- Hermiona?
- Hm?
- Jak się czujesz? - zapytał nieśmiało Harry siedząc naprzeciwko niej.
- Dobrze, a dlaczego pytasz? - spytała przechylając głowę lekko w prawo.
- Nie, nie o to mi chodzi.
- To o co?
- Chodzi mi o to, jak się czujesz z tym, no, że Ron wyjechał.
Uśmiechnęła się. Wstała i zajęła miejsce koło Harry'ego.
- Ron? A, to mnie go nie brakuje.
- A przez przypadek to nie jest twój chłopak? - zapytał zdziwiony Harry.
- Harry, ja nic już do niego nie czuję. To była tylko młodzieńcza miłość. A co u ciebie?
- Eh. Draco wyjechał, zostałem bez najlepszego przyjaciela. Jesteś za to ty.
Hermiona przytuliła przyjaciela.
- Dlaczego przeprowadziłaś się do mnie akurat na święta?
- Nie chciałam siedzieć sama w Norze, bo w sumie to tylko Ron mnie tam trzymał. George mnie nie lubi, bo Fred był we mnie zakochany i stwierdziłam że jeśli nie ma Rona, to nie muszę tam mieszkać. No bo nie ukrywając, to chyba Weasleyowie mnie lubią tylko ze względu na Rona. Więc postanowiłam przeprowadzić się do ciebie. Ubierzmy w końcu tą choinkę, bo salon wygląda pusto.
Harry wstał i pociągnął za sobą Hermionę. Chłopak udał się na strych, a dziewczyna wiernie mu towarzyszyła. Powoli znosili ozdoby świąteczne i dekorowali nimi dom. Ubieranie choinki poszło im dość sprawnie, ale nie obyło się bez kilku zbitych bombek. Z pewnością Harry'emu i Hermionie udzielał się świąteczny nastrój. Oboje śpiewali kolędy i śmiali się głośno.
- Harry? - zapytała Hermiona zaprzestając czyszczenia kredensu.
- Tak?
- Spędzamy święta samotnie?
- Nie wiem, możemy zaprosić Ginny, Neville'a, na pewno Teddy spędzi u nas święta.
- Może. A tak wracając, to dlaczego rozstaliście się z Ginny?
- Jakoś nigdy nam się nie układało, a potem oznajmiła mi, że jest lesbijką. Tyle. - Harry zakończył temat, a Hermiona słyszała, że nie chce o tym rozmawiać.
Dziewczyna przekonała Harry'ego, że przydały im się małe zakupy, więc gdy pojawili się przed Dziurawym Kotłem, stwierdzili, że warto przejść się po Pokątnej. Zwrócili uwagę wszystkich zebranych, ale Hermiona zbyła wszystkich gadką o szczęśliwych świętach.
Po zakupach wrócili szczęśliwie na Grimmauld Place 12. Przyozdobili dom jeszcze trochę.
- Zapraszamy kogoś? W końcu wigilia dopiero jutro.
- No nie wiem, czy Teddy będzie się czuł komfortowo.
- Harry, nie przejmuj się. - powiedziała Hermiona chwytając Harry'ego za rękę i wciągając go do mieszkania.
- Zaprosimy Lunę, ona na pewno przyjdzie z Ginny, spróbuj wysłać list do Dracona, może się zgodzi, zobaczymy, mamy jeszcze całe popołudnie.
Oboje poszli na piętro, by spędzić ze sobą jeszcze trochę czasu. Uwielbiali przesiadywać w sypialni Harry'ego i popijać białe wino.
- Hermiona, mam w domu tylko 3 sypialnie. Ale zrozum, te dwie to są Syriusza i Regulusa, i nie chciałbym...
- Spokojnie, Harry. Możemy dzielić twoją sypialnię. Mogę spać na podłodze, nie przeszkadza mi to.
- Nie. Hermiona, ja śpię na materacu, ty na moim łóżku. Nie ma mowy.
- Ale...
- Nie ma żadnych ale. - przerwał jej Harry i wyszedł po walizki Hermiony na strych.
Ona sama uśmiechnęła się do siebie i upiła łyk wina ze swojego kieliszka.
Następnego dnia, około godziny dwunastej, Andromeda Tonks zapukała do drzwi. Mały Teddy uwielbiał spędzać czas z wujkiem. Jakiś czas później Harry dostał odpowiedź od Luny i Dracona, że nie uda im się przybyć.
- Wujku Harry? - zapytał Teddy Harry'ego gdy ten zapinał mu kołnierz koszuli.
- Tak?
- A co robi tu ciocia Hermiona?
- A, nie ma gdzie mieszkać i postanowiłem przygarnąć ją do siebie. A dlaczego pytasz?
- Bo ją lubię. Ty też, prawda? - spytał Ted przytulając się do Harry'ego.
- Oczywiście, że ją lubię. A teraz chodź na kolację, ciocia pewnie już czeka.
Hermiona wyglądała pięknie. Miała ma sobie krwistoczerwoną sukienkę i brązowe szpilki. Nie miała mocnego makijażu, tylko podkreślone usta wiśniową szminką. Harry'ego aż zatkało na jej widok. Ona roześmiała się.
- Może usiądziemy? - zaproponowała, a Harry bez gadania zgodził się.
Zjedli dyskutując i śmiejąc się.
Nadszedł czas na otwieranie prezentów. Teddy dostał swoją pierwszą miotłę, album ze zdjęciami rodziców i kilka zabawek. Hermiona dostała od Harry'ego złoty naszyjnik w kształcie Zmieniacza Czasu, kolczyki w kształcie książek i album ze wszystkimi zdjęciami jakie udało się zrobić w ciągu tych kilku lat. Harry natomiast dostał obraz przedstawiający znicz, nowy garnitur i nowe okulary. Teddy po kilku godzinach zabawy był już zmęczony, więc Harry położył go w sypialni Regulusa.
Harry i Hermiona zostali sami.
- Pięknie wyglądasz. - odezwał się Harry wstając z kanapy.
- Dzięki, ty też. - powiedziała uśmiechając się i odsłaniając swoje białe zęby.
- Wiesz co, nie doceniałem cię przez te lata.
- Eh, Harry, nie rozpamiętujmy tego co było. Teraz zajmijmy się teraźniejszością. - powiedziała z uśmiechem zbliżając się do chłopaka.
Harry nieśmiało przytulił dziewczynę. Hermiona wtuliła się w Harry'ego. Chłopak zerknął nieśmiało w górę, po czym zaśmiał się cicho.
- Harry? - zapytała Hermiona odsuwając się od przyjaciela.
- Jemioła. - szepnął wskazując na roślinę nad nimi.
- To co? Jeden... - szepnęła Hermiona zbliżając się do Harry'ego.
- Dwa... - Harry coraz bardziej zmniejszał odległość między nimi.
- Trzy. - szepnęła zmniejszając odległość do minimum.
Odgarnęła kosmyk czarnych włosów za ucho i spojrzała w oczy Harry'ego. Chłopak nachylił się i delikatnie pocałował Hermionę. Dziewczyna pogłębiła pocałunek. Kilka chwil później Harry zapytał:
- Czyli jesteś pewna, że Ron to zakończony etap w twoim życiu?
- Tak. To była tylko młodzieńcza miłość. - powiedziała Hermiona i wróciła do poprzedniego zajęcia.
CZYTASZ
Młodzieńcza miłość | Harrmione | One - Shot
FanfictionPo wojnie Ron Weasley wyjechał, zostawiając ukochaną i najlepszego przyjaciela. Draco Malfoy zmienił się i zaprzyjaźnił się z Harrym Potterem. Harry zamieszkał na Grimmauld Place 12, gromadząc w pokoju swojego zmarłego ojca chrzestnego wszystkie rze...