Rozdział 19

158 15 13
                                    

#niesprawdzany

POV RAVEN :
Zła i jednocześnie zrozpaczona wybiegłam z pokoju złapałam w biegu z wieszaka bluzę która wcześniej tam zostawiłam i trzaskając drzwiami wyszłam z domu.

   Mam tego dość! Wiem że to nie było celowe ale i tak mnie dotknęło. Może gdyby wiedzieli... Nie! Jeszcze nie mogę im o tym powiedzieć. Nie teraz...

   Biegłam przed siebie a z moich oczu ciekły łzy. Otarłam twarz ręką i próbowałam przypomnieć sobie drogę do mojego miejsca. Ale żeby zapomnieć drogi do takiego miejsca? Myśl Rey, myśl... Wiem! Dobiegłam do końca ulicy i skręciłam w prawo w ślepa uliczkę. Dobiegłam do muru, wdrapałam się na stary kontener i przeskoczyłam na drugą stronę. Opadłam na ziemię na ugietych nogach i pobiegłam przed siebie. Tylko ja wiedziałam że po drugiej stronie muru jest stary plac zabaw ogrodzony z jednej strony od świata zewnętrznego murem a z drugiej żelazną bramą. Gdy byłam mniejsza i jeszcze mieszkałam na stałe w Sydney ciągle tu przychodziłam ale wtedy byłam w stanie przecisnąć się przez kraty a potem przeskakiwałam przez mur. Teraz brama zarosła i praktycznie nie można zobaczyć co jest w środku ale ja od początku zakochałam się w tym miejscu. Może to głupie ale spedzalam tu każda chwilę gdy byłam zła, smutna albo po prostu potrzebowałam pobyć sama. Nikt nigdy mnie tu nie znalazł więc teraz też powinnam mieć spokój. Ale się myliłam... Usłyszałam za sobą jakiś hałas więc odwróciłam się w stronę muru. Zobaczyłam czwórkę bardzo dobrze znanych mi chłopaków.

Nie... Czy oni wszczepili mi jakiś czip czy co? Nikt nie wiedział o tym miejscu! Przecież nigdy mnie tu nie znaleźli więc albo mam gdzieś nadajnik albo mają jakieś moce... Ta to bardziej niedorzeczne niż to że mam nadajnik. Chociaż... Z takimi to nigdy nic nie wiadomo.

Odwróciłam się do nich plecami. Objelam się ramionami i powiedziałam :
- Zostawcie mnie.
- Siostra przepraszamy cię...- zaczął Calum.
- Idźcie stąd. - szepnęłam ale, albo mnie nie słyszeli albo udawali że nie słyszą, bo cała czwórka podeszła do mnie i otoczyla. Calum ukucnął przede mną i zamierzał coś powiedzieć ale wstałam raptownie i nie dałam mu dojść do słowa.
- Nie słyszeliście że chce zostać sama?! - krzyknęłam i odwróciłam się z zamiarem ucieknięcia ale ktoś złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie udaremniając moja próbę ucieczki. Zostałam zamknięta w mocnym uścisku.
- Rey... Przepraszamy cię... Wiemy że to był głupi żart ale nie wiemy dlatego tak zareagowałas... - usłyszałam głos brata.

Momentalnie się we mnie zagotowało i uszły ze mnie wszystkie emocje i uczucia. Położyłam dłonie na klatce piersiowej Caluma i odepchnelam go od siebie krzycząc :
- Nie wiecie dlaczego tak zareagowalam na stwierdzenie że mam 19 lat i ciągle jestem dziewicą?! Czy az tak trudno się tego domyślić?! Chcecie poznać prawdę?! Tak?! No to proszę macie prawdę! Zostałam zgwałcona! Rozumiecie? Zgwałcona! Wykorzystana!
Przy ostatnich słowach głos mi się załamał a z oczu znowu pociekły łzy. Opadłam z bezsilności na kolana i rozplakalam się.

To nie miało tak być! Miałam im o tym powiedzieć na spokojnie, gdy będę gotowa. Teraz wszystko się wydało... Chciałam jakoś o tym zapomnieć, sprawić by mniej bolało a teraz rozdrapałam stare rany...

- Rey... - głos Caluma się załamał. Przez łzy byłam w stanie ujrzeć jak siada obok mnie. Po chwili poczułam jak przygarnia mnie do siebie i obejmuje. Zaczął mną kołysać i szeptać cicho jakieś słowa ale ja tylko coraz bardziej plakałam.
- Ćśś... Wszystko jest dobrze... Jesteśmy z tobą... Już jesteś bezpieczna...
- Nieprawda... Nic jest dobrze... Nigdy nie będę bezpieczna... Zawsze stanie się coś co... sprawi że będę cierpieć... - przerwałam mu ciągle płacząc i wylewając morze łez.
- Raven... Nie jesteś sama jesteśmy z tobą, ja, Calum, Mike, Luke. - usłyszałam głos Ashtona. - Z nami nic ci nie grozi. A to co zrobił ci Winston jest niewybaczalne ale nie możemy płakać nad rozlanym mlekiem. Wiemy że jest ci ciężko ale musisz iść na przód. Z czasem o tym zapomnisz a my pomożemy ci przez wszystko przejść. Musisz uwierzyć że nie jesteś, nie byłaś i nie będziesz sama. Zawsze będziemy przy tobie mimo wszystko.
- Wiem... Ja to wiem Ash ale... to jest zbyt trudne... - zachlipałam.
- Wiemy że ci ciężko nas też to dotknęło ale musimy trzymać się razem. - głos Caluma był smutny ale mimo wszystko dalej próbował mnie pocieszyć.
- Rey?  Moglabys nam opowiedzieć jak to się dokładnie stało? Jak wyglądali ci ludzie? - spytał Mike a Luke uderzył go w rękę posylajac mu groźne spojrzenie.
- Jest ok Luke. - odparłam odsuwajac sie od brata żeby móc swobodnie wytrzeć resztki łez z twarzy.
- Jeśli nie chcesz lub będzie to dla ciebie zbyt bolesne to nie musisz nam tego mówić. - zaproponował Clifford. Kiwnęłam głową na znak że rozumiem i opierając się o ramię Caluma wróciłam wspomnieniami do tych strasznych dni.
- Był to wieczór jak wieczór. Cały czas siedziałam na parapecie i patrzyłam się w okno. W pokoju był ze mną Nick ale musiał wyjść bo ktoś miał chyba do niego sprawę. Na chwilę zostałam sama... Było to o chwilę za dużo. Gdy Nick wyszedł wstałam i miałam pójść do łazienki ale ktoś przyparł mnie do ściany obok drzwi łazienki. Wiedział że nikt go nie zobaczy bo od drzwi wejściowych odgradzała nas ściana. Zaczął całować mnie po szyi i dekolcie.- na wspomnienie tego zadrżałam na co brat przyciągnął mnie do siebie i zaczął tulic. - Opierałam się z całych sił ale mężczyzna był silniejszy. Nic nie moglam zrobić, byłam bezbronna. Trzymałam się nadziei że może wróci Nick... Potem wylądowałam na łóżku, wiedziałam wtedy ze to koniec, że już nikt mi nie pomoże. W trakcie... tego... musiałam zemdlec bo nie pamiętam nic więcej. Jedyne co uświadomiło mnie o tym że nie jestem już dziewicą to ból, potworny ból w kroczu. -
czułam jak Cal zaciska pięści i próbuje chamować złość. - Wpadłam w depresję, przestałam jeść i... i zaczęłam się ciąć... Gdyby nie Nick i jego dziewczyna Kate to różnie mogło by ze mną być. To było dla mnie zbyt bolesne a ból sprawiał mi przyjemność... Z czasem nauczyłam się z tym żyć ale nie raz wracały do mnie te wspomnienia przez co wszystko zaczynało się od nowa... Starałam się być silna, nie okazywać słabości przed nikim. Winston często "zapraszał" mnie do siebie. Przychodzilam do niego cała i zdrowa a wychodziłam cała pobita albo pocieta... - teraz już płakałam.

"Broken Life" |5SoS|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz