Obudziłem się w miękkim łóżku w małym pokoju z drewna. Za oknem - bez szyby - widziałem gęsty las. Czułem się źle, jakbym niedawno się zdematerializował, a następnie pojawił w innych czasach. Do pokoju wszedł człowiek, ubrany w szaro-zielony płaszcz, miękkie buty ze skóry oraz spodnie z wełny, miał brązowe oczy i włosy nosił krótko przystrzyżoną brodę. Powiedział mi, że znalazł mnie w lesie, kiedy tropił niedźwiedzia, który terroryzował mieszkańców wioski Wensley. I wtedy zrozumiałem. Jakimś dziwnym trafem znalazłem się w XIV wieku. A przede mną stał mój ulubiony bohater z mojej ulubionej książki. Nie dałem żadnego znaku, że go znam, ponieważ bałem się, że weźmie mnie za jakiegoś dziwaka, bądź to przez to, że jestem chory i coś bredzę. Nie, poczekam z tym do czasu, kiedy będę mógł chodzić i trzeźwo myśleć. Dla pewności zapytałem się jak ma na imię, i gdzie się znajduję. Odpowiedź utwierdziła mnie w przekonaniu, że się cofnąłem w czasie. Ma na imię Will Treaty, jest królewskim zwiadowcą królestwa Araluenu przydzielonym do lenna Redmont. Powiedział mi, żebym odpoczywał. I wyszedł z pokoju. Nagle usłyszałem stłumiony głos nastoletniej dziewczyny. Usłyszałem jej imię. Maddie. I ponownie źle się poczułem. Znam to imię. I wiem kim jest owa posiadaczka tego imienia. Maddie Altman- nastoletnia dziewczyna, księżniczka królestwa Araluenu, uczennica zwiadowcy. I nagle zemdlałem.
Obudziłem się w środku nocy. Z radością stwierdziłem, że mam dość siły, aby wstać. Podszedłem do okna i zobaczyłem dużą górę z ogromną budowlą na szczycie- zapewne góra i zamek Redmont. Odwróciłem się, aby znowu się położyć, ponieważ taki wysiłek był dla mnie bardzo wyczerpujący. Ze zdziwieniem na dębowej szafce obok łóżka zobaczyłem dzbanek, w którym było jeszcze chłodne mleko, a obok szklankę. Z zapałem zabrałem się do picia. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę jaki jestem spragniony i głodny. Cóż teraz się napiję, zjem najwcześniej rano. Jak już zgasiłem pragnienie położyłem się spać.
Obudził mnie zapach smażonego boczku. Wyszedłem z pokoju i zastałem tam Willa i Maddie. Maddie miała blond włosy, zielone oczy i jasną cerę. Podała mi rękę i powiedziała mi jak się nazywa. W tym momencie zdradziłem im swoje imię oraz nazwisko, powiedziałem, że pochodzę z Polski. Will oraz Maddie powiedzieli mi, że nie znają takiego kraju oraz, że nigdy nie widzieli osoby tak dziwnie ubranej, jak ja. Powiedziałem im, że oni występują w jednej z moich ulubionych książek. Byli już naprawdę zdziwieni, więc podpowiedziałem, żebyśmy przystąpili do śniadania, bo jestem bardzo głodny i, że po zjedzeniu będzie czas na pytania. Niechętnie się zgodzili. Jedzenie było przepyszne. I wtedy poprosili, żebym wytłumaczył skąd jestem. Opowiedziałem, że pochodzę z Łodzi, która się znajduje w Polsce. Urodziłem się w 2004 roku 15 Lipca. Zrobili wielkie oczy, wiedzieli, że nie kłamię, widzieli to prawdopodobnie po mojej postawie oraz oczach. Will powiedział mi, że widzi we mnie zadatki na niezłego zwiadowcę i ,że chce mnie na swojego ucznia. Od razu się zgodziłem. Zawsze o tym marzyłem. Kazał mi mówić do siebie Will. Wyprowadził mnie na podwórze i pokazał „przysznic", który okazał się wiaderkiem na sznurku. No tak, jestem w 14 wieku muszę się przyzwyczaić. Po wzięciu kąpieli wziął mnie do wioski Wensley na zwiedzanie. Zapoznał mnie ze swoją przyjaciółką Jenny. Ją też znam. Opowiedział jej o mnie. Na początku odniosła o mnie mylne wrażenie dziwaka, lecz później Will powiedział jej, że mam zadatki na zwiadowcę i chce wziąć mnie na naukę zwiadowcy. Powiedziała, że zauważyła to od razu, kiedy weszliśmy do jej gospody. A następnie powiedziała, żebyśmy już szli do barona, bo ona ma mnóstwo pracy. Pożegnaliśmy się z Jenny i wyszliśmy na główną ulicę wsi Wensley. Poszliśmy w kierunku zamku, który dopiero teraz widziałem w całej okazałości. Był on zbudowany na plan trójkąta z wieżami na rogach, murami wysokimi na 6 metrów oraz główną wieżą wysoką na ok. 20 metrów. Zapytałem się o ten dziwny kształt Willa, a on odpowiedział mi, że kiedy go budowali musieli oszczędzać budulec z którego jest zrobiony. Zapytałem się jaki to surowiec, odpowiedział, że jest zbudowany ze skały żelazistej, która jest bardzo rzadka i prawie niezniszczalna. Dotarliśmy do głównej bramy, a Will pozdrowił strażnika strzegącego głównego wejścia. Za bramą spotkaliśmy mistrza szkoły rycerskiej sir Rodneya. Spytał się mnie kim jestem, lecz Will powiedział, że opowie o mnie później, bo śpieszymy się na spotkanie z baronem i chce jeszcze przedstawić mnie Haltowi - mistrzowi Willa -. Pożegnaliśmy się z sir Rodney'em i ruszyliśmy do apartamentów Halta.
Zwiadowcę zastaliśmy wraz z jego żoną Lady Pauline. Miał on siwe włosy, długą niechlujnie przystrzyżoną brodę oraz ciemne oczy, jego żona zaś jasne włosy i niebieskie oczy. Will niepotrzebnie tłumaczył mi, że Pauline jest Mistrzynią Szkoły Dyplomacji, zaś Halt jego mistrzem. Halt postanowił pójść z nami do barona Aralda, lecz pod warunkiem, że opowiem mu o sobie. Zgodziłem się. Poszliśmy do Sali audiencyjnej, by spotkać się z baronem. Zostaliśmy przyjęci prawie od razu, ponieważ był u niego Mistrz Szkoły Skrybów –Nigel. Jak każda chyba osoba był zdziwiony moją historią i powiedział, że niedługo zorganizuje podróż do zamku Araluen i przemyśli ze swoją żoną Lady Sandrą jak można mi pomóc. Mam nadzieję, że nikt nie zauważył jak się czerwienię, bo nie lubię jak jestem w centrum zainteresowania. Niestety Halt , któremu uwadze prawię nic nie umyka zauważył kolor mojej twarzy i lekko się uśmiechnął. Jak już audiencja się skończyła poszliśmy do chaty Willa na mój pierwszy trening zwiadowcy.
CZYTASZ
Nauka u Willa
مغامرةCześć! Jest to moje pierwsze opowiadanie, zaczęło się od pisania pracy na polski i mam nadzieję, że się spodoba. Przepraszam za ewentualne błędy gramatyczne. Pjona!