Nazywam się Sam Winchester. Mam 30 lat. Pochodzę z Lawrence w Kansas w USA. Jestem łowcą, co oznacza, że poluję na demony, wampiry, wilkołaki i inne potwory. Mam starszego o 4 lata brata - Deana. Jesteśmy łowcami ze względu na "rodzinny biznes", ale ja raczej sądzę, że to bardziej ze względu na cholerstwa jakie nam się przytrafiły w życiu. Nasza matka - Mary - zginęła w pożarze, gdy miałem 6 miesięcy. Pożar był spowodowany przez żółtookiego demona - Azazela. A zabił ją dlatego, że zawarła z nim umowę 10 lat wcześniej. Gdy przyszedł do naszego domu, by odebrać jej życie, podszedł do mojego łóżeczka i napoił mnie swoją krwią. Tak wiem, "kinda gross", ale już wtedy było wiadomo, że nasze życie nie będzie normalne. Nasz ojciec - John - poświęcił resztę swojego życia by wytropić Azazela i zemścić się na nim, za zabicie Mary. Niestety, był przez to często nieobecny w naszym życiu, dlatego musieliśmy sobie radzić sami. Dean przejął większość jego obowiązków i dlatego jestem bardzo związany z moim starszym bratem. Nigdy nie zostawaliśmy dłużej w jednym miejscu, wciąż podróżowaliśmy, mieszkając tylko w motelach. Ojciec nauczył nas jak posługiwać się bronią, gdy byliśmy jeszcze małymi dziećmi. Straciliśmy go potem, gdy zawarł umowę z demonem, aby ocalić Deanowi życie. Ale w naszym życiu, straciliśmy wiele osób. Ja straciłem swoją dziewczynę - Jessicę. To były czasy, gdy miałem dość życia łowcy i chciałem zacząć normalne życie, więc zostawiłem Deana i ojca (ku ich wielkiej dezaprobacie, czyli po prostu wkurwieniu) i zacząłem studiować na Stanford - miałem zamiar zostać prawnikiem. Kochałem Jess ponad życie, ale paranormalne istoty, ciągle obecne w naszym życiu, pewnej nocy, zamordowały ją. Od tamtej pory jeżdżę z Deanem po Ameryce, tropiąc, zabijając potwory i demony i ratując ludzi przed nimi. Dużo się działo przez ten cały czas. Od dowiedzenia się, że mam w sobie krew demona i mam poprowadzić armię piekieł ,
by przejęła świat, do świadomości, że jestem naczyniem samego Lucyfera, który ma mnie użyć, do rozpętania na świecie biblijnej Apokalipsy. Tak, jestem spieprzonym człowiekiem, świat chciał, żebym był zły, ale ja wciąż próbuję znaleźć sposoby, aby temu zaprzeczyć. Teraz, jestem ja i mój brat przeciwko całemu światu. No, może od jakiegoś czasu jest z nami jeszcze Castiel - jest aniołem. Tak, poznaliśmy kilku, wszyscy byli dupkami (może oprócz Gabriela, Balthazara i Samandriela), ale Castiel jest świetnym przyjacielem. Jest częścią rodziny. Teraz nasze życie wygląda trochę inaczej. Mimo tego, że nadal polujemy, mamy dom - bunkier Ludzi Pisma. Jesteśmy ich dziedzictwem po naszym dziadku. Paranormalne rzeczy wciąż są obecne w naszym życiu - armia lewiatanów do pokonania, zamknięcie Bram Piekła. Aktualnie zmagamy się z innym problemem - Dean ma znamię Kaina na prawym przedramieniu. Potrzebny do zabicia Rycerza Piekieł - Abbadon. Niestety, są pewne komplikacje, które nastapiły po pojawieniu się tego znaku na ręce mojego brata...-----------------
Okej, no więc... to tylko taki zaczątek tego, co próbuję rozwinąć. Mam nadzieje, że się spodoba i będzie się wam miło czytało i, co tak samo ważne, mi łatwo pisało XDD Wena nie wybiera, ale postaram się poprosić Chucka, żeby trochę ją zmotywował do odwiedzania mnie XD
Praca współtworzona z MySmallInsaneWorld (grafiki)
CZYTASZ
Carry On My Wayward Son
FanfictionZnana wszystkim historia Winchesterów, pisana z perspektywy Sama. Ale co jeżeli, podczas jednego z polowań Sam spotka dawną przyjaciółkę z dawnych lat? Czemu jest zamieszana w to paranormalne świństwo? I co ma do tego Archanioł Gabriel? Fanfiction c...