Inez wyszła z domu w celu poszukania Nicki. Dziewczyna nie miała pomysłu, gdzie szukać nastolatki, dlatego zaczęła powoli zagłębiać się w las. Po jakimś czasie przypomniała sobie o jeziorku, przy którym ostatnio odpoczywały Postanowiła się tam udać. Jednak trochę czasu zajęło brunetce odnalezienie drogi. Kiedy w końcu Inez znalazła ścieżkę, zaczęła biec.
-Wera, dlaczego poszłaś tak daleko na jakiś głupi spacer? - pytała drzew, kiedy dobiegała już do jeziorka. Rozejrzała się szybko, jednak nigdzie nie znalazła swojej przyjaciółki. - Cholera! - przeklęła dość głośno i zawołała - Nicki, gdzie jesteś?- Odpowiedziało jej tylko echo. Gdzie ona mogła jeszcze pójść? A tamte kryształy...? Może tam poszła? Inez od razu skierowała się w stronę miejsca ostatniej wycieczki po lesie. Nagle z naprzeciwka przybiegła Reddie, która delikatnie piszczała. Inez wzięła ją na ręce i bezwiednie zaczęła szybciej iść. W końcu dotarła na polankę z wgłębieniem. Nic się tu nie zmieniło. Wtedy Inez zauważyła, że drzwi od wgłębienia są uchylone a koło nich stoi jakaś postać, jednak przez światło, jakie się stamtąd wydobywało, można było tylko zaobserwować zarys sylwetki. Mimo wszystko, widać było, że to mężczyzna. Inez rozejrzała się dokładnie i znalazła Werę, ukrytą za jednym z drzew. Podeszła do niej pod osłoną cienia.
-Nicki... co się dzieje?- Weronica zdziwiła się tym, że Inez stoi koło niej.
-Inez. Co ty tu robisz?
-Długo nie wracałaś i zaczęłam się martwić. O co tutaj chodzi?
-Te drzwi to jedno z przejść do świata elfów.
-A ten mężczyzna? - zapytała Inez, zaczynając się przyzwyczajać, że elfy mogą żyć wśród ludzi.
-To też elf. Jakoś cię znalazł i chcę cię oddać za duże pieniądze, stąd tutaj pojawiły się te kryształy, żeby cię zwabić.- Weronica mówiła ściszonym głosem i była widocznie zdenerwowana.
-A jak on otworzył te drzwi?
-Jest elfem, więc, tak jak my, posiada kryształ. Wystarczy, że obrysował nim framugę i wypowiedział, gdzie chce się znaleźć. Inez?- Jednak brunetka już nie słyszała. Wybiegła z kryjówki i zatrzymała się kilka drzew dalej. On... Jest niebezpieczny. Muszę coś zrobić, zanim uzna, że to ja i ją trafi... Szatynka, szybko myśląc, wyszła zza drzewa.
-Czego chcesz Noved?- Po chwili po polance poniósł się niski męski głos.
-Widzę, że jesteś bardzo spostrzegawcza. Nawet znasz moje prawdziwe imię.- Znam ten głos... Tylko gdzie ja go słyszałam? Myśli intensywnie przepływały przez głowę Inez.
-Powtórzę pytanie. Czego chcesz? Przecież nie przebyłeś zasłony, żeby douczać ludzkie dzieci.- Mężczyzna się zaśmiał.
-Masz rację, Weronico. To tylko przykrywka, by znaleźć dziedziczkę tronu. Wiesz, jej rodzice bardzo za nią tęsknią i będą mi wdzięczni, jak odprowadzę ją bezpiecznie do domu.
-Pan Werf? - odezwała się cicho Inez, jednak zwróciła tym na siebie uwagę nauczyciela etyki.
-O, widzę, że nawet ułatwiłaś mi robotę. Podejdź tu, Lilio, to nikomu nic się nie stanie - powiedział to powoli i wyjął sztylet zza paska.
-Nie, Inez! Nie podchodź do niego.-Wera miała nadzieję, że jej przyjaciółka nie zrobi nic głupiego.
-Pan jest elfem? I przybył, żeby mnie zabrać do domu? - powiedziała z lekkim wahaniem w głosie. Muszę grać na czas. My nie mamy broni, on ma... To się nie skończy dobrze.
-Tak. Teraz tylko musisz iść ze mną.- Kiedy Inez zauważyła na jego twarzy obrzydliwy uśmiech, podjęła decyzję. Szybko się schyliła i wzięła do ręki jeden z kryształów.
-To niech sobie pan tam wraca sam! Tutaj mam dom i przyjaciół!- Po jej policzku spłynęła łza.
-Inez, nie rób tego... Uciekaj... - powiedziała szeptem szatynka i spięła się na widok sztyletu, uszykowanego do rzutu w nią.
-Inez, błagam. Uciekaj! - powiedziała głośniej. Mężczyzna jeszcze bardziej się wyszczerzył i wypowiedział krótką modlitwę, którą składają elfy po czyjejś śmierci. Po policzkach czarnowłosej spłynęły łzy. Inez, widząc to, chciała podbiec do przyjaciółki, ale się bała. Mogła tylko stać i ściskać kryształ, który miał służyć jako broń. A potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Devon, widząc słabość elfki, rzucił w nią sztyletem. W tym samym czasie brunetka podniosła kryształ i rzuciła w Werfa. Oba ostrza wbiły się w tym samym czasie. Kryształ w bok głowy i sztylet w klatkę piersiową. Brązowowłosa jednak nie sprawdziła, jakie rany odniósł przeciwnik. Od razu podbiegła do przyjaciółki.
-Wera... Trzymaj się! Zaraz coś zrobimy... Zadzwonię po pogotowie i będzie wszystko dobrze. Trzymaj się proszę. Miałaś mi pokazać Święto Świateł, pamiętasz?- Po jej policzkach spływały już strumienie łez.
-Spokojnie... - słysząc szept przyjaciółki, trochę się uspokoiła.- Od przekroczenia zasłony liczyłam się z takim losem...- Inez słuchała uważnie, jednak również bardzo się skupiała na uciskaniu rany.- Przynajmniej spełniłam swoją misję... Inez... Musisz jutro wybrać się do Lilianicy... I dotrzeć do stolicy...
-Wera, nie zostawiaj mnie. Nie poradzę sobie.
-Dasz sobie radę... Jesteś księżniczką... Nie płacz... Proszę... - Nicki mówiła coraz ciszej.
-To wszystko moja wina. To przeze mnie... - Inez ponownie zaniosła się płaczem.
-Nie płacz... musisz teraz dać sobie radę i dotrzeć do pałacu... inaczej moje poświęcenie pójdzie na marne... Przepraszam, że nie będę ci towarzyszyć... - Wera zamknęła oczy i delikatnie się uśmiechnęła. To niemożliwe. Nie teraz. Mój kolejny przyjaciel... ma znowu umrzeć?
-Cieszę się... że cię poznałam... księżniczko Lilio. - Po tych słowach szatynka przestała oddychać.
-Wera...Wera! Wera!! - krzyczała Inez, nie wierząc w to, co się stało. Przytulała do siebie ciało martwej przyjaciółki, ciągle płacząc. Dlaczego ona? Przecież nie zrobiła nic złego... To ja powinnam być na jej miejscu... Nagle ciało Nicki zaczęło się rozsypywać na malutkie kryształki, aż został tylko jeden, wielkości paznokcia u kciuka. Inez ostrożnie wzięła go w poranione dłonie i mocno przytuliła do piersi. Nie wiedziała, ile czasu minęło. Minuta? Godzina? Dni? Lata? Po pewnym czasie łzy przestały płynąć. Inez umocowała delikatnie kryształek do talizmanu i wstała z ziemi. Uczucie smutku zastąpiło coś innego. Złość? Determinacja? Nie wiedziała, co, jednak czuła, że musi coś zrobić. Powoli ruszyła w stronę domu, w głowie mając tylko jedną myśl: Dotrę do twojej krainy. Dotrę do pałacu. Pokażę wszystkim, że mnie znalazłaś i mam się dobrze. Dzięki tobie.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj trochę smutno ;(
=^.^=
CZYTASZ
Lilia
Fantasi"- Inez. Cieszę się, że mogłam to zobaczyć, jednak nadal nic nie rozumiem. -Ja też nie rozumiałam. Jednak potem się okazało, że może istnieć inny świat, w którym żyje inna rasa i w której my również jesteśmy inni." Losy dziewczyny, która nagle odkr...