Chłopcy pojawili się w całkowitej ciemności. Dopiero po kilkunastu sekundach ich oczy zdołały do niej przywyknąć. Draco wyciągnął różdżkę, szepcząc "lumos", a na jej końcu pojawiło się blade światełko- nie miało ono jednak co oświetlać, bo wokół uczniów panowała pustka. Nawet Duch Świąt gdzieś zniknął.
- Czy my... jesteśmy w naszym Hogwarcie? - spytał z nadzieją w głosie Potter, ale obydwoje wiedzieli, że jest to pytanie retoryczne. Malfoy westchnął, obracając się w różne strony, ale nigdzie nie znalazł... niczego.
- O co chodzi? Gdzie duch? Gdzie my jesteśmy? - spytał lekko drżącym głosem, podchodząc do Harryego, który- jako drugi człowiek- zapewniał mu jakieś poczucie bezpieczeństwa.
Gryfon pokręcił głową, ale przypomniwszy sobie, że blondyn nie może go zobaczyć, cicho zaprzeczył.
- Super. Świetnie. Niezłe święta, nie ma co. - stwierdził ironicznie Malfoy.
- To wszystko... jest dziwne. - odparł Harry, chociaż fakt ten był tak oczywisty, jak to, że są czarodziejami.
- Taaak, widzę że jesteś niesamowitym detektywem, Potter. Chyba widziałeś już wszystkie sezony Sherlocka, włącznie z czwartym. Ale teraz pomyśl co mamy zrobić, aby się stąd wydostać! - odburknął Ślizgon sarkastycznie, usilnie starając się przypomnieć sobie jakieś zaklęcia, które by im się przydały w tym momencie - żałował, że nie uważał na lekcjach profesora Flitwicka i McGonagall.
- Poczekaj. - powiedział Potter, skupiając się, co Draco odebrał z irytacją - co niby, poza czekaniem, miałby robić?!
- Pomyślmy logiczne. - powiedział Harry, a blondyn ponownie westchnął. Chciał zarzucić jakaś oblegą nawiązującą do "niesamowitej" inteligencji Pottera, ale zanim zdołał ją wymyślić, Gryfon zaczął mówić.
- Co duch chce, abyśmy robili? - spytał głośno, a Draco odchrząknął.
- No... żebyśmy poczuli magię świąt. - powiedział niepewnie, choć w jego myślach pojawiły się także inne propozycje, które nie nadawały się do wypowiedzenia.
- Tak. A w jaki sposób mamy poczuć ta magię? - Harry znowu zwrócił się do ciemności, a Malfoy znowu mu odpowiedział.
- Mamy... tak jakby...się zaprzyjaźnić. - odparł, coraz bardziej zestresowany.
Gryfon mruknął, mamrocząc coś pod nosem. Nagle podszedł do blondyna i znowu go przytulił, równie niespodziewanie jak poprzednio. Draco poczuł na ciele ciarki, ale tym razem, dotyk Pottera wywołał coś jeszcze. Ciemność, która ich otaczała zaczęła powoli blednąć, centymetr po centymetrze ukazując najpierw drewnianą podłogę, a potem dolne części ściany. Gryfon spojrzał na to zadowolony i entuzjastycznie dotknął swoimi ustami ust Draco, który byłby się przewrócił z wrażenia, gdyby Wybraniec nie podtrzymał go od tyłu.
Ślizgon, zaskoczony taką możliwością zbliżenia się do Pottera, bez najmniejszych oporów zaczął wykorzystywać swoją szansę, nadgryzając delikatnie wargi Harryego i namiętnie dotykając ich.
Ciemność znikała coraz szybciej, pokazując kolejno tak dobrze znane im szkolne korytarze i obrazy.
Potter chwycił Dracona mocno i zbliżył go do swojej piersi tak, że pomiędzy nimi nie było ani centymetra odstępu - chociaż całował go tylko po to, aby wydostać się ze świątecznego koszmaru, musiał przyznać, że taka bliskość ze Ślizgonem całkiem mu się podobała. Blondyn zamknął oczy, aby móc oddać się tej chwili i jeszcze intensywniej zaczął całować Pottera; i choć dłonie świeżbiły go, aby dopełnić ten kontakt poprzez kolejne czynności, nie był w stanie przekroczyć tej granicy. Z trudem powstrzymał swoje dzikie pragnienie dobrania się do rozpalonego ciała Pottera, które teraz znajdowało się tak blisko i puszczał wodze fantazji jedynie w swojej głowie.
- Coś jest nie tak. - zauważył Harry, w końcu odsuwając się od Ślizgona i z obrzydzeniem ocierając usta dłonią, co naprawdę zabolało Malfoya, chociaż w żaden sposób tego nie skomentował. Potter rozejrzał się po korytarzu, który był całkowicie pusty- nawet po postaciach z obrazów pozostały tylko pozłacane ramy.
- Czemu tu nikogo nie ma? - zapytał cicho, wzdrygając się, bo cisza trochę go przytłaczała.
Draco pokręcił głową, nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Może... może musimy się bardziej postarać. - zasugerował, ale widząc niezadowoloną minę Pottera, ugryzł się zawstydzony w język.Harry i Draco, nie wiedząc, co robić w opustoszałym zamku, ruszyli w stronę wielkiej sali. Nie odzywali się do siebie, co tylko jeszcze bardziej nasilało ich obawy. Kiedy w Wielkiej Sali także nie ujrzeli żadnego człowieka, przeszyło ich zimno. Harry przełknął ślinę, spoglądając na stoły, z wiszącymi nad nimi flagami domów oraz na gigantyczną choinkę na środku, ozdobioną czerwonymi, zielonymi, żółtymi i niebieskimi bańkami i łańcuchami. Na jej szczycie ktoś umieścił srebrny figurkę, przypominającą świętego Mikołaja.
- Co mamy zrobić? - zapytał w końcu Potter, rozglądając się dokoła. Uniósł przestraszone oczy w górę - Duchu, proszę. Powiedz nam, co mamy teraz zrobić. - zwrócił się do ich byłego towarzysza, jednak bezskutecznie. Niebiosa nie dały im żadnej odpowiedzi.
Draco usiadł zrezygnowany na ławce, przy stole Slytherinu.
- To nie ma sensu. - stwierdził z głębokim westchnieniem - musimy pogodzić się z tym, że nie uda nam so wrócić do naszych czasów. - stwierdził, podpierając głowę na dłoniach. Potter usiadł obok niego.
Chciał podnieść Ślizgona na duchu, ale sam nie wierzył w powodzenie ich misji. Mimo wszystko wysilił się na blady uśmiech.
- Spokojnie, Draco. Wszystko będzie dobrze. - rzucił, znowu wstając z ławki i podchodząc go choinki, której ozdoby były misternie wykonane i piękne w swojej zwyczajności. Oglądał bąbki z herbami szkoły, odbijające światło dzienne, którego Wielka Sala była pełna.
Nagle wziął głęboki oddech, zatrzymując wzrok na figurce znajdującej się na szczycie drzewa.
- Draco! - powiedział, a blondyn poderwał się z ławki, nerwowo się rozglądając.
- To nie jest Święty Mikołaj! - powiedział głosem z nutą radości.
- Jak to? - zapytał Malfoy, marszcząc brwi i przyglądając się ozdobę.
- To jest duch! Ten duch. - powiedział, uśmiechając się szeroko.
Do blondyna dopiero po chwili dotarła prawdziwość słów Pottera. Kiedy zorientował się, że to prawda, jego oczy rozszerzyły się, a usta wykrzywiły się w uśmiechu.
Draco ochoczo wyciągnął różdżkę i za pomocą zaklęcia Leviosa sprawił, że już po chwili ozdobna figurka znalazła się ich rękach.
Oglądnęli ją z ciekawością, mając nadzieję na jakikolwiek znak czy polecenie, które rozjaśniłoby ich sytuację. Nic jednak nie naprowadziło ich na to, co powinni robić.
Potter westchnął i z irytacją rzucił statuetkę w kąt wielkiej sali.
- Super. Cudowne święta. - stwierdził rozgoryczony.
CZYTASZ
Opowieść Wigilijna || Drarry
FanfictionDuch, dobrze znany z nawrócenia Ebenezera Scrooge'a z Opowieści Wigilijnej, nawiedza kolejne skłócone ze sobą osoby, aby także one mogły w pełni poczuć magię i miłość świąt- nieszczęsliwym trafem, tym razem zabiera w podróż do przeszłości, teraźniej...