Rozdział 28 Rób co chcesz

32.1K 1.5K 270
                                    

  Saint Seiya- Legend Of Sanctuary(Pegasus Fantasy)  

Dodaję rozdział wcześniej, więc pamiętajcie, że jutro się on nie pojawi :D

— Melody —

Moje ciało było delikatnie bujane w ramionach czarnowłosego. Byłam zmęczona choć dopiero co się obudziłam. Miałam wrażenie, jakby cała moja energia życiowa gdzieś wyparowała. Ciekawe przez ile byłam nieprzytomna? I co się stało w tym czasie? Mam nadzieję, że Nevra nie zabił nikogo. Jak przez mgłę pamiętałam słowa czarnookiego sprzed paru minut. Coś jakby... „Zabierzcie tą ścierkę do holu, później się nią zmyje" Ale po co Alfie ścierka i dlaczego chce się nią zmyć? I co ma z tym wspólnego hol? Ziewnęłam cicho, po czym spojrzałam z przymrużonych powiek na twarz mężczyzny. Postanowiłam dowiedzieć się gdzie mnie niesie.

— Nevra... gdzie idziemy? — mruknęłam. Mogę dać sobie rękę uciąć, że wyglądam jakbym co najmniej spała. Poczułam coś ciepłego na swoim policzku. Domyśliłam się, że to jego dłoń.

— Do miejsca, w którym wszystko jest piękne... — oznajmił, składając na mym czole pocałunek.

To było słodkie. Przerażające lecz i jednocześnie słodkie. Nagle poczułam, że moje ciało zostało położone na czymś miękkim. Rozejrzałam się i z zaskoczeniem stwierdziłam, że znajduję się w pokoju o jasno zielonych ścianach. Po prawej stronie mojego ciała, siedział Nevra. Pod jego oczami były wory, a ja zastanawiałam się przez ile musiał nie spać.

— Powiedz mi — poprosiłam — dlaczego chcesz by ścierka została zaniesiona do holu? Chcesz się nią umyć?

Alfa zaśmiał się, po czym szturchnął mnie w ramię.

— Po pierwsze nie myję się za pomocą ścierek, a po drugie nie wydałem rozkazu tego typu — oznajmił, a ja zmarszczyłem brwi.

Czyżby mój słuch płatał mi figle? Pokręciłam przecząco głową. To nie możliwe, by mój słuch był w tak złym stanie. Czując, że energia powróciła do mojego ciała, spróbowałam usiąść. Kiedy już siedziałam obok Nevry, potarłam swoje oczy, pozbywając się resztek snu. Postanowiłam od razu przejść do rzeczy.

— Powiedz... — zaczęłam — ile spałam?

Widząc zakłopotanie w oczach czarnowłosego, natychmiast się obudziłam. Coś się musiało stać, czuję to. Zbliżyłam się do swojego partnera, po czym chwyciłam w dłonie jego twarz.

— Nevra, powiedz co zrobiłeś — poprosiłam z desperacją.

Byłam przerażona tym co mogę się dowiedzieć. Może zorganizował masowe morderstwo? Albo wymordował całe miasto? A może wysadził szkołę podczas zajęć? W mojej głowie pojawiały się coraz to nowe scenariusze, — a każdy kolejny był coraz brutalniejszy i ginęło w nim więcej niewinnych osób. Wilkołak dalej nie odpowiadał, a na jego twarzy pojawiła się obojętność. Z oczu zionął chłód i zirytowanie. Od razu zrozumiałam, że kogoś zabił, a teraz irytuję go moje zachowanie. Oddaliłam się od niego. On zamordował niewinne istoty i nawet nie czuję wstydu? Kim on jest? Swoimi czynami staję się taki sam jak jego ojciec. Z gardła Alfy wyrwało się ostrzegawcze warczenie.

— Nie jestem do niego podobny! — krzyknął, zaprzeczając. Spojrzałam na niego gniewni.

— A właśnie, że jesteś! — oznajmiłam. — Zabijając niewinnych pokazujesz jak dużo cię z nim łączy! On skazał na śmierć własne dzieci, a ty zabiłeś czyjeś! — przypomniałam, a przed oczami znów pojawiła się ta malutka dziewczynka. — Nie jesteś wcale lepszy niż on!

Czarnooki zaczął okładać ścianę pięściami, a ja pisnęłam przerażona, zakrywając usta dłonią.

— Jesteś potworem... — szepnęłam, a w oczach mężczyzny pojawił się ból.

Wiedziałam, że to co mówię zaboli go, lecz taka była prawda. Mordował, nie dlatego, że chciał się bronić. Robił to dla rozrywki i stępienia swojego gniewu. Moja twarz została brutalnie podniesiona do góry.

— Jestem potworem masz rację — przyznał. — Lecz nie zapominaj, że pokochałaś tego potwora.

W moich oczach pojawiły się łzy. To nie była osoba, którą kochałam. To nie był Nevra, który zdobył moje serce. Czyżby, Alfa przez cały czas udawał? Robiło to tylko po to by zdobyć to co chcę? Jak mogłam być aż tak głupia...

— Nie — zaprzeczyłam. — Myliłam się. Nie mogłabym pokochać takiego potwora... — szepnęłam, a jego twarz poczerwieniała. — Teraz kiedy twoja maska spadła, widzę jaki jesteś naprawdę i nienawidzę cię! Nienawidzę cię, za to że zabiłeś te dzieci! — krzyknęłam, stając obok niego.

Nie hamowałam już łez. Spływały po mojej twarzy kaskadami. Zaczęłam uderzać pięściami o tors wilkołaka, lecz ten nie wyglądał na choćby dotkniętego. Niespodziewanie złapał moje dłonie i zdecydowanym ruchem, oddalił je od siebie.

— Możesz mnie i nienawidzić, lecz to i tak nie zmienia faktu, że jesteś moja i mogę zrobić z tobą co tylko chcę — przypomniał. Zbliżyłam się do niego o jeden krok.

— Możesz wziąć moje ciało, lecz nie zapominaj, że nigdy nie zdobędziesz mojego serca. Możesz mieć wszystko, oprócz szczerej miłości, bo na to trzeba sobie zapracować. — oznajmiłam siadając na łóżku.

Było mi obojętne, co ze mną zrobi, lecz niech pamięta, że każdy jego czyn będzie miał jakieś konsekwencje. Alfa zbliżył się do mnie, po czym chwycił moją twarz w swoje dłonie. Zamknęłam oczy, będąc gotowa na wszystko co zrobi. Miałam gdzieś jego czyny. Jednak bolało mnie to, że kolejne osoby straciły życie z mojego powodu. 

CDN

Od razu mówię, Nevra nie zgwałci, ani nie uderzy Melody. A więc co zrobi? :D Kolejny już w poniedziałek! Wytrzymacie co nie? 

U dołu macie okładkę, drugiej części My Dedciated, która wystartuję za trzy-cztery tygodnie. (Jak skończę pisać Przeznaczenie Mirandy) A tu króciutki opis: Diana jest pierwszą i jedyną córką Alfy Watahy Śmierci i Dzikich Wilków. Szesnaście lat temu - w dzień jej narodzin - jej matka spotkał w lesie dziwnego chłopca... Jedna strona jego twarzy była pokryta bliznami, a jego zęby przypomniały kły rekina. Oznajmił on młodej Lunie, że jej córka będzie nadzieją Eteridów. Tego samego dnia w stadzie zbuntowanych urodził się syn, - przyszyły przywódca - a na imię mu Tamer. Młody wojownik, który przejął spuściznę po swoim ojcu. Podbił trzy watahy i poprzysiągł zemstę na wszystkich członkach rodziny Black. Co się stanie, jeśli nie da zabić tej, na której miało się wszystko rozpocząć? Teraz dziewczyna ma szesnaście lat, a jej przeznaczenie ma zamiar się o nią upomnieć... 

„Uciekaj dziecinko, uciekaj ile tchu w twych płucach, lecz losowi nigdy nie umkniesz... Przeznaczenie cię goni, a jego ogień chcę strawić twą niewinną duszę."

Okładka:

(Data opublikowana tego rozdziału: 16

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(Data opublikowana tego rozdziału: 16.11.16r)


Jesteś moja kwiatuszkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz