W nocy nie spałam jednak dobrze. Moje gardło drapało od dymu papierosowego, którego się nawdychałam, a płuca były cięższe niż zwykle. To wszystko przyczyniło się do moich problemów z oddychaniem i kaszlem. Reasumując... Rano podniosłam się z łóżka z oblałą klatką piersiową i wyglądem, jakby mnie zombie zjadło i wypluło.
Taa... Nie czułam się dobrze.
Pomimo to zdecydowałam wyjść z pokoju na małą przechadzkę, ale to oczywiście po tym, jak umyłam się, uczesałam włosy w warkocza i ubrałam jeansy na nogi oraz czerwony sweterek na górę. Nie musiałam zakładać butów, bo zauważyłam, że większość osób tutaj chodzi boso lub też w skarpetkach. W ogóle zastanawiam się skąd te wszystkie ubrania i dlaczego są w odpowiednim rozmiarze?
Nie narzekam.
Z tą myślą wyszłam z pokoju i pierwszym kogo spotkałam był Aaron... Ale za nim wyszedł Jason.
- O, hej wilku.-brunet uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam przenosząc później wzrok na blondyna, który schował ręce w kieszeniach dżinsów.
- Um, to wy....?
- Chryste, nie!-zaśmiał się Aaron.- Jason tylko... Pomagał mi.-wyczułam, że kłamał, ale postanowiłam się nie mieszać.
Nie moja sprawa.
- To co? Na śniadanie?-zapytał wskazując kciukiem winde na końcu korytarza.
- Nie, ja sobie daruje.-pokręciłam głową mając w myślach to, że moje gardło nie byłoby w stanie nic przełknąć, a przyprawiłoby mnie to tylko o ból, więc nie.
- Spoko. Trzymaj się, wilku.-rzucił na odchodne, po czym odszedł w stronę wind.
Jason utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy, ale nie na długo, ponieważ sam skierował swoje kroki do windy. Mnie jednak zaczęło ciekawić co się tam działo, ale tak, jak mówiłam, nie moja sprawa. Postanowiłam się przejść, żeby zabić czas i głód, jaki odczuwałam. Z doświadczenia wiem, że głodny wilk, to dziki wilk, dlatego najlepiej będzie, jeżeli nie będę podchodzić do jedzenia. Spacerowałam sobie powoli przez różne piętra aż w końcu w zamyśleniu stanęłam przed przeszklonymi, rozsuwanymi drzwiami, a za nimi rozciągała się zieleń traw, krzewów, drzew. Bardzo mi tego brakowało. I chyba tęsknota za naturą była przyczyną pchnięcia przeze mnie drzwi i wkroczenia na łono natury. Nie miałam butów, dlatego mogłam się rozkoszować tym przyjemnym odczuciem, jakie dawała mi poranna rosa i ta bryza. Zaciągnęłam się świeżym powietrzem, które tak delikatnie i leczniczo opatuliło moje zdarte gardło i wycieńczone płuca. Tak naprawdę od wolności oddzielał mnie tylko wysoki żywopłot, ale ja i tak nie miałam w planach stąd uciekać.
Przynajmniej na razie.
Podeszłam bliżej ogrodzenia i gdy zadarłam głowę w górę, mogłam zobaczyć korony drzew oraz ich szpice. Nie chciałam stąd odchodzić. Było mi tak cudownie.
- Przeziębisz się.
Usłyszałam głos Vanessy za moimi plecami i podskoczyłam ze strachu wyrwana z mojego małego raju.
- Van? Chryste, wystraszyłam się.-wyznałam obracając się, aby zobaczyć koleżankę, która z uśmiechem do mnie podchodzi.
- Czemu nie masz butów?-stanęła kilka kroków ode mnie i przyglądnęła mi się dokładnie.
- Um.-spojrzałam na swoje bose stopy.- Jakoś tak.-wzruszyłam ramionami uśmiechając się.
- Skoro tak. Nie było cię na śniadaniu. Zayn się stęsknił.
Odchyliłam głowę w tył ze zirytowanym jęknięciem, a Vanessa widząc moją reakcję roześmiała się głośno.
- Dlaczego go tak bardzo nie lubisz? Podobno kiedyś za nim szalałaś.
- To było kiedyś.-rzuciłam wymijając ją, aby swoje kroki skierować do wnętrza budynku.- Teraz nie jest dla mnie nikim innym, jak tylko popieprzonym dupkiem, który ma za dużo pewności siebie i olbrzymie ego.-skończyłam mówić, po czym musiałam wziąść uspokajające wdechy, aby tam nie zdziczeć.
- Whoa.-westchnęła zszokowana moimi słowami stając obok mnie w windzie.- Coś mi się wydaje, że to on rzucił ciebie, co?
- Nie ważne.-wcisnęłam guzik z moim piętrem, dzięki czemu winda ruszyła ku górze.
- Oj daj spokój... Ty nie widzisz jaki on jest na ciebie napalony? Normalnie, to nie zwaraca uwagi na dziewczyny, albo traktuje je jak powietrze. Zjawiasz się ty i bum, Zayn staje się romantykiem.
- Niech sobie znajdzie inną idiotke, która za nim poleci, bo ja...
Nie zdążyłam dokończyć, ponieważ drzwi windy otwarły się na trzecim piętrze i dały nam widok na zielonookiego, o którym była mowa.
No nie...
- Cześć.-przywitał nas, a następnie wszedł do środka i stanął pomiędzy mną, a blondynką.
- No hej.-odezwała się, ale nie miałam w planach słowem się do niego odezwać.
- Van, Jason cię szukał.-powiadomił brunet, przez co dziewczyna kiwnęła głową i wysiadła na moim piętrze.
Chciałam wyjść z nią, aczkolwiek Pan Wielkie Ego zatrzymał mnie łapiąc mój bark, a następnie wcisnął jakiś przycisk na panelu, przez co winda ruszyła. Jednak zanim zdążyła dotrzeć we wskazane miejsce, Zayn zatrzymał ją jednym przyciskiem.
- Dlaczego to zrobiłeś?-zadałam pytanie stojąc tyłem do niego, bo naprawdę nie miałam ochoty na tą rozmowę.
- Chciałem pogadać.-złapał moje ramię i lekko szarpnął, abym się do niego odwróciła.
Zrobiłam to, ale wzrok miałam utkwiony w podłodze. Ja i on wiemy, że jeżeli spojrzę w zieleń jego tęczówek, jestem przegrana.
- Myślę, że nie mamy o czym.-skwitowałam i wyciągnęłam rękę w bok, żeby wcisnąć guzik i odblokować windę, ale szatyn szybko złapał moją dłoń i przygwoździł moje ciało swoim do ścianki windy. Wystarczyła chwila, aby nasze spojrzenia się skrzyżowały a moje dłonie zostały splecione z nim i ułożone po bokach mojej głowy.
Bądź silnasilansilna....
- Boisz się mnie?
Pokręciłam głową, bo nie bałam się jego, ale tego, że mu pokaże to, że jeszcze coś do niego czuję.
- To dlaczego nie chcesz ze mną pogadać?
- Z kilku powodów. Powód numer jeden, jesteś zdecydowanie za blisko mnie i numer dwa, nie mam ochoty z tobą gadać.-mówiłam to, ale on jak to leży w naturze dupków, tylko się uśmiechnął i przybliżył swoją twarz do mojej.
- Jakoś kilka dni temu mogłaś przegadać ze mną całą noc i nic nie było źle.
- Odsuń się.
Głos mi się trochę załamał, ale zniwelowałam to odchrząknięciem.
- Nie chcesz tego.
- Chcę.-czułam się tak, jakbym kłamała mówiąc to.
- Twoje ciało mówi co innego.-poszerzył swój uśmiech.
Jestem przegrana.
CZYTASZ
Wolfblood, It's Me
FanfictionPo dwóch latach od opuszczenia stada, Nadia nadal nie umie zapomnieć o Zayn'ie, który namącił jej w głowie. Kobieta stała się samotna, agresywna i nie ufna. Żyje z dnia na dzień, ale to jedno wydarzenie zmienia jej dotychczasowe życie na zawsze.