S i x

5 1 0
                                    

   Minęły dwa dni odkąd zaczęłam zadawać się z Dylanem. Nic specjalnego w sumie się nie działo, trochę gadaliśmy, ale niezbyt wiele. Jutro jest impreza i to jest teraz główny temat w naszej szkole. Mnie jakoś specjalnie tam nie ciągnie, ale skoro już obiecałam, to pójdę. Może będzie nawet spoko? I może przy okazji Nathan dostanie w ryj od Olivera za dokuczanie mi? Chociaż pewnie prędzej sama mu przyjebie. Z tymi myślami wstaje z łóżka. O dziwo mam w sobie dużo energii, pewnie przez piękną pogodę. Robię to co zawsze rano i schodzę na dół. Witam się z babcią i biorę jabłko.

   -Mogłabyś pójść po szkole na zakupy? 

   -Jasne, co mam kupić? To nie będę się wracać. 

   -Kilka rzeczy na muffinki.

   -Nie ma problemu - uśmiecham się i wychodzę zabierając swoją torbę z ziemi. 

   Lekcje mijają mi strasznie wolno, bo nie mogę usiedzieć w miejscu. Chyba na trzech z nich nauczyciele wysyłają mnie do dyrektora, bo nie mogą ze mną wytrzymać. To nie moja wina, że jest piękna pogoda i nie chce się siedzieć w klasie. Żeby nie robić im problemu postanawiam urwać się z ostatnich dwóch lekcji. Akurat tak się składa, że są to niezbyt lubiane przeze mnie lekcje, więc jakoś mi nie szkoda. Kiedy jestem już przy bramie wyjściowej ktoś łapie mnie za rękę.

   -A Ty dokąd? - odwracam się i widzę Dylana, który ma lekki uśmiech na twarzy. Po kilku sekundach zauważam Nathana stojącego kawałek za nim.

   -Nosi mnie, a nie chcę czwarty raz wylądować u dyra. Lubi mnie, ale jednak jego cierpliwość ma swoje granice. 

   -Rozumiem. Nie będzie Ci nudno samej? 

   -Mam przygotowane zajęcie - uśmiecham się. Nathan cały czas przygląda się tej sytuacji z lekkim zdziwieniem. 

   -Szkoda. Mam jeszcze jedno pytanie i Cie puszczam - unoszę brew i czekam aż zapyta. - Idziesz z kimś jutro na imprezę? - Dziwię się, że oczy Nathana nie wystrzeliły mu z oczodołów. Poważnie.

   -Umówiłam się ze znajomymi - wydaje się lekko zawiedziony tym stwierdzeniem.

   -W porządku, ale i tak ze mną zatańczysz? - na placu rozbrzmiewa dźwięk dzwonka oznajmiającego rozpoczęcie następnej lekcji.

   -Czemu nie. Leć, bo się spóźnisz.

   -Jakoś mnie to nie interesuje - puszcza mi oczko.

   -Ale chyba kolega na Ciebie czeka - wskazuję gestem głowy na chłopaka stojącego za nim. 

   -Faktycznie... Na to już nic nie poradzę. Do zobaczenia - przytula mnie na pożegnanie.

   -Pa - odwracam się na pięcie, kładę deskorolkę na podłożu i kieruję się do sklepu. 

   W domu nie zastaję swojej opiekunki, więc postanawiam zacząć piec sama. Rozkładam rzeczy na blacie i zaczynam czytać przepis. Kiedy zaczynam odważać składniki słyszę dźwięk przychodzącej wiadomości. Odkładam to, co mam w ręce na bok i podchodzę do telefonu. 

   Od: Dylan 

   Może Ci przeszkadzam, ale straaaasznie się nudzę. Co porabiasz?

   Do: Dylan

   Nathan Cię opuścił, że się nudzisz? :O Muffinki robię ;3 

   Wysyłam wiadomość i wracam do odważania. Jednak ledwo biorę do ręki mąkę, a już dostaję kolejnego SMS'a. Coś kiepsko widzę zakończenie mojego zajęcia..

  Od: Dylan

   A co to moja dziewczyna, że zawsze muszę z nim siedzieć? ;-;

   Do: Dylan

   No ja tam nie wiem kim dla siebie jesteście... ;x 

   Od: Dylan

   Ty wredna kobieto ;_; 

   Do: Dylan

   Oj już dobrze. Jak tak bardzo się nudzisz, to możesz wpaść mi pomóc

   Od: Dylan

   Będę za 10 minut :D 

   Odkładam telefon i wracam do "pracy". Mieszam składniki mikserem, więc nie słyszę żadnych dźwięków z zewnątrz. Gdy kończę, podnoszę głowę i lekko się wzdrygam. Widzę Dylana stojącego w drzwiach kuchni, przyglądającego mi się.

   -Pukałem, ale nikt nie otwierał. Na SMS'a też mi nie odpisałaś, więc sam wszedłem - jak zwykle jest uśmiechnięty. W ogóle jest bardzo pozytywnym człowiekiem.. za bardzo. 

   -W porządku, nie słyszałam.

   -To co mam robić? 

   -Odważysz mąkę? Miałam to zrobić, ale w końcu zabrałam się za coś innego. 

   -Nie ma sprawy - podwija rękawy i bierze się za to, co mu polecam, a ja wyjmuję foremki. 

   -Nie myślałam, że będziesz chętny do pomocy.

   -Nie wierzysz we mnie, no wiesz co.

   -No wiesz.. Mało który chłopak pomaga w pieczeniu. 

   -Jestem wyjątkowy - wyszczerza się i obsypuje mnie mąką. 

   -Miałeś ważyć tę mąkę, a nie nią brudzić. 

   -Już odważyłem. 

   -To posmaruj może te foremki - zsypuję kolejne składniki i powoli je ze sobą mieszam. Chyba dość dużo ich wyjdzie. 

   Wlewam masę do posmarowanych foremek i wkładam je do piekarnika. Czekając na ich wyjęcie rozmawiamy o różnych rzeczach. Mówiąc różnych mam na myśli jutrzejszą imprezę. Po około 10 minutach słyszę otwieranie się drzwi do domu. Wchodzę do korytarza i widzę babcie. 

   -Musiałam wyjść na jakiś czas. Zaraz pomogę Ci z pieczeniem.

   -Nic nie szkodzi. Już są w piekarniku.

   -Sama je zrobiłaś?

   -Kolega mi pomógł.

   -Dzień dobry - Dylan stanął za mną. - To ja może już pójdę...

   -Nie nie, zostań, dzień dobry - odpowiada mu starsza kobieta. 

   -Ma rację, jeszcze nie jadłeś, a pomagałeś. 

   -Zaraz będzie je trzeba wyciągać - słyszymy pyknięcie, oznaczające, że skończyły się piec. 

   -Chyba już - idę do kuchni i wyciągam je z piekarnika. Chłopak wyciąga jakiś większy talerz i przekładamy je. Biorę drugi talerzyk i nakładam na niego kilka muffinek. 

   To to zabieram i pójdę do siebie, a wy sobie porozmawiajcie - odzywa się babcia biorąc z moich rąk talerzyk, po czym idzie na górę. Bierzemy drugi talerz, z większą ilością babeczek i prowadzę go do swojego pokoju. 

   -To co robimy? - pyta, a ja otwieram laptopa. 

********************
W mediach jpg Alex'a.
Sory za opóźnienie, wynagrodze wam to :)

Bad Girl in love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz