attached ¦ vkook

1.3K 126 13
                                    

Taehyunga zawsze fascynowało to, w jaki sposób funkcjonuje świat

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Taehyunga zawsze fascynowało to, w jaki sposób funkcjonuje świat. To, w jaki sposób ludzie są od siebie zależni oraz to, jak uparcie próbują przeciąć łączące ich nici. Bo cały nasz świat to właściwie tylko jedna wielka plątanina cienkich sznureczków, pociąganych przez nas wszystkich. Większość nawet nie ma pojęcia, jak bardzo ich zachowanie, ruchy, czy czyny wpływają na zachowanie, ruchy, czy czyny innych osób.

Uwielbiał obserwować mijających się na ulicy ludzi. Przyglądał się ich wyrazom twarzy, podsłuchiwał ich rozmowy. Czasem uważał się tylko za fascynata psychologii, czasem jednak porównywał się z bogiem. Potrafił wyłapać najdrobniejszy szczegół, taki jak mrugnięcie okiem, czy ostrzejszy wdech. Uśmiechał się wtedy, dumny z tego, że i tym razem nie dał się zmieszać z resztą tłumu. Czuł się jak w filmie, przemierzając jedną z głównych ulic, patrząc na z góry na wszystko i na wszystkich.

Wydawało mu się, że zgodnie ze słowami Terencjusza, nic co ludzkie, nie było mu obce. Wiedział, kiedy ktoś czuł się niekomfortowo. Potrafił zauważyć smutek, schowany za uśmiechem. Znał się na uczuciach zupełnie obcych mu ludzi lepiej, niż oni sami, jednak kiedy przychodziło do jego własnych, był takim samym, zaślepionym głupcem.

Wbiegł do łazienki, przeznaczonej dla pracowników, zatrzaskując za sobą drzwi. Zapalił światło, uderzając w przełącznik otwartą dłonią, a kiedy w małym pomieszczeniu zapanowała jasność, uniósł głowę, zerkając na wiszące przed nim lustro.

Czuł się zdradzony. Nie tylko przez Jungkooka, ale i przez samego siebie. Przecież wiedział w co się pakuje. Miał wybór. Dokonał go. Sam się na to zgodził. Nikt go do niczego nie zmuszał, a jednak stał tu, z oczami pełnymi łez i sercem pękniętym na pół.

Oparł dłonie o chłodną umywalkę, zaciskając palce na jej krawędzi. Czuł się żałośnie, chociaż nie był nawet pewien dlaczego. Na pewno nie z powodu licznych kochanek Jungkooka, bo o nich wiedział już od dawna, a na płacz zebrało mu się dopiero dzisiaj, teraz, przed chwilą. Nie chodziło też o to, że miłość jego życia okazała się być jedną wielką ściemą. Zatem czy pustka, która zżerała go teraz od środka, miała cokolwiek wspólnego z Jungkookiem? Mało prawdopodobne.

Szybkim, nieco niezdarnym ruchem odkręcił metalowy kurek, a z kranu zaczęła sączyć się chłodna woda. Popatrzył jeszcze chwilę na swoje lustrzane odbicie, analizując szczegóły na swojej własnej twarzy. Zapuchnięte oczy, postarzające go o co najmniej trzy lata, długie rzęsy, pozlepiane od łez, oraz błyszczące się od nich policzki. Wszystko wyglądało tak paskudnie, że Taehyung miał ochotę potraktować taflę szkła pięściami, i gdyby nie ciche puknie, wyrywające go z rozmyśleń, pewnie to właśnie by zrobił.

- Tae? - odezwał się zaniepokojony głos człowieka, stojącego prawdopodobnie z uchem przyklejonym do białych drzwi łazienki. - Wszystko w porządku?

Zamiast odpowiedzieć, młody mężczyzna wsunął swoje zgrabne dłonie pod bieżącą wodę, mocząc przy tym rękawy nieco przydługawej bluzy. Nachylił się nad umywalką i przemył zmęczoną twarz, mając nadzieję, że razem z wodą, do kanału spłynie cały jego smutek. Uniósł wzrok, chcąc zobaczyć czy taki zabieg w czymkolwiek mu pomógł, jednak zanim zdążył się całkiem wyprostować, zimna woda zaczęła spływać mu po szyi, obojczykach, aż pod koszulkę.

one shoty ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz