A oto długo wyczekiwany kolejny rozdział ;_; dziękuje z góry za cierpliwość ~•~
Kageyama otworzył oczy i podniósł się gwałtownie, czego zaraz pożałował. Kręciło mu się w głowie, która boleśnie pulsowała. Z pewnością przewróciłby się na ziemie, gdyby nie to, że w odpowiedniej chwili złapało go kilka osób z drużyny
- A co wy tu robicie? - burknął nieprzytomnie błądząc wzrokiem po pomieszczeniu
- Jak myślisz idioto? - Sugawara lekko dźgnął go w bok i pomógł usiąść - potrzebujemy dobrego i żywego rozgrywającego - powiedział z naciskiem na słowo żywego
- W sumie równie dobrze mógłbyś mnie zastąpić - zażartował, jednak wiedział, że Sugawara zdecydowanie woli, aby to on był na boisku i grał z resztą drużyny. Nie krytykował go za to, bo jest wiele silnych drużyn i czasami trzeba w krótkim czasie zdecydować komu wystawić piłkę.
- No właśnie jeśli o to chodzi... -odezwał się po chwili ciszy - jeśli będzie z tobą źle po tym wypadku, to będę musiał cię zastąpić
Kageyama miał już coś powiedzieć, ale do gabinetu wpadł trener Ukai, a wyraz jego twarzy wahał się pomiędzy złością, strachem i ulgą. Dla bezpieczeństwa kilka osób postanowiło odsunąć się na bok, by nie wchodzić mu w drogę. Nie trzeba było długo czekać, aby usłyszała go cała szkoła
- Co ty sobie wyobrażałeś, postępując tak nierozsądnie?! - potrząsnął nim lekko za ramiona, jakby chciał w ten sposób wyładować frustrację i inne targające nim negatywne emocje. Chłopakowi w tej chwili brakowało odpowiednich słów, a Hinata spojrzał na niego przepraszająco. Chyba zrozumiał, że tym razem wyścigi nie były dobrym pomysłem
- Przepraszam trenerze, naprawdę nie sądziłem, że ktoś te drzwi otworzy - w tej chwili Kageyama nie znalazł nic innego na swoje usprawiedliwienie
- Trudno, stało się i nic na to nie poradzimy - westchnął ciężko i odesłał resztę drużyny znowu na lekcje - natomiast jeśli chodzi o ciebie, to zaraz jedziemy do lekarza, a potem do końca dnia siedzisz w domu, bez żadnych głupich zachowań.
- Trenerze ja rozumiem wszystko, ale czy to nie jest nieco przesada ? Może mógłbym obserwować chociaż trening ? - spytał z nadzieją w głosie Kageyama
- To nie do mnie z takim pytaniem... - zamyślił się przez chwilę - myślę, że reszta drużyny zgodziłaby się ze mną, żebyś został - parę minut później minęli mury szkoły i znajdowali się na parkingu przed budynkiem. Droga minęła im w ciszy, lecz żadnemu to nie przeszkadzało. Nie minęło kilkanaście minut, a młody Ukai zaparkował auto na parkingu przychodni. Pomimo faktu, że rejestracja znajdowała się na pierwszym piętrze i dostanie się tam było kwestią przejścia paru schodków to i tak, by nie zapeszyć całkowicie tego dnia, postanowił, że skorzystają z windy. Po odstaniu kilku minut w kolejce do rejestracji zostało im tylko usiąść i czekać. W międzyczasie korytarzem przechodziła niezliczona ilość osób, a zegar wiszący nad drzwiami jednego z gabinetów wydawał się chodzić znacznie wolniej, niż powinien. Zawsze tak się dzieje, kiedy bardzo na coś czekamy, jednak kiedy w przyszłości spojrzymy na to z innej perspektywy, stwierdzimy, że warto było czekać. Kiedy jakaś kobieta z dzieckiem szła w stronę wyjścia, Kageyama już wiedział, że teraz jego kolej. Zamykając za sobą drzwi, w duchu modlił się, żeby wszystko było dobrze. Nie mógł i przede wszystkim nie chciał zawieść kolegów z drużyny, trenera i wszystkich, którzy w nich wierzą. Był to wyjątkowo czarny scenariusz, dlatego odrzucił od siebie tę myśl, tak szybko, jak się pojawiła
- Pan Kageyama Tobio prawda? - usłyszał i od razu spojrzał w stronę, z której dochodził głos. Siedział przed nim mężczyzna w średnim wieku, ubrany w biały kitel, podobnie jak większość pracujących tu lekarzy
- Szczęścia to ty dzisiaj nie masz, co? - westchnął cicho, przecierając okulary i nie mógł powstrzymać uśmiechu, widząc zmieszaną twarz chłopaka. Ukai po prostu stał gdzieś z boku nie chcąc przeszkadzać
~ Time skip ~
Po wykonaniu niezbędnych badań, w tym prześwietlenia głowy w gabinecie zapanowała cisza. Podobne uczucie towarzyszy skazanemu czekającego na wyrok. Przyglądali się uważnie, jak mężczyzna coś zapisuje, przeglądając wyniki. W końcu wszystko stało się jasne
- Z tego co widzę, można spokojnie wykluczyć najgorsze podejrzenia, lecz pasuje, żebyś został na kilka dni, ewentualnie do tygodnia na obserwację, żeby... - po tych słowach dla Kageyamy świat stanął w miejscu i nawet nie docierały do niego słowa lekarza. Opuszczenie treningów i zostanie w szpitalu, było dla niego równoznaczne z przekreśleniem jego udziału w zawodach. Opuszczeniem drużyny, czy też przysporzenie dodatkowych problemów. Potrząsnął lekko głową, jakby chcąc przerwać to błędne koło myślowe. Oczywiście mogło być dużo gorzej i zdawał sobie z tego sprawę. Odwrócił głowę do tyłu, by spojrzeć na reakcję trenera. Oczywiście nie był tym wszystkim zachwycony. Z pewnością tak jak on liczył na inne rozwiązanie tej całej sytuacji. Jeżeli kiedykolwiek miał dostać od życia nauczkę, by zacząć zachowywać się rozsądniej to najwyraźniej była odpowiednia pora
- A nie mogłoby się obejść bez zostawania w szpitalu? - spróbował znaleźć inne rozwiązanie licząc na cud
- No powiem Ci szczerze, że...
CZYTASZ
Jesteś mój
FanfictionJakie to uczucie, gdy twój największy rywal wie coś, czego wiedzieć nie powinien i jeszcze ten fakt wykorzystuje ?