Rozdział 6 Noc duchów

88 4 0
                                    

Mijał dzień za dniem. Alowi i dwójce jego przyjaciół mijało to na lekcjach,szukaniu informacji o Tajemniczej Mgle,treningach Quidditcha i tym podobnych sprawach. W końcu nastał 31 października - Noc Duchów. Już od rana wszyscy uczniowie szeptali podekscytowani nie mogąc się tego doczekać.  Już od samego rana Wielka Sala była przyozdabiana w dynie i inne tego typu elementy,a uczniowie mieli wolne. Albus wraz z przyjaciółmi szli przez błonia do chatki Hagrida bo ten dzień wcześniej ich tam zaprosił. Mieli szale w barwach swojego domu ponieważ dni i noce robiły się chłodne i niezbyt przyjemne. W końcu znaleźli się przed chatką i Mei zapukała.

- O! Wejdźcie! - Hagrid otworzył drewniane drzwi i wpuścił ich do środka. Na kanapie wylegiwał się pies Hagrida - Kieł.  

- Cześć Hagrid - uśmiechnęli się. Pół olbrzym zaparzył herbatę i położył przed nimi ciasteczka ale oczywiście nikt z nich ich nie tknął. 

- I co dzieciaki? Jak tam?

- Poszukujecie Tajemnej Mgły? - wypaliła nagle Mei nim Al zdążył ją powstrzymać. Gajowy zatrzymał się w miejscu wypuszczając czajnik z rąk przez co pies podniósł głowę.

- Nie szukajcie jej... - powiedział tylko. Spojrzeli po sobie.

- Nie szukamy - odparł Scorpius.

- Em...Tak,tak oczywiście! - chociaż w głosie Hagrida nie było przekonania. Porozmawiali trochę unikając tego tematu ,wypili herbatkę,a potem trójka wróciła do zamku. Czas do Nocy Duchów coraz bardziej się zbliżał aż w końcu nastał. Sufit tak jak zawsze był zaczarowany,cała Wielka Sala udekorowana w dynie i tym podobne. Na stole zamiast zwykłego jedzenia podczas kolacji znajdowały się dyniowe paszteciki i tym podobne. 

- O patrz! Mam twojego tatę!  - krzyknął Odin pokazując kartę z czekoladowych żab. Na niej mrugnął do Albusa Harry Potter. Al uśmiechnął się. Było mnóstwo słodyczy.  Nagle dyrektor poprosiła o ciszę. Duchy rozgrywały przedstawienie. Wszyscy zwrócili się w ich stronę. Po kilku minutach młodemu Potterowi się znudziło i wtedy...obrócił się w stronę drzwi i był pewny,że widział coś...albo raczej kogoś...dziwnego.  

- Ej - szturchnął Scora.

- Co?

- Weź Mei coś widziałem - na nic nie czekając wyszedł z Wielkiej Sali i poszedł za tajemną postacią na błonia. Było już bardzo ciemno ale Potter poznał...to był śmierciożerca. Na dworze czekał drugi śmierciożerca.

- I co? Znalazłeś? To przejście? - spytał ostro. 

- Nie. Nikogo nie było. Szukałem wszędzie! 

 - Genialnie... - warknął. 

- To co teraz? Może nas zmylili i to nie tu jest przejście? 

- Nie wiem... - mruknął tamten - Nie! - krzyknął po chwili - To musi być tu!

- A co tu się dzieje? - nagle obok nich pojawił się Filch. Obaj spojrzeli po sobie,a potem jeden z nich krzyknął: ,,Avada Kedavra!''

- NIE!!! - Albus popchnął woźnego i razem z nim runął na ziemię ratując go od pewnej śmierci. I nim śmierciożercy zdążyli zrobić coś więcej na dziedziniec wypadli Scorpius,Mei i kilku nauczycieli. Poplecznicy Voldemorta obrócili się i wyciągnęli różdżki z których wystrzeliły zielone i czerwone promienie. Nauczyciele również zaatakowali lecz bez zaklęć niewybaczalnych. Po chwili śmierciożercy których oczywiście było mniej wycofali się.

- Potter! - wysyczała McGonagall i podeszła do was - Argus! Nic wam nie jest?

- N...nie - Filch wstał. 

- Albus... - nagle oczy McGonagall złagodniały - Zabierzcie stąd Malfoya i Zatare! Filtch ty też idź. Chodź ze mną - wzięła chłopca za rękaw i ruszyli korytarzami aż zatrzymali się przed posągiem  Gargulca. 

- Dobro zwycięży - mruknęła McGonagall,a Gargulec przekręcił się i ukazał kręte schody. Poszli nimi,a po chwili znaleźli się w małym,okrągłym pokoiku który był gabinetem dyrektora. McGonagall usiadła za biurkiem,a Albus usiadł na przeciwko. 

- Czemu tam poszedłeś?

- Ja...bo widziałem w Wielkiej Sali jakiś ruch i poszedłem za nim...Potem...

- Uratowałeś Filcha. Nic ci się nie stało?

- Nie Pani Dyrektor dziękuję.

- Słuchaj...obiecaj mi,że nie będziesz szukał tej mgły rozumiesz? - spojrzała na niego uważnie. Albus milczał - Rozumiesz?

- Tak... - mruknął cicho. Ta kiwnęła głową.

- Idź już - wstał - Na pewno nic ci nie jest? - ten tylko kiwnął głową i zbliżył się do drzwi. Chwycił już za klamkę gdy dyrektor znów się odezwała:

-  Albus...Slytherin zyskuje 15 punktów za uratowanie Filtcha od śmierci. Nie dam więcej za bezmyślność ale i odjąć nie mogę. Wróć do sali ale nikomu nie mów co się stało - skinął głową i wyszedł. Nie wrócił do sali tylko do dormitorium. Bał się. 




Albus Potter i Tajemna MgłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz