Sznurowadła

743 105 23
                                    


Ech, Feliks...
Zobacz, co mi zrobiłeś.
Przeczesuję palcami włosy, wpatrując się w swoje odbicie w lustrze. Załamałbyś ręce, gdybyś widział mnie w tym stanie. Chociaż nie - teraz byś chyba tego nie zrobił. Zabawne... Podobnie wyglądałem, gdy pierwszy raz się spotkaliśmy.
Zobacz, co zrobiłeś.
Patrzę w moje czerwone oczy, patrzę na siną skórę pod nimi. Na zapadnięte policzki i rozczochrane włosy. Obraz nędzy i rozpaczy, odbijający się w gładkiej tafli. Ciekawe, czy byłoby ci smutno, gdybyś mnie zobaczył.
Tęsknię, Feliks.
Wiem, nie powinienem. Powiedziałeś mi, bym tego nie robił. Wyraźnie zabroniłeś, ale... Ja i tak tęsknię.
Kazałeś mi zapomnieć.
Ale ciężko zapomnieć o potrzebie oddechu, gdy zabrakło ci powietrza. Uśmiecham się, wiesz? Dokładnie tak, jak nie lubiłeś. Krzywo i nieładnie. Gaszę papierosa tak, jak mi zabraniałeś - na powierzchni zlewu. Niedopałek ląduje w t w o i m kubku na szczoteczkę. Zapomniałeś go zabrać, wiesz?
Śmiesznie.
Wiem, że nie krzyczysz, a i tak słyszę twój głos, odbijający się od ścian łazienki. Jeszcze śmieszniej. "Gilbert, nie pal w domu. Geez. Ile razy mam cię o to prosić?" - tak to szło, prawda? Nie lubiłeś, jak paliłem w mieszkaniu. On nie pali. Lepiej ci, co? Nie masz już na balkonie tak wkurzającego cię słoika pełnego niedopałków.
A ja mam.
I to mnie teraz wkurza.
Nasz słoik pełen wspomnień. Marne to wspomnienia, nie sądzisz?
Ach. No tak... Nie sądzisz. W końcu już nie są twoje.
Policzek szczypie mnie mocno, krew spływa po poszarzałej skórze. Och. Za to też byś krzyczał, co? W końcu to moja wina, że znów nie kupiłem pianki i używam mydła... To moja wina, że ty też będziesz musiał go użyć... Ach.
Fakt.
Nie będziesz musiał.
Znów uśmiecham się krzywo, a krew spływa mi na szyję. Wsiąka w kołnierzyk szarej koszulki. Narzekałbyś, że jej nie dopierzesz... Ja na pewno tego nie zrobię. I tak noszę ją tylko do snu.
Zimno wody otrzeźwia mnie nieco. Różowi moją twarz. Więc jednak mam w niej jeszcze jakieś krążenie, co...? A Francis był pewien, że już całkiem je straciłem. Ciekawe, czy naprawdę wyglądam na tak martwego, jak twierdzi...
Ciekawe, co ty byś powiedział.
Twój głos odpowiada mi cichutko, z oburzeniem obwieszcza mi w głowie:
"Geez. Poszedłbyś spać, wyglądasz jak śmierć na chorągwi. Chodź. Idziemy do łóżka."
Cisza odbija się od ścian łazienki.
Tęsknię, Fel.
Spójrz, co mi zrobiłeś. Naprawdę na to zasłużyłem, Feliks? Może tak... Nie będę przecież robił ci wyrzutów. Ale, kurwa... Mogłeś mi powiedzieć wcześniej.
A może fajnie było zdradzać? Jak to jest, Feliks? Co? Robić to z kimś innym i kogo innego zapewniać o swojej miłości? Nie zrozum mnie źle... Nie osądzam. Po prostu jestem ciekawy, jak się wtedy czułeś. Czy było wam przyjemnie.
Wchodzę do salonu, wciąż myśląc o tobie. To śmieszne, jak jestem bezradny. Bezsilny. Zupełnie, jakbyś ukradł sznurówki z moich butów. Oj, Fela... I po co ci one, co?
Lubisz patrzeć, jak potykam się co krok?
Głos też mi zabrałeś, jak odszedłeś. Mówię tak ochryple... Co z nim robisz, Feliksie? Tak mi sucho w gardle. Nawet wino nie pomaga.
Gęsty dym skręcanych przez Antonia papierosów wypełnia salon. Krzyczałbyś na nas, Fela? Wpadnij kiedyś... Poniszczysz się z nami. Pokrzyczysz. Zawsze mówiłeś, że moi przyjaciele kiedyś cię do ruiny doprowadzą...
Wpadnij.
Tęsknię, Fela...
Wiem. Nie powinienem.
Jesteś zły, wiem, Feliksie. Mimo to, ciężko mi bez ciebie. Czemu? Przecież to przez ciebie wszystko. To ty jesteś okrutny i najgorszy. Francis od miesiąca mówi mi o tym. I ja to wiem, naprawdę.
Ale nasz słoik pełen wspomnień mówi mi, że to jednak...
...moja wina.  

SznurowadłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz