Rozdział 1

45 7 4
                                    

Ukrywanie ciąży nie jest i nigdy nie było łatwe. Wyjątku od tego nie stanowiło późne średniowiecze. Dlaczego akurat ten okres? Bo ja się wtedy urodziłem. Z tego by wynikało, że mam około 600 lat. Pewnie mi nie uwierzycie, ale to prawda.
Moja matka była polską królową. Elżbieta Bośniaczka. Mówi wam to coś? Nie? No i dobrze. Od czego macie Internet? W 1372 roku miała ostry romans z demonem Asmodeuszem. Niestety chyba nie mieli zbyt dobrych zabezpieczeń, z korzyścią dla mnie, bo z tego związku narodziłem się ja - Daermsohn, wielki czarownik. Mojej matce było bardzo trudno ukryć ciążę przed mężem, dlatego zasłaniała się tyciem. Po moim urodzeniu, żeby jej gwałtowne schudnięcie nie wyglądało zbyt podejrzliwie wkładała sobie pod suknie prześcieradła, które w miarę "odchudzania" stopniowo wyjmowała.
Nie myślcie sobie, że wychowywałem się w zamku. Przecież mąż matki nie mógł wiedzieć o moim istnieniu. Elżbieta oddała mnie do rodziny znajomych czarowników, o których pochodzeniu wiedziała tylko ona i inne istoty o demonicznych korzeniach. Mogłoby się wydawać, że życie w rodzinie czarowników musi być super. I było takie... do czasu. Podczas z jednej lekcji używania magii coś poszło nie tak i przez przypadek zabiłem moich opiekunów. Był rok 1456. Miałem wtedy 83 lata. Z korzyścią dla mnie nie wyglądałem na swój wiek. Każdy kto mnie nie znał mógłby pomyśleć, że jestem normalnym dziewięciolatkiem.
Po tym wydarzeniu postanowiłem znaleźć nowy dom. Postawiłem na Paryż.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 29, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pięćdziesiąt twarzy DaermsohnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz