Rozdział 4

17 1 3
                                    

Przepraszam, ale chyba pomyliłeś adresy.

-Może grzeczniej mała.

Moje serce samo ścisnęło się na dźwięk tego przezwiska.  Prychnęłam i pchnęłam drzwi w celu ich zatrzaśnięcia,  lecz uniemożliwiła mi to noga chłopaka.

-Wypierdalaj! Ktoś cię tu zapraszał?!

- Ej, Rach, spokojnie - w tej chwili zza rogu wyłoniła się Meghan. - On jest ze mną.

Mówiąc to przysunęła się do chłopaka i oplotła go w talii jedną ręką, a drugą położyła na jego klatce piersiowej.

-Dobrze, wejdźcie. - powiedziałam i gestem ręki pokazałam korytarz. - Meg, możemy porozmawiać?

- Yyy, tak jasne. - gdy tylko to powiedziała,  od razu skierowałam się w stronę kuchni.

- Możesz mi powiedzieć, kim on do cholery jest?! Co on robi w moim domu?!

- Rachel,  proszę cię, to tylko mój chłopak. Chciałam Ci go przedstawić.

- Mogłaś mnie uprzedzić! Jakbyś zapomniała, jestem w żałobie. Mój mąż nie żyje, całe dnie płaczę, chciałam z tobą napić się wina, najeść lodów, ale nie, bo muszę się ogarnąć! Zobacz jak ja wyglądam!

- Dobrze, wiem że źle zrobiłam i przepraszam cię za to. To może ty idź się ogarnij, a ja zrobię jakieś zakąski.

- Okej. -  odwróciłam się na pięcie i udałem się prosto do nasz... To znaczy mojej sypialni. Wyjełam z szafy czerwoną rozkloszowaną sukienkę do połowy ud i czarne szpilki. To był ulubiony zestaw Josha... Właśnie, był. Czemu moje życie musi być tak popierdolone. Odbiera mi wszystkich których kocham. Może powinnam je skończyć? Tak byłoby najlepiej dla wszystkich. W takim stanie jestem tylko utrapieniem dla wszystkich. Meg nie musiałaby znosić moich humorów.  Ale wiem jedno. Josh na pewno by mnie znienawidził wiedząc że się zabiłam. Czemu to wszystko musi być tak cholernie trudne. Nie może być jednej odpowiedzi. Nagle poczułam jak moje oczy zachodzą łzami, a jedna z nich zaczyna powoli płynąć po policzku, przemierzając mokrą, szczypiącą ścieżkę. Pośpiesznie ją wytarłam, aby nie rozmazała makijażu. Po założeniu przygotowanych ubrań, usiadłam przy toaletce i zrobiłam makijaż na tyle mocny, żeby przykrył moje wory pod oczami. Spojrzałam na siebie jeszcze raz w lustro i po ocenieniu stanu swojego wyglądu na znośny, zeszłam na dół.

Cześć!  Tak, wiem że znowu spaliłam, ale kilka problemów i ciężko pogodzić mi je z pisaniem na wattpadzie, ale postaram się wrócić do systematyczności.

Do następnego Misiaki

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 13, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

OpuszczonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz