Zwycięzca - cz. 3

63 8 0
                                    

Do hal magazynowych zjechali kierowcy. Ostatnia na miejsce dotarła Bolt. Zrobiła kółko i wysiadła z samochodu.
- Cześć wszystkim! – przywitała się.
Nikt jej nie odpowiedział.
- Co się stało? – zapytała.
- Adam nie żyje – powiedziała Honakowska.
- Jak to?
- Został zamordowany.
Klara nic nie odpowiedziała. Spuściła wzrok.
- Wszystkich obdzwoniłam, tylko twoją reakcję chciałam zobaczyć.
- Uważasz, że mam z tym coś wspólnego? Nie bądź idiotką!
Honak była gotowa rzucić się na nią. Powstrzymała ją Majewska.
- Wyluzuj Bolt. Równie dobrze mogła to zrobić Kaśka i całą winę zwalić na ciebie.
- Ty ździro! – krzyknęła Honakowska.
- Adam miał cię zostawić dla mnie.
Bety i Honak zaczęły się przepychać.
- Adam nigdy by mnie nie zostawił.
- A mi mówił, że jestem lepsza od ciebie w łóżko.
Zaczęły się ciągnąć za włosy.
Klara nie wytrzymała i oparłszy się o samochód, zaczęła się śmiać.
- Dosyć! – krzyknął stary Feliks, który wszedł wraz z synem do magazynu przez dawne biuro. – Wzajemne obwinianie się nic wam nie da. Niech policja rozstrzygnie, kto zatłukł Adama.
- Sami to zrobimy! – krzyknęła Honak.
- Tylko bez samosądów! – powiedział Dembski, wchodząc do magazynu tym samym wejściem co wjechały samochody. – A jeśli dorwiecie nie tę osobę co trzeba? – mówił dalej i zbliżył się do kierowców. – Przepraszam za najście – wyjął i pokazał odznakę z legitymacją. – Dembski policja kryminalna.
- Gratuluję wyczucia czasu – powiedziała Bolt. Policjant spojrzał na nią. Chciał coś powiedzieć, jednak Klara nie pozwoliła mu. – Czego pan chce? – zapytała.
- Porozmawiać z panią. Klara Bolt?
- Tak, ale bez nakazu nic nie powiem.
- Znawczyni – powiedział nadkomisarz z lekkim przekąsem. - Dokumenty możesz mi pokazać?
Dziewczyna sięgnęła do tylnej kieszeni spodni, aby wyjąc portfel. Dembski jej jednak przeszkodził.
- Zostaw! – krzyknął.
Podszedł do niej i wyjął rewolwer, który miała schowany za paskiem. Musiał go zobaczyć, kiedy powinęła się jej lekko kurtka podczas grzebania w kieszeni.
Policjant wziął broń i zapytał:
- Co to?
Wszyscy zgromadzeni zaczęli się dokładnie przyglądać Bolt.
- Mamy pozwolenie?
- Tak, ale nie przy sobie.
- Chce porozmawiać ze wszystkimi. Pani pierwsza.
Dembski wskazał na schody prowadzące do jakiegoś starego biura. Bolt szła przed nim w wyznaczonym kierunku. Na górze oparła się o balustradę.
- Pokaże mi pani swoje prawo jazdy. Czy też je pani gdzieś zgubiła?
Podała mu dokument.
Dembski zaczął czytać na głos.
- Bolt Klara urodzona 15 lipca 1992 we Włocławku...
Gdy skończył czytać, zapytał:
- Aha. Gdzie pani pracuje?
- Obecnie nigdzie.
- Wiec, z czego pani się utrzymuje? – zapytał zdziwiony.
- Z oszczędności.
- Co pani robiła wczoraj wieczorem?
- Byłam u siebie w domu. Sama – dodała.
- Kiepsko to wygląda – powiedział policjant, oddając jej prawo jazdy.
- Po co miałabym go zabijać?
- Pokłóciliście się. Paszylka oszukiwał podczas wyścigu...
- Ale to nie powód, aby zabijać. Chce pan o coś mnie oskarżyć?
- Tak, jeżeli nie znajdzie pani pozwolenia na broń – podał jej wizytówkę. – Jak się odnajdzie, proszę do mnie zadzwonić. A do tego czasu rewolwer będzie u mnie.
Bolt poszła wściekła. Kierowcy z ciekawością się jej przyglądali.
Dembski rozmawiał z każdym po kolei. Nie dowiedział się niczego ciekawego. Według nich tylko trzy osoby, kobiety miały motyw. Honak, bo Paszylk mógł ją zostawić dla Bety. Bety, bo Paszylk nie chciał odejść od Honak. Bolt, bo przegrała wyścig.
Czy byłyby do tego zdolne? Dwie pierwsze go kochały, wiec nie powinny go zabijać... - te myśli krążyły po głowie Dembskiego. - Raczej według mnie dokonałby tego mężczyzna... ale chwilowo nie mam żadnego podejrzanego... same podejrzane...

