Prolog

39 3 2
                                    


Dzisiaj był ten dzień. Dzień, w którym miałam być najlepsza. Dostałam się na Wielkie Zawody Konne w Harvardzie. Ja, Larra Pearson, słynna dżokejka idzie na największe zawody konne stulecia.
Moja najlepsza koleżanka z dawnych czasów, Elen Smith, miała przyjść na zawody i usiąść w pierwszym rzędzie. Wiedziałam że to wygram, ponieważ ćwiczyłam naprawdę dużo i byłam najlepsza w grupie. Kiedy weszłam na tor ze swoim koniem, aplauzów nie było końca. Czułam szybkie, ale rytmiczne bicie mojego serca. Rozglądałam się po trybunach, ale nie znalazłam Elen. Za to zobaczyłam przystojnego chłopaka z zielonymi oczami i kręconym, ciemnymi włosami siedzącego w pierwszym rzędzie. Wsiadłam na konia i czekałam na strzał. Kilka sekund później już pędziłam tak szybko, że trybuny rozmazywały się obok mnie. Nijaki Bob Hanclover, mój największy przeciwnik popycha mnie i spadam z konia. Wywinęłam z pięć koziołków i spadłam na ziemię. Wszystko mnie bolało. Ledwie widziałam. Pierwszy wybiega na tor ten chłopak z zielonymi oczami i kręconymi włosami.
- Słyszysz mnie? - Zapytał szybko chłopak. Nie odpowiedziałam.
Ostanie co widziałam to piękne zielone oczy wpatrujące się we mnie, i ogromny ból w nodze. Zemdlałam.

ROZDIAŁ 1

Gdy zaczęłam się budzić nadal czułam ten cholerny ból w prawej nodze i słyszałam też pikanie jakiegoś monitora. Zaczęłam otwierać oczy i przyzwyczajać się do światła.
- Chyba jestem w szpitalu. - pomyślałam.
Rozejrzałam się i przypominałam sobie ostatnie chwile jakie pamiętam. Zatrzymałam wzrok na chłopaku, który trzymał moją ręke. Pochłaniałam go wzrokiem. Był bardzo przystojny i chyba się zarumieniłam w tej chwili, bo widziałam że się na mnie patrzy. On chyba podobnie, bo jak zobaczył, że się obudziłam, puścił moja dłoń.
- Co się stało? - Zapytałam się.
- Spadłaś z konia i przywieźliśmy cię tutaj, do szpitala. - odpowiedział.
- Jestem Thomas. - dodał.
- Dobrze wiedzieć. - Lekko się uśmiechnęłam. Gdy Thomas wpatrywał się we mnie tymi zielonymi oczami, czułam motylki w brzuchu. Nigdy jeszcze nie czułam takiego uczucia.
- Wogóle to chciałam Ci bardzo podziękować za to, że mi pomogłeś. - Powiedziałam.
- Nie ma za co. - Odpowiedział. -Wiesz co zawsze chciałem Cię poznać, wiesz słynna dżokejka i wogóle. - powiedział. - Ciesze się, że słyszę coś takiego. - Odpowiedziałam.
- To może zaczniemy od nowa, ja jestem Thomas Black zwykły student Harvardu, interesuje się zawodami konnymi ale to już pewnie zauważyłaś, bo kibicowałem Ci, to chyba wszystko. - Powiedział.
- No to tak ja jestem Larra Pearson, słynna dżokejka ale za razem też studiuje w Harvard, mieszkam na wsi i mam najleprzą przyjaciółkę Elen chyba wszystko. - Odpowiedziałam.
- Nadal niemoge uwierzyć w to, że cię poznałem dla mnie jest to niesamowite. - Zaśmiał się.
- Nie no bez przesady chyba aż taka sławna to nie jestem. - Uśmiechnęłam się do niego. Thomas odwzajemnił małym ale zadziornym uśmieszkiem. Powiem szczerze, że Thomas podoba mi się. Zaczęłam wpatrywać sie w jego wielkie oczy i marzyłam jak byśmy wyglądali razem.
Nagle poczułam jak ktoś złapał mnie za ramię i mówi - Larra! Chyba się zamyśliłaś.
- Oj tak przepraszam. - odpowiedziałam.
- Jesteś na każdych zawodach ? - Zapytałam.
- Staram się. - powiedział. Larra i Thomas jeszcze długo rozmawiali i widać było, że bardzo dobrze im sie razem gadało. Nagle do dzwi ktoś zapukał.
- Proszę ! - krzyknęłam.
- Dzień dobry pani Larro, jak się pani czuje? - Zapytał doktor.
- Oprócz bolącej nogi i ręki to wszystko okej. - odpowiedziałam.
- Dobrze ale bedziemy musieli jechać na rentgen. - Powiedział i zabrał mnie do jakiejś sali.

**Oczami Thomasa**

Podszedłem do okna i zacząłem rozmyślać o mnie i o Larze.
Martwiłem się o nią. Była naprawdę ładna i mi się podobała. Pamiętam kiedy serce mi stanęło kiedy Bob Hanclover zepchnął Larrę z konia. Siedziałem w pierwszym rzędzie, więc odrazu skoczyłem do niej nie martwiąc się o własnym życie. Zemdlała, kiedy do niej podbiegłem, wziąłem ją na ręce i przeniosłem ją na nosze lekarzy stojących już obok mnie.
- Ja jadę z nią. - odpowiedziałem blady. Lekarze nie byli przekonani ale jak zobaczyli, że się boje, pozwolili pojechać.
Kiedy lekarz w karetce ją badał, zapytałem:
- Nic jej nie będzie? -
- Ma złamaną rękę i nogę, ale wyzdrowieje. - odpowiedział lekarz.

*** Jeżeli są jakieś błędy to przepraszam, bo pisze pierwszy raz ale i tak mam nadzieje, że komuś się spodoba.:-)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 09, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Horse Riding, Accident, LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz