- Zauważyłem, że pracują tu dość niekompetentni ludzie i chce sprawdzić osobiście czy wszystko z tymi maluchami dobrze.
- Aha.. Już się bałam.- odetchnęłam z ulgą.
- Czemu?
- Leży tam nasza córka.- odpowiedział za mnie Malik.
- Nie za wcześnie się urodziła?- zapytał podejrzliwie.
- Urodziła się o dwa miesiące za wcześnie, ale lekarze twierdzą, że z nią wszystko w porządku...
- Chce ją obejrzę w pierwszej kolejności.
- To ja już idę.- powiedział Louis.
- Jak coś to dzwoń.- powiedziałam kiedy odchodził.
- Ty też.- odpowiedział i zniknął za drzwiami wejściowymi.
- Chodźcie ze mną.- powiedział lekarz kierując się do windy. Wraz z brunetem ruszyliśmy za nim.
Po chwili byliśmy na odpowiednim piętrze. Weszłam do odpowiedniej sali, a brunet został przed salą. Podeszłam do swojego dziecka, które było w inkubatorze.
- Odsuń się.- poprosił lekarz i wyjął Mary.
- Nic jej chyba nie jest.- mruknęłam.
- Nie powiedziałbym - powiedział przyglądając się dziecku.
- Coś się stało?- powiedziałam patrząc na niego zmartwiona.
- To twoja sprawka?- zmarszczył brwi i pokazał mi rączkę dziecka gdzie był mały siniak.
- Wczoraj tego nie było.- pisnęłam.
- Jesteś pewna?
- Wyglądam na kogoś kto krzywdzi swoje dziecko?
- Nie.- w tym momencie Mary zaczęła płakać.
Podeszłam do lekarza i wzięłam od niego swoje dziecko. Po chwili uspokoiłam ją i włożyłam z powrotem do inkubatora.
- Dobra wierze ci. Będę ją obserwował.
- Dobrze.- westchnęłam.
- Teraz dajmy jej pospać. Później jeszcze ją zbadam po swojemu.
Przytaknęłam i wyszliśmy z pomieszczenia.
- I co?- powiedział Malik.
- Na razie nic. Ma... Tylko siniaka na rączce.
- Żartujesz?- spojrzał na mnie.
- Nie. Idziemy już?
- Tak, chodź.- powiedział i pożegnaliśmy się z lekarzem.
Wzięliśmy wózek i ruszyliśmy do wyjścia.
* Trzy dni później *
Stałam oparta o szafkę w kuchni i sprawdzałam jakieś przepisy w Internecie gryząc paznokcia. Chciałam coś ugotować, ale za cholerę, nie wiedziałam co. Miałam chwilę spokoju żeby pomyśleć, bo niedawno mój syn usnął, a Zayn nadal spał po nocnym skręcaniu mebelków do pokoju naszej córki. Dochodziła godzina czternasta, a ja nadal nie miałam pomysłu co mogłabym ugotować. Poddałam się z szukaniem. Zaczęłam wchodzić na różne portale internetowe i przeglądałam ich zawartość.
W pewnym momencie przyleciał do mnie Rasty, którego od razu nakarmiłam i wróciłam do swojej poprzedniej czynności. Nagle, coś a raczej ktoś, posadził mnie na szafce. Uniosłam wzrok znad telefonu. Zayn, a kto inny.
- Co robisz?- powiedział intensywnie wpatrując mi się w oczy.
- Ja...- dopiero teraz przypomniałam sobie, że cały czas gryzę paznokcia. Od razu zaprzestałam tej czynności.- Chciałam zrobić obiad, ale nie mam pomysłu co.- odłożyłam telefon na bok.
- Ja coś potem zrobię.- mruknął i przygryzł swoją dolną wargę, zjeżdżając wzrokiem niżej, aż w końcu natrafił na moje piersi.
- Zayn.- pstryknęłam mu palcami przed oczami, a on nic sobie z tego nie robił. Westchnęłam i wzięłam jego twarz w dłonie i uniosłam do delikatnie do góry, żeby na mnie spojrzał.- Oczy mam tu.- wskazałam palcem na wspomnianą cześć ciała.
- Wiem, są piękne, ale mam ochotę... Na ciebie.- wbił się w moje usta.
Pocałunek był bardzo namiętny oraz czuły. Po chwili pogłębiłam pocałunek, a brunet włożył swoje dłonie pod moją bluzkę. Wplotłam swoje palce w jego włosy i przysunęłam się bliżej chłopaka, a co za tym idzie i krawędzi szafki.
- Chcesz tego teraz?- powiedział oddychając ciężej niż normalnie, zaprzestając pocałunku na kilka sekund i oparł na moment swoje czoło o moje czoło.
- Skoro zaczęliśmy, to należałoby skończyć, nie uważasz?- zaczęłam całować jego szyje, a po chwili zaczęłam robić tam malinkę. Za chwilę wróciłam do jego ust. Chłopak zaczął dobierać się do moich spodenek, a ja do jego dresów. Zaczęłam je delikatnie zsuwać w dół. Kiedy miałam dobierać się do jego bokserek, usłyszałam chrząkniecie i nie należało ono do Malika. Chłopak od razu na mnie spojrzał, a po chwili w kierunku dźwięku, a mój wzrok też ruszył w tamtym kierunku.
- Wiecie co? Jak chcecie się"kochać"- zrobił cudzysłów w powietrzu- to zamykajcie drzwi wejściowe.
Zawstydziłam się i schowałam całą czerwoną twarz w zagłębieniu szyi swojego narzeczonego.
- Ty to jesteś nie możliwy.- mruknął niezadowolony brunet zakładając swoje spodnie.- Drugi raz nam przeszkodziłeś, Liam.- warknął do swojego przyjaciela, zdjął mnie z blatu i zapiął guzik moich spodenek.- A poza tym nikt nie nauczył cię pukać do drzwi?
- Zayn, przestań to tylko Liam. To prawie rodzina.- zaśmiałam się.
- Rodzina?- prychnął.
- Ja traktuje go jak brata.
- A mnie jako ojca?- zaśmiał się.
- Nieee... Ciebie jako narzeczonego.
- Dobra, dobra. Koniec tych pogaduszek.- powiedział Payne.- Bierzemy się do roboty?
- Tak.. Już.- mruknął brunet i ruszyli na górę kończyć pokój Mary.
---
Jak wam się podoba rozdział? Szczerze nie mam zbytnio pomysłów na kolejne.. Może wy coś macie? XD Jak nie, to postaram się coś pomyśleć XD (Ale i tak zapewne coś wymyśle sama więc luz XD)
PS Przepraszam za błędy XD
Inne opowiadania:
►Hooligans || Z.M. ~ Ale to raczej znacie XD
►Hooligans: Life is Brutal || Z.M. [ZAKOŃCZONE]
►Random Knowledge || Z.M. [ZAWIESZONE]
►Wyzwanie: Psychiatryk
CZYTASZ
Hooligans: Life is Hard || Z.M. (sequel Hooligans)
ФанфикJeden dzień... Jedna chwila... Jeden moment... Tyle wystarczy żeby zmienić życie o 180°. Dwoje ludzi z jednego środowiska, po pewnym czasie próbuję żyć normalnie... Czy im się uda? A może przeszłość da o sobie znać? A może fakty z przeszłości im w t...