Tego lata było bardzo gorąco. Wszyscy normalni ludzie w taką pogodę siedzieli w klimatyzowanych pomieszczeniach lub nad basenem, byle tylko się ochłodzić. Na Privet Drive ulicą szedł młody chłopak. Pomimo tej pogody miał na sobie ciemną, ale starą bluzę, wyraźnie na niego za dużą i równie źle wyglądające dresy. On nie był normalny, zwłaszcza dla jego krewnych, choć to prawda, nie był taki jak wiele innych dzieci w jego wieku. Moim skromnym zdanie był wyjątkowy, ponieważ był on bowiem czarodziejem i to nie byle jakim. No w końcu jako jedyny przeżył zaklęcie uśmiercające. W jego pięknych szmaragdowych oczach widać cierpienie i to, ile przeszedł. Nie było to spojrzenie nastolatka, a doświadczonego przez życie starca. Już od dawna nie było w nich szczęścia. Harry, bo tak się nazywa ten chłopak, w pierwszej klasie w Hogwarcie, szkole magii i czarodziejstwa, bronił kamienia filozoficznego, w drugiej uratował siostrę swego przyjaciela przed bazyliszkiem, w trzeciej uratował swego ojca chrzestnego przed pocałunkiem dementora, a w ostatnim jego roku, wbrew jego woli brał udział w turnieju trójmagicznym, gdzie odrodził się Voldemort. Podczas tego wszystkiego trzy razy spotkał się twarzą w twarz z Tym, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, z Czarnym Panem, lub jak go nazywał Harry, bo tak nazywał się ten chłopak, z Voldkiem. Teraz po raz kolejny spędzał wakacje u znienawidzonego wujostwa, ale o tym za moment. Zostały tylko dwa tygodnie do początku roku szkolnego. A on już nie wytrzymywał.
Wracając, Harry miał czarne, kiedyś wiecznie roztrzepane włosy, ale teraz kiedy były one dłuższe dało się już je jakoś poskromić. Był bardzo niski zwłaszcza patrząc na jego wiek i bardzo chudy, ale jeśli by się dokładnie przyjrzeć to widać było wyćwiczone mięśnie poprzez granie w Quiditcha i ciężką pracę w ogrodzie ponad siły młodego chłopca. Zazwyczaj nosił druciane okulary, które kryły jego oczy i dawały mu jeszcze bardziej nieśmiały wygląd, niż zazwyczaj miał.
Pomimo tego jak traktował go czarodziejski świat był dosyć nieśmiałym chłopcem. Nie lubił tłumów, miał socjofobię, a wszyscy zmuszali go do tego by był celebrytą magicznego świata. A to nie jedyny z jego lęków. Całe dzieciństwo w szafce pod schodami spowodowało klaustrofobię. Harry będąc w magicznym świecie tłumił objawy jego fobii najlepiej jak potrafił. w sumie chyba mu się to udało, bo nikt nie zauważył. Chodź tak naprawdę, gdyby ktoś się nim tak naprawdę interesował... Ale naprawdę nim, Harrym, a nie ikoną jasnej strony, bohaterem, to na pewno nie byłoby trudno coś takiego zauważyć.
Harry właśnie wracał z zakupów zleconych mu przez wujka Vernona. Ciocia Petunia miała ochotę na ciasto i jako, że jak sam wiedział potrafił świetnie gotować i piec, miał zrobić tort. Harry, nie wiadomo z kąt, ale zawsze wiedział co jak długo piec i kiedy coś dodać. Miał do tego instynkt. Bardzo to pomagało przy warzeniu eliksirów w szkole. Harry rozumiał ten przedmiot i nawet go lubił, a jego złe oceny były przez ślizgonów, którzy notorycznie dodawali mu jakieś niepotrzebne składniki do kociołka i oczywiście przez stronniczość Snape'a, który go nienawidzi.
Gdy Harry dochodził do domu westchnął z ulgą, bowiem nie zobaczył na podjeździe auta, czyli wuja nie było. Miał względny spokój. Oczywiście nie licząc listy, którą miał zrobić, albo dostanie karę. Było nią zazwyczaj zakaz jedzenia przez parę dni (na szczęście jak chłopak coś pichcił to mógł coś podjeść, bo trzeba przecież spróbować, czy wszystko jest odpowiednio przyprawione, ale i tak go pilnowali), zamknięcie w pokoju, wywalenie na kilka dni z domu, lub jeśli Vernon miał zły humor, albo po prostu miał na to ochotę to pobicie. Niestety dla Harry'ego w te wakacje wuj ciągle chodził zły, bo mu się nie powodziło w pracy i ciągle znajdował jakieś wymówki, co to chłopak źle zrobił, czego nie zrobił, byle tylko mieć pretekst do ukarania go. Na twarzy nigdy nie miał żadnych ran. Wujek zawsze bił tak, by nie było żadnych śladów, bo przecież wtedy ktoś mógłby coś pomyśleć o tej idealnej rodzinie. Dlatego chłopak nosił bluzy z długim rękawem. By zasłonić stare blizny, nowe rany i bandaże. Ale i tak bardzo często musiał spać poza domem. Zwłaszcza teraz gdy wuj go coraz mocniej leje i co chwilę ma spotkania z klientami, czy jego współpracownikami na wyższym stopniu niż wuj, albo oczywiście jako, że są wakacje Dursleyowie chcą gdzieś pojechać.
CZYTASZ
Harry Potter i inny Świat
FanficHarry Potter, jego prawdziwe życie u wujostwa, jakie ono było? Kto mu pomagał gdy nie dawał rady? Co się stanie, gdy przyjaciele okażą się wrogami? Z kim zaprzyjaźni się w szkole, po tak druzgocącej zdradzie? Do czego posuną się Gryfoni terroryzowan...