Jechaliśmy Impalą, panowała niezręczna cisza. Nikt nie chciał się pierwszy odezwać, bo wiadomo było, że ta rozmowa będzie trudna. Podjąłem jednak to ryzyko.
- Nancy... powiedz, dlaczego zaczęłaś polować? - zapytałem.
Dziewczyna poruszyła się nerwowo w swoim siedzeniu.
- Ja... to przez to, że kilka lat temu, dosłownie rok po skończeniu Stanford, coś się stało. Pewnego wieczora wracałam do domu od przyjaciółki i gdy doszłam do drzwi, zauważyłam, że w oknach nie świecą się światła. Moi rodzice, powinni już wtedy być w domu, wydało mi się to dziwne. Otworzyłam drzwi i weszłam, próbowałam włączyć światło, ale okazało się, że zasilanie padło, więc poszłam po latarkę. Przechodziłam z nią przez kuchnię, gdy to zobaczyłam. Oni... - Nancy przerwała. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
- Twoi rodzice, Nancy? Co z nimi? - zapytałem łagodnie, chociaż już wiedziałem, jaka będzie odpowiedź.
- Oni.. le-eżeli tam i-i... m-mieli ca-całkiem otwa-arte oczy... ktoś-ktoś i-ich... - nie skończyła, bo łkanie zawiązało jej język w gardle.
Popatrzałem na nią ze smutkiem. Czemu jej też musiało się to przytrafić? Czy wszystkie osoby, które znam, są na to narażone? Okej, prawdopodobnie tak. Zwróciłem się do Nancy.
- Nancy... tak mi przykro... nie chciałem, żeby Tobie też się to przytrafiło... - powiedziałem.
- Jest okej... jakoś z tym żyję, poza tym, to nie Twoja wina, Sam. - odpowiedziała już nieco uspokojona Nancy.
- Czy wiesz, kto to zrobił? - zapytałem.
Nancy popatrzała na mnie ze wściekłością.
- Demony. To wszystko przez nie. Zaczęłam o tym czytać, bo śmierć moich rodziców nie wyglądała jak zwykłe morderstwo. Potem przypomniałam sobie, co mi opowiadałeś i postanowiłam, że znajdę tych sukinsynów i zapłacą za to, co zrobili. - powiedziała stanowczo.
- Wiesz, zupełnie Cię rozumiem, kierowałem się tym samym, kiedy straciłem moją dziewczynę, ale... zemsta to nigdy nie jest nic dobrego. Pozostawia pustkę, nie satysfakcjonuje tak, jak nam się wydaje. - odpowiedziałem.
Dean słuchał tej całej rozmowy, ale nie jest zbyt dobry w rozmowach tego typu, więc tylko dodał
-Nancy, wiem, jak to jest stracić rodziców, Sammy tak samo. Ale on ma rację - zemsta działa tylko na chwilę. Później nie wiesz, jaki masz cel w życiu, bo zemsta była ponad wszystkim.
Nancy lustrowała nas wzrokiem.
- Ale wy... zabiliście tamtego demona... ? - zapytała z niedowierzaniem.
- Tak, ale nic nam to nie dało, oprócz jednego demona mniej na tym świecie. - powiedziałem.
- Proszę, to dla mnie bardzo ważne... - powiedziała Nancy.
Westchnąłem. Też byliśmy z Deanem tacy uparci.
- Dobrze, możemy znaleźć te demony, ale po wszystkim masz wrócić do normalnego życia, okej? Żadnych więcej polowań, nic. Dobra? - spytałem. Wiedziałem, że szanse są marne, ale spróbować zawsze można.
- Spróbuję... - powiedziała niepewnie Nancy.
Dojechaliśmy do bunkra i rozpakowaliśmy torby. Poszedłem do kuchni, żeby wziąć piwo, gdy nagle poczułem dochodzący stamtąd zapach. Zapach... gofrów. Przecież wcześniej nie robiliśmy nic do jedzenia. Podszedłem cicho do drzwi od kuchni, były uchylone. Wystawiłem głowę i zobaczyłem...
CZYTASZ
Carry On My Wayward Son
FanficZnana wszystkim historia Winchesterów, pisana z perspektywy Sama. Ale co jeżeli, podczas jednego z polowań Sam spotka dawną przyjaciółkę z dawnych lat? Czemu jest zamieszana w to paranormalne świństwo? I co ma do tego Archanioł Gabriel? Fanfiction c...