Obudziłam się. Przynajmniej tak mi się wydaje. Wczoraj naprawdę długo czytałam i chyba dalej nie otrząsnęłam się po tym co się wydarzyło. Travis zachowuje się czasami jak prawdziwy palant i ciągle rani Abby, a ona i tak go kocha. Autorka odwaliła kupę dobrej roboty pisząc tę książkę. Taaa, no właśnie tam wszystko jest idealnie nieidealne. Idealnie nieidealny gorący chłopak, idealnie nieidealna główna bochaterka i jej, no cóż ndne życie, ale oczywiście tylko do czasu, aż pojawia się on.
Dzwoni telefon. Na wyświetlaczu pokazuje się zdjęcie mojej najlepszej przyjaciółki, która postanowiła zrobić mi pobudkę. Jasne, dzięki Abigail można na ciebie liczyć... Jako że naprawdę się dzisiaj nie wyspałam to chowam głowę pod poduszkę i kompletnie olewam dzwoniący telefon. Wytrzymuję trzy pierwsze razy, za czwartym odsuwam poduszkę, podnoszę głowę i odbieram telefon.
- Rusz swój szanowny tyłek i przestań udawać, że słyszysz dzwonka! Będę za pół godziny!
I to tyle, po tych słowach się rozłącza. Jednak tyle wystarcza, aby uzmysłowić mi, że jeszcze nie jest sobota i jak tak dalej pójdzie to spóźnię się do szkoły. Szybko wyskakuję z łóżka i biegnę prosto do łazienki, żeby wykonać poranną toaletę. Chyba na pewno nie zdążę dziś wziąść prysznica. Zbieram ciuchy, ulubione ciemne rurki z wysokim stenem, burgundową bluzkę, czarną bluzę z kapturem na suwak i bieliznę. Pędzę się ubrać, a później zrobić delikatny makijaż. Włosy spinam w koński ogon wysoko na głowie. Są w kolorze ciemnego blondu z jaśniejszymi pasemkami i naprawdę rzdko się układają, a już szczególnie nie w takie dni jak dziś. Pomimo że są proste to i tak trudno je jakoś ładnie ułożyć. Gumkę dobieram czarną, choć wachałam się czy nie wziąść niebieskiej pod kolor uczu. Łapię plecak i wychodzę nie zapominając o zamknięciu drzwi.
W tej samej chwili pod dom podjeżdża Abigail. Jest ładniejszą wersją mnie. Blond włosy ma luźno rozrzucone na ramonach, a na nosie podróbki ray banów. Zawsze zazdrościłam jej oczu. Są duże i naprawdę przyciągają uwagę, a moję są małe i moim zdaniem nijakie. Zachowuje się jakby jeździła jakimś Porsche, a to tylko Fiat Seicento. Trąbi, a ja pakuję się do środka.
-Ej, Malia może wyskoczymy gdzieś dzisiaj?- zagadnęła.
Przez chwilę wachałam się, ale ostatecznie postanowiłam odmówić, bo wiedziałam jak by się to skończyło.
-No weź! Daj spokój, dawno nigdzie nie byłyśmy.- nalegała.
To nasze " wyskakiwanie gdzieś" prawie zawsze kończło się tym, że Abi kogoś poznawała, latała za nim jak pies za kościom, ostatecznie jak już się nią zainteresował to zaczynała narzekać jak to on jej nie działa na nerwy.
-No nie wiem, musze jeszcze podejść do biblioteki, żeby przedłużyć termin książki. Przez te wszystkie sprawdziany nawet nie miałam kiedy jej przeczytać.
-Ale z ciebie nudziara!- fuknęła.
Posłałam buziaczka w jej stronę, a ona postanowiła w bardzo dojrzały sposób pokazać mi środkowy palec. Ależ ona mnie kocha.
-Podwieźć cię czy wolisz iść na nogach? A z resztą co się pytam i tak bym cię podwiozła.- nie umiała się długo gniewać.
Chyba jako jedyna z klasy, o ile nie ze szkoły, nie miałam auta. Takim też sposobem byłam zdana na łaskę przyjaciółki.
YOU ARE READING
Psychologiczne posunięcie
Teen FictionZAINTRYGOWANIE, TOTALNA KATASTROFA CZY MOŻE MIŁOŚĆ? Malia- miła dziewczyna, nie sprawiająca kłopotów, dobra uczennica, mol książkowy. Hunter- tajemniczy, każda chciałaby się z nim przespać, niebezpieczny, zabójczo przystojny. Ktoś tak różny...