Prolog

114 4 2
                                    

Lost Heaven 1938 r.
Kawiarnia Stage Bottle Central Island
W drzwiach kawiarni pojawia się wysoki mężczyzna w czarnym płaszczu i garniturze z czerwonym krawatem, na głowie brązowa fedora. Zbliża się do ostatniego stolika pod oknem przy którym siedzi mężczyzna w jasnych spodniach, koszuli i niebieskim krawacie.

- Detektyw Norman ? Mogę się przysiąc ? - zapytał Tommy Angelo.
Detektyw skinął głowę i skierował dłoń w stronę siedzenia.
- Przepraszam za spóźnienie, ale wolałem, żeby nikt mnie nie widział. Chyba rozumie pan, co mam na myśli. - powiedział Tommy siadając do stolika.
- Co mam podać, Sir ? - wtrąciła się kelnerka.
- Tylko kawę. - odpowiedział Tommy
- Już się robi - Kelnerka
- Nie mam zwyczaju przesiadywać z takimi jak pan. - Powiedział Detektyw Norman gdy kelnerka odeszła.
- Detektywie, mam do pana interes. - Tommy.
- Ale ja nie jestem biznesmenem, ale nawet gdybym był, nie robiłbym interesów z takimi typkami jak pan. - Mówił Detektyw z lekkim oburzeniem na twarzy.
- Ja też zazwyczaj nie rozmawiam z ludźmi pana pokroju. Ale ten interes jest trochę inny. Korzystny dla pana i pańskich zwierzchników, no i dla mnie. Proponuje wam wymianę. - Powiedział Tommy do Detektywa.
- Wymianę...? - Zapytał detektyw ze zdziwieniem.
- Powiedzmy, że zajmuje wysokie stanowisko w pewniej nie do końca legalnej organizacji. To jedna z tych organizacji, którymi pan i pańscy koledzy jesteście bardzo zainteresowani. Ja zaś, z pewnych względów, nie chciałbym ...
- Pańska kawa - przerwała Tommyemu kelnerka.
- Dziękuję - Tommy do kelnerki.
- Ze względów osobistych nie chce być dłużej kojarzony z tą organizacją. Ale z tej branży nie odchodzi się tak po prostu. Rozumie pan chyba... - Dokończył Tommy.
- Wydaje mi się, że wiem, co pan ma na myśli. Jeżeli szybko pan nie zniknie, dostanie pan kulkę w łeb, tak ? - odpowiedział Detektyw z uśmiechem na twarzy.
- To tylko jedna z przyczyn. Ma pan dzieci, panie detektywie ? Ja mam żonę i córeczkę. I nie chce, żeby one też cierpiały z mojego powodu. - Mówił Tom do detektywa.
- Tak ? Nie mogę brać pod ochronę pierwszego lepszego bandziora. Trzeba było wcześniej pomyśleć o konsekwencjach i swoich dzieciach...
- Tak, Tak... Proszę najpierw posłuchać, co proponuje w zamian. Oto moja oferta. Czy mówi coś panu nazwisko Salieri ? - przerwał Detektywowi Tom.
- Salieri ?! Psiakrew, jasne że tak. Ma pan coś z nim wspólnego ? - wykrzyczał Detektyw z zadowoloną miną.
- Można tak powiedzieć. Pracowałem dla niego przez kilka lat. Teraz jestem na jego czarnej liście. Jeżeli obejmie pan ochroną mnie i moją rodzinę, powiem wszystko. Nazwiska, daty, numery kont, wszystko. Dosyć, żeby go posadzić na lata. - odpowiedział Tommy.
- Nie jestem Świętym Mikołajem. Jeżeli mam z tym iść do szefa, muszę wiedzieć co pan wie. I muszę mieć pewność, że będzie pan zeznawał w sądzie. - Norman do Tomma.
- Jasne. Jeżeli ma pan czas, opowiem panu całą moją historię. - Powiedział Tommy.
- W porządku, ja mam czas. Zamieniam się w słuch... - Powiedział Detektyw Norman.

                                  ~

Mafia The City of Lost HeavenWhere stories live. Discover now