Prolog
W twarz powiało chłodne, kanadyjskie powietrze. Ciężkie białe chmury sypały wielkimi, zimnymi płatkami śniegu opadającymi mi na ciepłą skórzaną kurtkę. Poprawiłem torbę na ramieniu i wyszedłem z głośnego, starego typu ścigacza transportowego. Podziękowałem jeszcze raz pilotowi i wyszedłem na ruchliwą ulice Fortu Kanada. Był to wielkie państwo-miasto zamieszkiwane przez wszystkich mieszkańców kraju. Otaczały go wysokie, 500 metrowe mury bronione przez całą armie jaką posiadał kraj. W sumie nikt nie wiedział czy bardziej by wszystkich bronić przed tym co na zewnątrz, czy przed tym żeby nikt nie wyszedł. Bowiem za mur mogły wychodzić tylko patrole złożone z dronów i ich pilotów. No i ja. Każda osoba znaleziona za murem zostaje bezwarunkowo rozstrzelana pod pretekstem bycia szpiegiem ,bądź zdrady stanu. Jest to restrykcyjnie pilnowane, o czym miałem szanse się przekonać niejednokrotnie oglądając jakże spektakularne uliczne egzekucje. Połowa była rzeczywiście spowodowana wychodzeniem za mur a druga połowa była bezpodstawnymi oskarżeniami zdenerwowanych sąsiadów. Kilkukrotnie sam prawie byłem główną atrakcją takiego widowiska, ale przeważnie dawałem w łapę strażnikom, albo patrolowcom.
Wiele lat temu, jeszcze przed moim urodzeniem, ludzie zaczęli się wybijać wojnami i chorobami. Każdy kraj miał swoje zabawki, ale ulubioną były rakiety ziemia-ziemia zazwyczaj zawierające broń chemiczną. Zabawa zaczęła się jednak, gdy zaczęto wykorzystywać coraz to bardziej zabójcze wymysły technologiczne, i tak rozpoczęła się nieoficjalna zagłada ludzkości. Kraje zostały zdziesiątkowane i wyniszczone, aż po prostu zaczęło brakować pieniędzy i surowców do budowy takich zabawek i wojna zakończyła się nawiązaniem pokoju wszystkich mocarstw. Oczywiście choroby popromienne, dziwne schorzenia i nieuleczalne choroby zostały, i mają się dobrze.
Ja urodziłem się przed zrzuceniem ostatniej salwy rakiet na pyły i gruz który został z Londynu. Moi rodzice zginęli podczas eksplozji ostatniej z rakiet, świętując moje urodzenie. Oni zginęli otruci gazem, który natomiast uodpornił mnie na takowy, i zostawił uroczy ślad w postaci mocno wyżartej skóry na prawym obojczyku. trafiłem pod opiekę starego pustelnika gdzieś daleko poza miastem i to on mnie wychował. Potem pewnego dnia kiedy ja zbierałem drewno na opał, żołnierze zrobili rajd na nasz dom. Kiedy wróciłem do domu, starzec umierał, potłuczony, i połamany kolbami karabinów. Wtedy powiedział mi o pewnych artefaktach porozmieszczanych po całym świecie. Dał mi mapę starego świata i pieniądze na podróż. Nie były to jakieś tam pieniądze. Było to 50 milionów w bankach na całym świecie. Za takie pieniądze był bym w stanie postawić sobie wille w centrum amerykańskiego fortu i rozkręcić ogromny biznes. Ale oczywiście jest pewien drobny problem. Jestem nieletni. Bowiem mam tylko 15 lat, czyli dokładnie tyle ile wystarczy mieć by móc samemu podróżować, ale nie tyle by móc cokolwiek większego kupić, czy choćby prowadzić pojazdy. Głupi ten rząd.
Po śmierci opiekuna, ukrywałem się przez 2 lata w lesie bądź po prostu przemieszczając się między fortami. W dzień moich 15 urodzin zacząłem swoją odyseje i ruszyłem tutaj.
I oto ja, stoję na skraju slumsów w kanadyjskim forcie, patrząc na biedę, i smutek każdego kraju. Na ulicach kłębiły się tłumy ludzi próbujące sprzedać ciepłe kurtki, zimowe buty i wszelkie gatunki podrobionych zabawek. Pod ścianami siedzą zamarzający na śmierć biedacy, których po prostu nie stać na przywilej ciepłych ciuchów i jedzenia. Stare, przedwojenne gazety paliły się w śmietnikach razem z historiami jakie zawierały i cennymi informacjami. Nad ulicami zawieszone było zamarznięte pranie, i dziwnie wyleniałe skóry z przemytu. Ludzie wokół mnie nie zwracali na mnie uwagi, choć dosyć mocno się wyróżniałem. Jak na zwykłego 15 latka byłem dosyć wysoki, bowiem miałem 172 centymetry wzrostu i wystawałem ponad tłum. Szedłem w stronę wyjścia ze slumsów do średnio ustatkowanej części państwa- miasta.
YOU ARE READING
Mur
Science FictionŚwiat po 4 wojnie postawił na ciemnotę, i podziały. Rządy po wojnie zaczęły odbudowywać stolice, i budować okalające je wysokie, rozłożyste mury. podróże zaczęły odbywać się bez okien, i na autopilocie, a eksport odbywa się tylko na czarno. w takim...