, czego nie chciał. A przynajmniej tak wnioskuję po jego dziwnym zachowaniu. 

✔ Nie taki jak się wydaje || MaeisoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz