Rozdział 1

727 33 3
                                    

-Och!!!Dziękuję!!!-krzyknęłam i rzuciłam się tacie na szyję.
-No a ja?-zapytała się mama.
-Kocham was!!!-przytuliłam się do niej.
-No dobra...koniec tych czułości...pragnę cię tylko poinformować,że wyjazd masz już jutro i...-więcej nie usłyszałam,bo wyleciałam stamtąd.Wpadłam do swojego pokoju.Weszłam do "szafy".Ta moja szafa jest rozmiaru normalnego pokoju.Boże...co ja mam zabrać ze sobą?Przez następne kilka godzin pakowałam się.Wyszło,że do Włoch biorę 3 duże walizki i 5 toreb.Zeszłam na dół.Dopiero teraz poczułam się ogromnie głodna.Weszłam do kuchni.
-Mamo!Co dzisiaj będzie na kolację?-zapytałam,kiedy do pomieszczenia weszła osoba,którą wołałam.
-Jeszcze nie wiem...A co byś chciała?
-To chyba oczywiste,że naleśniki!-po prostu uwielbiam je jeść.
-I po co ja się pytam...-mruknęła mama i zabrała się za smażenie.
-No i co?Już spakowana?-do kuchni wszedł tata.
-No tak...biorę 3 walizki i 5 toreb-oznajmiłam.
-Boże...Gdzie to się zmieści?-powiedział,siadając przy stole.
-Mamy bardzo duży bagażnik...-mama puściła do mnie oko,kładąc przede mną wielki talerz naleśników.Kocham moją mamę...Zawsze mnie rozumie.
-No niby tak...-mruknął ojciec.
-Oj tam...Ja bardziej boję się o naszą córkę,a nie o to,czy bagaże się zmieszczą-zaczęła mama.
-No właśnie...kochanie musisz na siebie uważać tam we Włoszech...w końcu jedziesz tam całkiem sama-powiedział tata.
-Jestem już dorosła...potrafię sama o siebie zadbać...-przypomniałam rodzicom.
-Ale to nie zmienia faktu,że będziesz tam sama.Masz być ostrożna...-powiedziała "głowa rodziny",kładąc dłonie na moich ramionach.
-No przecież wiem...
-Wszystko masz opłacone...Możesz wybrać sobie,w które miejsca chcesz jechać...Z samolotu wysiądziesz w Rzymie...Oczywiście na konto wpłaciliśmy już około 2 tysięcy euro,jak będziesz potrzebować więcej,po prostu zadzwoń...

~2 godziny później~

-Dobra...ja wiem wyjeżdżam po raz pierwszy sama za granicę,ale to całe przedstawienie nie było potrzebne-powiedziałam po całym kazaniu o tym co mam robić,a czego nie we Włoszech.
-Kochanie,my po prostu się martwimy...-mama podeszła do mnie.
-Ja wiem...Ale jeśli mam jutro nie zaspać,to powinnam chyba iść już spać-spróbowałam inaczej.Pokazałam na zegarek.Była 11 w nocy.
-No tak!Kochanie masz być za pół godziny w łóżku!-zagrzmiał tata.Po chwili jednak puścił do mnie oczko.
Ze śmiechem pobiegłam na górę.Szybko wybrałam piżamę i weszłam do łazienki.Po 20 minutach byłam gotowa.Położyłam się do łóżka,po drodze zabierając z półki książkę.Kiedy usiadłam na łóżku, otworzyłam ją na zaznaczonej stronie.
Z pod poduszki wyciągnęłam kartkę,złożoną na 4 części.Włożyłam ją do książki,którą położyłam na szafce nocnej.
Kiedy gasiłam lampkę,powiedziałam szeptem:
-Teraz się przekonam,czy naprawdę istniejesz...

Hej!
Wiem,że bardzo późno wstawiam,ale miałam dzisiaj zakręcony dzień.
Proszę o jakiś komentarz,czy narazie się podoba.To bardzo pomoże.
Kolejny rozdział w następny poniedziałek.
No to narazie papa😊.

"Bo ja Cię Kocham"-czyli historia Liliany MoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz