Rozdział 7

370 32 1
                                    

Po lekcji dziewczyny opuściły klasę jako jedne z pierwszych, bo większość została, by zadawać kolejne pytania.

-Hej, Inez, czemu one wszystkie były tak podekscytowane? Przecież to tylko nowy nauczyciel - zapytała Wera, widocznie zmieszana.

-Cóż, myślę, że to przez wiek pana Werfa oraz jego wygląd. Jak już zauważyłaś, większość dziewczyn w tej klasie to powierzchowne pustaki, które obchodzi tylko wygląd i pieniądze.

-A obu widocznie nie brakuje temu nowemu nauczycielowi?

-Dokładnie.- Inez się szeroko uśmiechnęła i obie wyszły ze szkoły. Brunetka spojrzała w niebo, które było prawie bezchmurne. Dziewczyna zamknęła na chwilę oczy.

-Inez... A ty masz chłopaka?- Dziewczyna zachłysnęła się powietrzem, słysząc pytanie, jednak po chwili się uspokoiła.

-Nie... nie mam. Ale mam kogoś na oku. A ty?

-Ja... No wiesz.- Nicki uśmiechnęła się delikatnie.- Podoba mi się taki jeden, ma na imię Edlin, ale chyba nie mam u niego szans.

-Nie możesz się poddawać już na początku. Musisz spróbować. Jak pojedziemy do ciebie, to musisz do niego zagadać.

-Oki, niech ci będzie. Chodź, bo się spóźnimy na autobus, a jeszcze czeka nas pakowanie.- I ruszyły na najbliższy przystanek. Dziewczyny nie zwróciły uwagi, kiedy minęła cała podróż. Zjadły szybko obiad i poszły do pokoju Inez.

-To teraz musisz mi powiedzieć, co mam zabrać, bo nawet nie wiem, jaka pogoda jest w twoim kraju.

-Cóż...- Wera się na chwilę zamyśliła, podeszła do szafy brunetki i zaczęła wyciągać odpowiednie ubrania.

-To powinno wystarczyć? To wezmę jeszcze tylko pelerynę, jakby miało być zimno.- I Inez zaczęła się pakować w duży plecak. Kiedy skończyła, nastał wieczór.

-Nicki... A masz może przy sobie mapę?- Weronica wyszła, lecz po chwili wróciła z mapą Lilianicy. Rozłożyły ją na biurku i uważnie studiowały każdy jej szczegół.

-Wera... Ale to jest...- Szatynka westchnęła głośno. Czas jej wszytko wyjaśnić. Oby zrozumiała.

-Wyjaśnię ci wszystko. Ale poczekaj z pytaniami dobrze?- Kiedy zauważyła kiwnięcie głowy koleżanki, kontynuowała.- Więc tak. Masz rację. Ta mapa może wyglądać jak z książki, jednak to jest mapa mojego państwa - Lilianicy. Jest to świat równoległy, dlatego nie istnieje na żadnej waszej mapie. Panuje tam ustrój monarchiczny. Król Rein i królowa Soran są dobrymi władcami. Jednak stracili swoje dziecko, którego szukali przez prawie 15 lat.- To nie prawda. Tak było w mojej książce, ale przecież... Widząc zwątpienie na twarzy Inez, Wera kontynuowana.- Wiesz... W moim świecie nie żyją ludzie, tylko elfy. I każdy ma indywidualną moc, zwaną talentem. Tutaj każdy może się odpowiednio wykształcić i praktykować prawie każdy zawód, a w Lilianice może być tylko jeden piekarz, cukiernik, szewc i tak dalej. Każdy odkrywa swój talent, kiedy skończy 16 lat. Moim talentem jest odnajdywanie. Mogę znaleźć różne zgubione rzeczy lub ludzi. Dlatego wyruszyłam, żeby znaleźć księżniczkę mojej krainy. I po kilku miesiącach w końcu znalazłam.

-Czekaj, czekaj. Skoro w twoim świecie nie ma ludzi, to znaczy, że ty...

-Tak, też jestem elfem. Jednak kiedy przechodzimy przez barierę, zmienia nam się wygląd na podobny do was, ludzi, żeby nikt nas nie rozpoznał. Poza tym - Wera wyjęła z kieszeni mały niebieski kamyczek - to jest klucz, żeby się przenieść do naszego świata. Oczywiście nie można zrobić tego byle gdzie. A teraz spójrz na mnie przez niego.- Inez delikatnie przyłożyła kryształ do oka i spojrzała na przyjaciółkę. Wystraszona, o mało go nie upuściła.

-Łał. Masz elfie uszy.

-Każdy elf takie ma.

-Dobra, nie ważne. Co ja mam do tego wszystkiego?

-Tutaj się właśnie zaczynają schody. Mówiłam, że znalazłam księżniczkę, nie?- Inez znowu kiwnęła głową.- To... ty nią jesteś, Inez.

-C-co? To niemożliwe. Ja nie mam takiego kryształu.

-A twój naszyjnik? - Kiedy ona...? Brunetka spojrzała na swój talizman. Faktycznie, te kamienie są podobne. Ale to jeszcze nic nie znaczy.

-To jeszcze nic nie znaczy.- Wera znowu westchnęła.

-Wiem, że to trudno przyswoić. Pewnie nieczęsto zdarzają się takie przypadki, jednak tym razem to prawda. Nie okłamałam cię odnośnie do tego, kim jestem, to po co miałabym kłamać odośnie do ciebie?- Zaskoczona Inez nie odezwała się słowem. Weronica wstała i podeszła do drzwi z zamiarem zostawienia brunetki samej. - Za dwa dni wyruszamy. Powinnyśmy zdążyć na jedno z lilianicańskich świąt, które tak chciałaś zobaczyć.- I wyszła.

Nic nie rozumiem. JA księżniczką? Elfy? To niemożliwe. To pewnie tylko głupi żart... A jeśli nie?- Z tymi myślami Inez zasnęła.

~Następnego dnia~

Inez wstała dość późno. Nie znalazła nigdzie w domu Wery, więc zaczęła się niepokoić. Kiedy jednak znalazła kartkę na lodówce, odetchnęła z ulgą.

"Inez, wyszłam na chwilę na spacer.

Przemyśl proszę wszystko, co ci powiedziałam.

I uważaj na siebie, bo nie każdy, kto ciebie szuka, ma dobre zamiary.

Wera"

Inez, po przeczytaniu tego, zrobiła się głodna, dlatego uszykowała sobie śniadanie, które szybko zjadła. Brunetka usiadła przed telewizorem i włączyła odbiornik. Kiedy po kilku godzinach Wera nie wróciła do domu, Inez zaczęła się niepokoić.

-Czas jej poszukać.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------




=^.^=

LiliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz