- Ra-chel – słyszę twój cichy głos. Odwracam wzrok od roztrzaskanego telefonu, naszej ostatniej deski ratunku. – Zimno mi.
Wiem, kochanie, wiem.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz – mówię spokojnie, patrząc w zielone, zapłakane oczy. Wokół nas leżą części motocyklu, a jeden z metalowych elementów groteskowo wystaje z twojej zbroczonej krwią bluzy. – Będzie dobrze – szepczę po raz kolejny.
- Rachel... - nie chcę na ciebie patrzeć. To boli zbyt mocno. – Rachel.
- Tak? – opuszczam głowę i zerkam na twoją trupiobladą twarz. To pierwszy i ostatni raz, kiedy przy mnie płaczesz.
- Boję się – łkasz. – Nie chcę umierać.
Ja też tego nie chcę.
- Wszystko będzie dobrze – powtarzam, machinalnie przesuwając dłonią po twoich ciemnych lokach. Są miękkie i wilgotne jak ściółka, na której leżysz. – Zobaczysz, Dan.
- Kochanie, zimno mi... - zanosisz się kaszlem, a ja mogę tylko patrzeć, jak z ust wydostają się kropelki czerwonej cieczy. Powietrze jest chłodne i wilgotne od niedawnego deszczu, ale ja wiem, że to nie dlatego jest ci zimno. Umierasz, kochanie.
- Niedługo na pewno znajdzie się ktoś, kto nam pomoże – kłamię z uspokajającym uśmiechem. Nikt nam nie pomoże, Dan.
- Tak... Ktoś nam po-może – powtarzasz.
- I nie będzie zimno – dodaję. Starasz się pokiwać głową na znak zgody, ale widzę, że sprawia ci to ból. Znów kaszlesz, a do moich nozdrzy dociera metaliczny zapach krwi.
Będzie dobrze, kochanie.
Spękane usta są delikatnie rozchylone, a po jasnych policzkach spływają coraz to nowe łzy.
Będzie dobrze.
- Ra-chel – każde słowo wypowiedziane przez ciebie sprawia, że rozpadam się na tysiące kawałeczków. – To boli, tak bardzo bo-li...
- Niedługo przestanie, obiecuję – znów zaczynam głaskać cię po włosach.
- Tak, tak – szepczesz. Widzę, że coraz trudniej ci oddychać. Drżysz tak, jak w moim ciele drży przerażona dusza.
Och, Daniel.
- Zimno mi... Kochanie... Zimno mi.
- Już niedługo – moje słowa zagłusza twój kaszel, który jednak cichnie bardzo szybko.
Kiedy nadjeżdża upragniona pomoc już nie płaczesz. Twoje usta nie drżą, a zielone oczy wpatrują się w skrawek sinego, ciężkiego nieba.
A ja... Ja modlę się, by tam, dokad odszedłeś nie było ci zimno.
~~~~
Wszystkie powtórzenia są celowym zabiegiem.
Mam nadzieję, że mój króciutki shoot przypadł Wam do gustu i wzbudził jakiekolwiek emocje.
Gloredhel.xx