39

310 24 2
                                    

- Zauważyłem, że pracują tu dość niekompetentni ludzie i chce sprawdzić osobiście czy wszystko z tymi maluchami dobrze. 

- Aha.. Już się bałam.- odetchnęłam z ulgą. 

- Czemu? 

- Leży tam nasza córka.- odpowiedział za mnie Malik. 

- Nie za wcześnie się urodziła?- zapytał podejrzliwie. 

- Urodziła się o dwa miesiące za wcześnie, ale lekarze twierdzą, że z nią wszystko w porządku... 

- Chce ją obejrzę w pierwszej kolejności. 

- To ja już idę.- powiedział Louis. 

- Jak coś to dzwoń.- powiedziałam kiedy odchodził. 

- Ty też.- odpowiedział i zniknął za drzwiami wejściowymi. 

- Chodźcie ze mną.- powiedział lekarz kierując się do windy. Wraz z brunetem ruszyliśmy za nim. 

Po chwili byliśmy na odpowiednim piętrze. Weszłam do odpowiedniej sali, a brunet został przed salą. Podeszłam do swojego dziecka, które było w inkubatorze. 

- Odsuń się.- poprosił lekarz i wyjął Mary. 

- Nic jej chyba nie jest.- mruknęłam. 

- Nie powiedziałbym - powiedział przyglądając się dziecku. 

- Coś się stało?- powiedziałam patrząc na niego zmartwiona. 

- To twoja sprawka?- zmarszczył brwi i pokazał mi rączkę dziecka gdzie był mały siniak. 

- Wczoraj tego nie było.- pisnęłam. 

- Jesteś pewna? 

- Wyglądam na kogoś kto krzywdzi swoje dziecko? 

- Nie.- w tym momencie Mary zaczęła płakać. 

Podeszłam do lekarza i wzięłam od niego swoje dziecko. Po chwili uspokoiłam ją i włożyłam z powrotem do inkubatora. 

- Dobra wierze ci. Będę ją obserwował. 

- Dobrze.- westchnęłam. 

- Teraz dajmy jej pospać. Później jeszcze ją zbadam po swojemu. 

Przytaknęłam i wyszliśmy z pomieszczenia. 

- I co?- powiedział Malik. 

- Na razie nic. Ma... Tylko siniaka na rączce. 

- Żartujesz?- spojrzał na mnie. 

- Nie. Idziemy już? 

- Tak, chodź.- powiedział i pożegnaliśmy się z lekarzem. 

Wzięliśmy wózek i ruszyliśmy do wyjścia. 

* Trzy dni później * 

Stałam oparta o szafkę w kuchni i sprawdzałam jakieś przepisy w Internecie gryząc paznokcia. Chciałam coś ugotować, ale za cholerę, nie wiedziałam co. Miałam chwilę spokoju żeby pomyśleć, bo niedawno mój syn usnął, a Zayn nadal spał po nocnym skręcaniu mebelków do pokoju naszej córki. Dochodziła godzina czternasta, a ja nadal nie miałam pomysłu co mogłabym ugotować. Poddałam się z szukaniem. Zaczęłam wchodzić na różne portale internetowe i przeglądałam ich zawartość. 

W pewnym momencie przyleciał do mnie Rasty, którego od razu nakarmiłam i wróciłam do swojej poprzedniej czynności. Nagle, coś a raczej ktoś, posadził mnie na szafce. Uniosłam wzrok znad telefonu. Zayn, a kto inny. 

- Co robisz?- powiedział intensywnie wpatrując mi się w oczy. 

- Ja...- dopiero teraz przypomniałam sobie, że cały czas gryzę paznokcia. Od razu zaprzestałam tej czynności.- Chciałam zrobić obiad, ale nie mam pomysłu co.- odłożyłam telefon na bok. 

- Ja coś potem zrobię.- mruknął i przygryzł swoją dolną wargę, zjeżdżając wzrokiem niżej, aż w końcu natrafił na moje piersi. 

- Zayn.- pstryknęłam mu palcami przed oczami, a on nic sobie z tego nie robił. Westchnęłam i wzięłam jego twarz w dłonie i uniosłam do delikatnie do góry, żeby na mnie spojrzał.- Oczy mam tu.- wskazałam palcem na wspomnianą cześć ciała. 

- Wiem, są piękne, ale mam ochotę... Na ciebie.- wbił się w moje usta. 

Pocałunek był bardzo namiętny oraz czuły. Po chwili pogłębiłam pocałunek, a brunet włożył swoje dłonie pod moją bluzkę. Wplotłam swoje palce w jego włosy i przysunęłam się bliżej chłopaka, a co za tym idzie i krawędzi szafki. 

- Chcesz tego teraz?- powiedział oddychając ciężej niż normalnie, zaprzestając pocałunku na kilka sekund i oparł na moment swoje czoło o moje czoło. 

- Skoro zaczęliśmy, to należałoby skończyć, nie uważasz?- zaczęłam całować jego szyje, a po chwili zaczęłam robić tam malinkę. Za chwilę wróciłam do jego ust. Chłopak zaczął dobierać się do moich spodenek, a ja do jego dresów. Zaczęłam je delikatnie zsuwać w dół. Kiedy miałam dobierać się do jego bokserek, usłyszałam chrząkniecie i nie należało ono do Malika. Chłopak od razu na mnie spojrzał, a po chwili w kierunku dźwięku, a mój wzrok też ruszył w tamtym kierunku. 

- Wiecie co? Jak chcecie się"kochać"- zrobił cudzysłów w powietrzu- to zamykajcie drzwi wejściowe. 

Zawstydziłam się i schowałam całą czerwoną twarz w zagłębieniu szyi swojego narzeczonego. 

- Ty to jesteś nie możliwy.- mruknął niezadowolony brunet zakładając swoje spodnie.- Drugi raz nam przeszkodziłeś, Liam.- warknął do swojego przyjaciela, zdjął mnie z blatu i zapiął guzik moich spodenek.- A poza tym nikt nie nauczył cię pukać do drzwi? 

- Zayn, przestań to tylko Liam. To prawie rodzina.- zaśmiałam się. 

- Rodzina?- prychnął. 

- Ja traktuje go jak brata. 

- A mnie jako ojca?- zaśmiał się.

- Nieee... Ciebie jako narzeczonego.

- Dobra, dobra. Koniec tych pogaduszek.- powiedział Payne.- Bierzemy się do roboty?

- Tak.. Już.- mruknął brunet i ruszyli na górę kończyć pokój Mary.

---

Jak wam się podoba rozdział? Szczerze nie mam zbytnio pomysłów na kolejne.. Może wy coś macie? XD Jak nie, to postaram się coś pomyśleć XD (Ale i tak zapewne coś wymyśle sama więc luz XD)

PS Przepraszam za błędy XD

Inne opowiadania:

►Hooligans || Z.M. ~ Ale to raczej znacie XD

►Hooligans: Life is Brutal || Z.M. [ZAKOŃCZONE]

►Random Knowledge || Z.M. [ZAWIESZONE]

►Wyzwanie: Psychiatryk 

Hooligans: Life is Hard || Z.M. (sequel Hooligans)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz