12

4.8K 279 23
                                    




       Poczułam ciepłą dłoń na moim policzku, ale nie otworzyłam oczu, ponieważ wiem, kto jest jej właścicielem. Ciężko mi nie zaprzeczę, ale miałam czas na przemyślenia, nie mogę stanąć na drodze dobru dziecka, postanowiłam zakończyć ten związek.

   - Mówiła, że wczoraj nie pospała za długo, nie mogła zmrużyć oka. Z samego rana załatwiała jakieś sprawy. Jeśli możesz, nie budź jej, powinna odpocząć. Zresztą dziwię się, że tak szybko wróciła. - To Simon, troskliwy braciszek, on jako jedyny zrozumiałby moją decyzję.

   - Nawaliłem. - Szepnął cicho, ledwo go słychać.

   - Napijesz się czegoś?

Materac ugiął się, gdy Kevin wstał z łóżka, chwilę później poczułam gorący oddech na policzku, któremu towarzyszył lekki pocałunek. Musiałam wstrzymać oddech, by nie westchnąć. To będzie ciężka rozmowa, ale nie uniknę jej. Chłopcy wyszli z sypialni, więc wstałam i narzuciłam na siebie szlafrok.

Po cichu idę w kierunku kuchni, lecz nie dołączyłam do nich, stanęłam przy ścianie.

  - Mów.

  - Zanim poznałem Amelie, umawiałem się z Carmen, nie dawno okazało się, że jest w ciąży. Amelia dzisiaj się o tym dowiedziała. Chciałem jej powiedzieć, ale jakoś nie mogłem się przemóc.

Wiem, że nie powinnam podsłuchiwać, ale nie mogę się powstrzymać.

   - Jak na to zareagowała?

   - Nie wiem, przez telefon wydawała się spokojna i niewzruszona.

   - Co zamierzasz zrobić?

  - Powiedziałem Carmen, że jestem już z kimś, ale nie wyprę się dziecka. Będę płacił alimenty i przyznam się do ojcostwa, ale nie chcę z nią być.

   - Hmm.

   - Co?

   - Nic.

   - Simon.

   - Ok chodzi o to, że Amelia... Jak to nazwać... Jest inna, staroświecka itd. Sam pewnie to zauważyłeś. Dziwię się, że przespała się z tobą. Zawsze mówiła, że poczekam do nocy poślubnej. Dobra nieważne. Pewnie uznała, że jest piątym kołem u wozu, dlatego się wycofa. Nie stanie na drodze dziecku, które niebawem się urodzi. Przyjmij lepiej do wiadomości, że to koniec waszego romansu.

No tak romans, czyli to ja jestem tą złą, która rozwaliła jakiś nieistniejący związek. Czuję się z tym podle.

   - Decyzja o tym, czy będę z Carmen, należy do mnie. Nie będę z nią.

   - Sam sobie nawarzyłeś tego piwa, więc zachowaj się przyzwoicie i weź odpowiedzialność za swoje czyny. Ta kobieta nic nie jest winna, a skoro spotykałeś się z nią wcześniej...

   - Kilka randek i seks wielkie mi rzeczy. Może i podobała mi się i lubię ją, ale to nie Amelia. Zrozum, to ona się dla mnie liczy.

Równie dobrze mógł tak powiedzieć o mnie, a różnica między mną a moją siostrą jest taka, że to ona była pierwsza i znają się dłużej. Ja znam go zaledwie kilka tygodni, a sądząc po tym, co mówiła Camilla... ona go kocha, a ja? Ja nie wiem, nigdy nie byłam zakochana, więc nie mam pojęcia co to za uczucie. Może to tylko chwilowe zauroczenie? W końcu on jest moim pierwszym, nie mam żadnego porównania, nie wiem.

Weszłam do kuchni i rzekłam.

   - Dziwny jesteś, sam nie wiesz, czego chcesz. Wielokrotnie słyszałam o twoim marzeniu o chęci posiadania żony, dzieci, rodziny. Teraz gdy masz taką możliwość, tego nie chcesz.

Wstał i zbliżył się do mnie. Simon natomiast stoi tam, gdzie stał i nie ma zamiaru się ruszać z miejsca.

   - Nie chcę tego. Nie chcę tego z nią. - Powiedział pewnym siebie głosem.

   - Nie masz innego wyboru, to ona nosi twoje dziecko.

Kevin zacisnął usta i zmarszczył brwi. W jego pięknych oczach ujrzałam gniew i niedowierzanie.

   - Czy ty siebie słyszysz!? Pchasz mnie w jej ramiona? Nic kompletnie dla ciebie nie znaczę?

   - Znaczysz i to wiele jestem tobą zauroczona, ale to minie, jeśli się martwisz czy będę cierpieć po rozstaniu to nie potrzebnie. Masz na wyciągnięcie ręki piękną blondynkę z figurą modelki. Skoro była warta poświęconego jej czasu, wtedy to jest warta i teraz. Ponadto ona nosi twoje dziecko, sądzisz, że powinna przez to przechodzić sama? Jeśli tak to pomyliłam się co do ciebie. Myślałam, że jesteś dojrzałym mężczyzną, a okazuje się, że nie.

   - Dlaczego? Ponieważ nie chcę być z nią tylko z tobą? Co świadczy o tym, że jestem niedojrzały? To, że nie chcę być z matką jeszcze nienarodzonego dziecka? Czy to, że walczę o własne szczęście? Czy jestem dupkiem frajerem debilem, idiotą dlatego, że wolę być z osobą, na której cholernie mi zależy? Będę zajmował się swoim dzieckiem, nie odbiorę go jej, ale będę miał takie same prawa. Wiele osób żyję w ten sposób i jest ok. Zapewnię im bezpieczeństwo, dom tylko będę z kimś innym, co w tym złego?

Nic a nic, ale tu chodzi jednak o moją siostrę, sama nie da sobie rady.

   - Zapomniałeś o jednym, ona nie ma przecież nikogo, kto by mógł jej pomóc.

   - Skąd wiesz? Znasz ją? To dlatego?- Zapytał.

   - Znam, nie znam, co za różnica. Słyszałam, o czym rozmawialiście dzisiaj przed twoim apartamentem.

   - Ona ma rodzinę, ale idioci nie akceptują jej ani tego, jak się nosi. Jest dorosła i sama decyduje o sobie. Ma surowych rodziców, jej ojciec ponownie się ożenił, gdy była jeszcze mała więc zeszła na drogi tor i wychowywała ją samotna matka, ale zmarła.

No tak biedna sierotka, ale nic, skoro jej wierzy, niech tak będzie. Poniekąd ma sporo racji, nie akceptują jej wyborów i mieli pretensje, że nie poszła na studia, ale nigdy nie dawali jej odczuć, że jest niechciana. Tata kocha ją i kochał jej matkę, ale gdy poznał moją mamę, zakochał się bez pamięci.

   - Możecie już przestać? Stoicie tu z morderczym wzrokiem, zaraz się pozabijacie.- Wtrącił się Simon.

   - Ja już skończyłam. - Powiedziałam ze ściśniętym gardłem.

Wiem, że postępuję właściwie, dziecko nie powinno się wychowywać w rozbitej rodzinie. Fakt ta decyzja nie należy do mnie, ale usunę przeszkodę, która sprawia, że nie mogą być razem, a jak dalej to wszystko się potoczy, mnie nie interesuje.

   - Skoro tak stawiasz sprawę, rozumiem. Chcesz się rozstać przy pierwszej przeszkodzie, a ja przynajmniej chciałem walczyć.

   - Masz racje, rezygnuje, dla większego dobra..........  



***

     -Żartujesz? Dlaczego nie powiedziałaś mu, że to twoja siostra?

Wiedziałam, że to pytanie w końcu padnie. Zgodziłam się opowiedzieć Kate o nim tylko dlatego, że zobaczyła nasze wspólne zdjęcie z czasów, gdy czułam się wyjątkowa. Od tamtej pory wszystko się zmieniło. Studia, przeprowadzka, praca. Właśnie chcę założyć firmę wraz z nią. Studiowałyśmy razem, wiele mi pomogła, jest moją jedyną opoką. Opowiedziałam jej wszystko, począwszy od naszego poznania i zakończenia tej znajomości.

   -Nie wiem, nie chciałam poza tym to moja siostra, wredna kłamliwa suka, ale wciąż siostra.

Tak jest prawda. Jest suką, ale kocham ją. Co za idiotyzm, ale taka prawda.

   - Ożenił się z nią? Ile lat ma dziecko?

   - Zadajesz wiele pytań. - Powiedziałam niechętnie. Mam już dość tych wspominków i wścibskości mojej przyjaciółki.

   - Jestem ciekawa.

   - Nie wiem. Nie wiem nic na jego temat, nie kontaktuje się z nią ani z nim. Poza tym to dawne dzieje chciałaś usłyszeć moją historię oto i ona, a teraz pomóż mi z tym pudłem.

Wskazałam na niezapakowany karton ze szkłem.

   - Nic a nic nie rozumiem, miałaś na wyciągnięcie ręki takiego mężczyznę...

   - Daj już spokój! Minęło już tyle lat.- Wywróciłam oczami.

Wzięłam się za pakowanie ostatnich pamiątek. Jutro czeka nas przeprowadzka z San Francisco do Nowego Jorku, nie byłam tam od wielu lat i nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę bratanka.

     Przez chwilę była cisza, ale wiem, że to nie koniec. Kate nie wytrzyma.

   - Ok nie mogę. Możesz powiedzieć czy spotkaliście się po waszej ostatniej kłótni?- Ona nigdy nie da za wygraną.

   - Tak spotkaliśmy się kilka dni przed moim wylotem tutaj. Powspominaliśmy trochę, pośmialiśmy się, po czym pożegnaliśmy się na dobre.

   - Masz wiele pamiątek, ale wszystkie związane z nim wciąż o nim myślisz? Czy gdybyś go spotkała, chciałabyś wszystko naprawić? To dlatego co kilka dni kupujesz niebieskie róże?

   - Boże Kate to przeszłość, teraz mam kogoś jestem zaręczona.

   - Tak wiem, ale nie sądzisz, że popełniasz błąd? On jest taki... taki... spokojny, ciapowaty, wy nawet nie sypiacie ze sobą.

   - Co z tego? Nie spotykałam się z nikim dość długo, a Dave zauroczył mnie, dobrze nam ze sobą. Jest czuły romantyczny mądry...

   - Tak, ideał. - Rzuciła cierpko.

   - Przestań z tym sarkazmem,wiem, że za sobą nie przepadacie, ale teraz   pakuj rzeczy, bo nie zdążymy. Za godzinę przyjedzie firma.

     Wszystko zostało zapakowane i już jest w drodze do nowego mieszkania. Zadzwoniłam do rodziców i brata, widzimy się jutro na kolacji. Mama jest wniebowzięta tata tak samo, od roku mieszkają niedaleko mieszkania Simona. Nie mogli wytrzymać w pustym domu, poza tym ich firma splajtowała, tata znalazł prace właśnie tam, a mama wciąż szuka. Jest im ciężko, ale dają radę.

   - Gotowa na nowy rozdział? - Kate jest podekscytowana, tak samo, jak ja.

   - O tak!

  - Ale Zabalujemy po wylądowaniu! - Zatarła ręce i wyszczerzyła te swoje śnieżnobiałe zęby, nie mogłam się nie zaśmiać. Kocham ją całym sercem...

-  

Przelotna Znajomość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz