Kocha mnie. Kocha mnie. KOCHA! Choćbyście nie wiem, co mówili ON mnie kocha!
Świat jest dziwny. Jest w nim wielu dziwnych ludzi. A oni mają dziwne skłonności.
Nie, żebym ja był wyjątkiem. Gdyby okazało się, że mieszczę się w zakresie "normalności", nie siedziałbym w gabinecie jednego z lepszych szwedzkich psychiatrów. "Acke Noren" - tak nosił napis na tabliczce drzwi do biura. Kiedy przeszedłem przez nie pierwszy raz, miejsce wydawało się być przytulne - brąz i beż dominowały, a dębowe meble i kominek miały dać poczucie bezpieczeństwa. Jednak siedząc, po raz n-ty, na skórzanej kanapie miałem ochotę wyć ze strachu i z bezsilności. Wizyty tutaj nic nie pomagały. A może to ja nie chciałem sobie pomóc?
- Zatem Folke, co się stało ostatnio, o czy chciałbyś mi powiedzieć, a może masz jakieś ciekawe przemyślenia? - zaczął jak zwykle Acke.
- Ja myślę... sądzę... Ja chciałbym powiedzieć... - plątałem się. Nie umiałem wyrazić swojego zdania. Jak zwykle.
- Spokojnie - uśmiechnął się do mnie staruszek. Jego siwe włosy, wcale nie były takie piękne. Dodawały mu z dziesięć lat. Chociaż mała waga i niski wzrost także nie pomagały. Ja za to byłem jego całkowitym przeciwieństwem. Wysoki i postawny. Jednak nie wyższy niż ON.
- Bo ja... mog-gę powiedzieć. Powiedzieć c-co się wtedy stało.
- Myślę, że to świetny pomysł, jeśli czujesz się na siłach. - Upił trochę herbaty i posłał mi kolejny uśmiech.
***
11 lat wcześniej
Pani w kasie miło się do mnie uśmiechnęła. Podała mojej mamie pieniążki, a ja zadowolony, że nie musimy tu dłużej siedzieć, pomachałem jej i odwróciłem się do wyjścia. Niestety los tego dnia nie był po mojej stronie. Gdy tylko pociągnąłem za klamkę do środka wpadał, jak burza, mężczyzna w czarnej masce. Za nim kolejna dwójka i pewna kobieta. Zaczęli coś wykrzykiwać. Mama położyła się na ziemię, ciągnąc mnie za sobą. Byłem wystraszony. Nic nie rozumiałem - chociaż wróć; rozumiałem, że to jest napad. Rozumiałem, że ta czarnowłosa z bronią właśnie zabiła panią, która minutę temu się do mnie uśmiechała. Rozumiałem, że z tego mogą być ogromne problemy. Jednak nie mogłem pojąć dlaczego.
Dlaczego ta kobieta zabrała mnie od mamy? Dlaczego trzymała przy mojej głowie broń? Dlaczego mężczyźni strzelali i pociągnęli mnie ze sobą do ciężarówki?
***
Dziś
- To już pan słyszał, prawda? - zapytałem cicho.
- Tak Folke. Słyszałem, czytałem, widziałem. Co się działo później?
- To... to było dziwne. Jak-jakby mój mózg wyparł wspomnienia. Pamiętam jedynie płacz i ogromny ból. I tych ludzi. Tych strasznych ludzi.
***
11 lat wcześniej
Gdy tylko promienie słoneczne dotarły do moich oczu, natychmiast je otworzyłem. Sekundę później żałowałem, ponieważ dojmujący ból ogarnął moje ciało. Nie mogłem się ruszyć. Leżałem na zimniej i twardej podłodze jeszcze dwie chwile. W końcu delikatnie się podniosłem, jęcząc. Każda część mnie cierpiała. Nawet - a zwłaszcza - psychika. Niestety wiedziałem, co się stało. Wzięli mnie od mamy. Bandyci. Złodzieje. Porywacze. Idioci. To wszystko było dla mnie dziwne i nierealne. Miałem nadzieję, że jest to zwykły koszmar z którego zaraz się obudzę. Znów położyłem się na ziemi, zamykając oczy. Nie chciałem tu być.
Chwilę później - niespodziewanie - ktoś otworzył drzwi. Bardzo cicho, jakby nie chciał mnie obudzić. Do pokoju weszło kila osób. Zaczęli coś szeptać o debilkach, śmieciach i piwnicy. Sekundę dalej poczułem, jak ktoś mnie szturcha.
YOU ARE READING
Syndrom sztokholmski
Short StoryTo był ten czas, w którym już miał odwagę się przyznać. To był ten czas, w którym nie umiał udawać - nawet przed sobą - że wszystko jest dobrze. To był ten czas, w którym zrozumiał, że musi się przyznać.