Kevin
Wróciłem do domu grubo po dwudziestej drugiej, znalazłem w gabinecie papiery rozwodowe, przejrzałam jej jeszcze raz i włożyłem do teczki. Zostawiłem je na biurku i poszedłem wziąć prysznic. Gdy wyszedłem z łazienki, po długim prysznicu zauważyłem, że Carmen już śpi, więc nałożyłem na siebie koszulkę i bokserki, po czym wślizgnąłem się pod poszwę. To był ciekawy dzień, ale męczący, gdy tylko moja głowa znalazła się na miękkiej poduszce, oczy automatycznie się zamknęły...
Obudził mnie telefon, nie patrząc na wyświetlacz, odebrałem.
- Halo.
- Ty jeszcze spisz? - Odezwał się głos mojego taty.
- Jest wcześnie.- Wyznałem, ziewając.
- Dziesiąta.
- Mów, o co chodzi.
- Chodzi o ten rozwód.
- O rozwód? Dlaczego chcesz o tym rozmawiać?
- Na pewno tego chcesz? No wiesz, może jeszcze się zastanowisz? Powinieneś spotkać się z nią, ale nie tylko w celu podsunięcia jej papierów rozwodowych.
- Tato chcę tego rozwodu. Amelia, gdy tylko się dowie, pewnie też będzie tego chciała, więc nie ma nad czym się zastanawiać. Wyślę jej papiery jutro.
- Ty masz żonę?!- Carmen weszła do sypialni z papierami, które wczoraj zostawiłem na biurku.
- Muszę kończyć.- Powiedziałem do ojca.
- Odpowiedz!
- To było kilka lat temu, nic nie pamiętam, upiłem się i po prostu tak jakoś musiał wyjść. -Zacząłem się tłumaczyć.
Wstałem z łóżka i zbliżyłem się do niej. Jest zła, a z tej złości nie wiadomo co wyniknie. Carmen bywa w takim stanie nieobliczalna, nie wiadomo co zrobi.
- Po sześciu latach związku, po trzech latach narzeczeństwa, dopiero teraz dowiaduje się, że ożeniłeś się z moją siostrą?!
Zaraz, zaraz z kim? Siostrą?
- Amelia jest twoją siostrą?
- Tak, w końcu wiesz, ale to nie jest istotne. Istotne jest to, że jesteście małżeństwem!
- Dopiero co dowiedziałem się, że wróciła. Chcę te papiery wysłać jutro z samego rana, by nie musieć się z nią spotkać... Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?!
Jestem idiotą, jak mogłem nie skojarzyć tych faktów, przecież jej rodzice moją to samo nazwisko co Amelia, tylko Carmen ma po swojej zmarłej matce. Przecież to takie oczywiste. Boże, jaki ja jestem głupi!
- Ze strachu przed porzuceniem, gdyby ona wtedy o ciebie zawalczyła i miałbyś do wyboru mnie lub ją, wybrałbyś ją. Jesteśmy ze sobą tyle lat Kevin, przeżyliśmy wiele wspaniałych chwil i w przeciwieństwie do niej kochałam cię, wciąż kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. - Powiedziała ze łzami w oczach.
- Skoro tak to, po co te kłamstwa, niedomówienia, ukrywanie istotnej prawdy? Dlaczego do cholery nic mi nie powiedziałaś?
- Przecież chciałam! - Krzyknęła. - Nie wiesz, jak ciężko jest powiedzieć wszystkim, że wraz z siostrą spotykaliśmy się z jednym mężczyzną. Ty też nie byłeś ze mną do końca szczery, masz zonę to chyba gorsze od tego, co ja ukrywałam. Poza tym nie było problemu, dopóki nie wróciła a Simon to inna bajka. Chciałam was sobie przedstawić, ale jak zawsze oboje mieliście jakieś wymówki to zmęczony, nie mam ochoty, ta godzina mi nie pasuje. Nie pamiętasz, jak mieliśmy jechać do niego, ale akurat twój przyjaciel miał wypadek? - Zbliżyła się do mnie, złapała za ręce i spojrzała głęboko w oczy.- Było wiele okazji taka jak wczoraj, ale jak zawsze miałeś inne plany. Kochanie to nic między nami nie zmienia. Kocham cię i chcę za ciebie wyjść. Dasz jej papiery do podpisania i z głowy i wtedy może polecimy do Vegas i tam się po bierzemy, a po powrocie w ustalonym terminie, weźmiemy drugi ślub. Kochanie ja naprawdę nie chciałam nic przed tobą ukrywać, jesteś miłością mojego życia. Strata naszego dziecka była ciosem dla nas obojga, nikt nie mógł się spodziewać, że poronię, ale mogę dać Ci dziecko. Dam ci je, tylko musimy zacząć się starać. Kochanie wiem, czego pragniesz... pragniesz rodziny i dziecka...