***

Następnego dnia Dembski poszedł odwiedzić jednego z techników policyjnych.
- Cześć! Masz już coś dla mnie?
- Serwus! Nie bądź w gorącej wodzie kąpany. Idę dopiero na strzelnicę.
- Coś już wiesz? Czy rewolwer był zarejestrowany? – dopytywał się nadkomisarz.
- Może tak, może nie. Numery seryjne są starte – pokazał broń. – Ale zrobię badanie balistyczne i się dowiem czy ta broń została już kiedyś użyta przez kogoś w jakimś przestępstwie.
- No nic. Spadam i już ci nie przeszkadzam. Wyniki chcę jak najprędzej na swoim biurku.
- Oczywiście jak zawsze.
- Czyli nie wcześniej niż jutro – westchnął cicho Dembski. – Mogliby go wymienić na nowszy model – to pomyślawszy, uśmiechnął się sam do siebie.
Fakt, faktem Gręźlikowski nie był już młody. Miał już swoje lata i coraz więcej roboty, którą wykonywał coraz wolniej, ale tak samo dokładnie.

***

W warsztacie „U Felixa" obaj Feliksowie naprawiali gokarty. To właśnie z nich kiedyś głównie się utrzymywali. Obecnie bardziej dochodowym zajęciem jest tuning samochodów.
Pod warsztatem Mitsubishi paliło gumy.
- Świetnie jeździ – zaczął rozmowę Paweł.
- Znałem ja takiego, który jeździł o wiele lepiej – spojrzał na ścianę, na której wisiało zdjęcie Maksa Feliksa.
- Tato... wiem, o kim mówisz...
Obaj posmutnieli.
- Jak myślisz kto zabił Paszylka? – zapytał Piotr.
- Jak to, kto ojcze?
Do warsztatu wjechało Evo.
- O wilku mowa – powiedział Paweł.
- Cześć Paweł! Masz dla mnie te nowe opony, o które prosiłam.
- Oczywiście są tam – wskazał na ustawione przy przeciwległej ścianie.
- Więc tu pani jest – powiedział Dembski, wchodząc do warsztatu.
- Szukał mnie pan? – zapytała z udawanym zdziwieniem.
- Byłem u pani w domu, lecz nie zastałem tam nikogo, wiec tu postanowiłem sprawdzić swojego szczęścia.
- Los się do pana uśmiechnął. Zapraszam na małą przejażdżkę podczas której będziemy mogli porozmawiać.
- Z przyjemnością.
Oboje wsiedli do Mitsubishi. Evo powoli wyjechało tyłem z garażu.
Do warsztatu przylegał duży tor. Przerobili go ścigacze z toru gokartowego. Dość często tu ćwiczyli.
Bolt jeździła po nim bardzo szybko, robiła ostre zakręty. Dembski nie był tym zachwycony.
- Znalazła pani pozwolenie na broń? – zapytał wreszcie.
- W schowku.
Policjant otworzył skrytkę. Obejrzał dokumenty.
- Są nowiutkie, ale rewolweru i tak nie oddam.
Klara wkurzyła się. Zjechała z toru na drogę. Przyspieszyła do 150. Policjant pobladł, złapał się oburącz uchwytu nad drzwiami.
- Gdzie pani kupiła broń? Ma starte numery seryjne.
Bolt zrobiła ostry zakręt. Nadkomisarz o mało nie uderzył twarzą w kokpit. Zatrzymała się.
- Kupiłam na bazarze.
- Na bazarze – powtórzył z namysłem. – Robimy badanie balistyczne, jeżeli broń nie jest czysta, będzie, miała pani poważne kłopoty.
Nie przejęła się tym.
- Dobrze, że nie jadłam śniadania – odparła z uśmiechem.
Ruszyła z piskiem opon.
- Czy jest możliwe, że nie nazywa się pani Bolt i używa fałszywej tożsamości?
Zero odpowiedzi. Wzięła ostry zakręt. Policjant znów złapał się za uchwyt.
- Jeżeli tak, to będzie to pani już kolejne wykroczenie.
Samochód wjechał na wyboje. Nadkomisarz chciał coś powiedzieć, ale nie mógł otworzyć ust, bo czuł, jak zawartość jego żołądka idzie przełykiem w górę.
Dziewczyna była z siebie zadowolona, że gliniarz się zamknął. Gdy wrócili pod warsztat, ulitowała się nad nim i się zatrzymała.
Dembski zdążył otworzyć drzwi i tylko dlatego nie zapaskudził Evo.

Klara CelmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz