Och, o ileż to mniej by było, bez amatorów.

15 4 0
                                    

To ci właśnie ludzie prawdziwą w sobie tajemnicę niewinności skrywają.
Obliczyć niewinność chcecie? Amatora pokrójże.
Toż to oni prawdziwą przyszłością naszą się ostają i przywdziewają szary następnie, och, jakiej dumy i wiedzy.
Toż to oni pasją obdarzeni i zapałem, po próbach takich i porażkach, więcej porażek osiągają, aż wnet, niespodziewany niczym diabeł anielski, zlatuje z nadwyża i opowiada:
   "Biada tobie, świerzuchny,  boś Ty darem obdarzony, który na barkach swych czy chcesz, czy nie nosić musisz. Nikt go nie uniesie za ciebie. Za liche tamte to"
    A potem znika równie chyżo, co i swe skrzydła tutaj opadł. Ot, sobie posłaniec.
    Lecz potem osóbki te nieme w swoje pasje, przestają być nowymi zaczątkami. Rozwijają się i douczają w swoim ukochanym żywiole.
Przerastają z mozołem swoich mistrzów.
Także ich niewinność startowa zanika, poprzedzona ważniejszą w tym momencie powagą. Właściwie to odmiana następuje wielka i znacząca, już nieodmienna.
Rutyna następnie poczyna go grać pierwsze skrzypce. Rutyna, dbająca o plusy, a szydząca z minusów. Eliminująca stan przejściowy, czyli zero. Dzień i noc oparte na specjalnych, ułożonych odpowiednio szczeblach. W głowie kolejne, dalsze szczeble należy kłaść i stawiać, żeby tylko wszystko było "jasne, przejrzyste i rozumne".
No i poukładane, rzecz jasna.
Jednak za taki profesjonalizm życie o wielkiej cenie zapłacić trzeba, bo za taki przydomek wiążący ze sobą przywileje, własną wrażliwość obowiązek jest oddać.
Coś, za co się chwalono, coś, co sprawiało z ciebie nikogo z czymś.
Coś. Takie niby małe. Nieznaczące, a jednak, bo dla autora to wielka strata.
W końcu ta, a nie inna wrażliwość przez większość czasu prowadziła nas i oświetlała drogę na niewiadomym nam polu. To ona kazała nam pisać o trudach życia, lub się z nich naśmiewać. To dzięki niej byliśmy przecież w stanie opisać słowika śpiewającego pociesznym tonem, Słońce, gwiazdę tak silnie nad nami górującą, a nawet szefa, nieludzko wymagającego i niefortunnie smutnego.
    Ale, ale, jak to pisać dalej, będąc kimś wielkim, kiedy opisywać wszelkie rzeczy na poziome psychicznym nadal musimy? Bez wrażliwości byłoby to dosyć ciężkie. Nie wiem, czy nie nawet niemożliwe. Można ją jednak zastąpić. To niezbędne do dalszego funkcjonowania jako ktoś, kto pisze. Czym jednak to zastąpić?

Zastąpić wrażliwość najlepiej wzorem, który przez ten czas pisania się wyuczono. Nie bez powodu pisało się przecież tak długo. Startowego uczucia w nich brakuje.
Niczym w związku na całe życie.

AmatorzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz