50.

378 23 4
                                    

chemicznaph7

Rin P.O.V

- Rin, w końcu to znalazłem. - Uśmiechnął się Yamazaki, nie wierzę, ale wzruszyłem się na te słowa. Staliśmy i patrzyliśmy na basen. 
- Długo ci to zajęło! - Szturchnąłem go. 

To znów sen. Poderwałem się energicznie... To tylko sen. 

Dali nam wolne po zawodach, więc cały ten dzień spędziłem na spaniu. Zaraz! Jutro spotkanie na basenie, rany. Wstałem z łózka i poszedłem coś zjeść. Niestety zastałem pustki. 

- Czy ty zawsze musisz mieć wszystko na styk? - Zamknąłem lodówkę i postanowiłem wyjść. 

- Siema Sou. - Powiedziałem, gdy odebrał. 
- Yo, co tam? 
- Wyjdziesz na miasto?
- Po co?
- Zjeść coś.
- Dobra. Za ile?
- Może 40 minut, gdzieś. Tam gdzie zawsze. 
- Pasi, do zobaczenia. 
- E... cześć. - Połączenie zakończone. 

Szybko się mnie pozbył. Może coś robi, a może poczuł się gorzej i nie może wstać. Nie, Rin. Powiedział, że da sobie radę.

🐋

- Jak to wyjechała? - Zaskoczył się Yamazaki.
- Normalnie, miała wyjechać zanim wrócimy, żeby się z nami nie spotkać. 
- Dziwne, coś się stało wtedy? - Spojrzał na mnie, jakby chciał mnie zabić. 
- Stary spokojnie. Powiedziałem jej trochę za dużo. - Opowiedziałem mu cała sytuację. 
- No to ładnie załatwiłeś sprawę. 
- W sumie wczoraj się z nią widziałem, ale rano już jej nie było. 
- Dlatego tak szybko wyparowałeś.
- Poszedłem do niej, a ona ledwo co się trzymała na nogach...
- Podróż wymęcza.
- Tak, chyba podróż po pijaku. - Spiorunował mnie spojrzeniem. 
- Serio, jeszcze przyniosła końcówkę w butelce. 
- Głupia, przecież to nic jej nie da. Muszę z nią pogadać. Nadal nie wierzę, jak tak mogłeś wobec niej postąpić. 
- Ja też nie. - Opuściłem głowę. - Powiedziałem jej wszystko, ale i tak płakała. Pewnie jeszcze myśli nad wszystkim. 
- Da sobie radę, nie takie akcje przeżywała. - Upił łyka z filiżanki. 
- Akcję? 
- Nie wiesz co się u niej działo wcześniej? Dziwne... 
- Ale co...
- Nie powiem ci. Sama to zrobi lepiej. Sorka stary. 
- Dobra. - Zamyśliłem się na chwilę. - Idziemy do mnie? - Uśmiechnąłem się znacząco. 
- Spoko. 

W sumie spędziliśmy męski wieczór, oglądając części ,,Szybkich i wściekłych". Nadal czułem się nieswojo z faktem, że Sou chce skończyć pływać, to jest niesprawiedliwe. 

Poszliśmy razem na zbiórkę, oczywiście każdy się cieszył z tego, jakie osiągnęliśmy efekty. Niestety ze sztafety polegliśmy, nie daruję sobie tego. Wszystko co się wydarzyło jest przeze mnie, może popadnę jeszcze w deprechę. 

W sumie zebranie drużyny i trening, to norma. Dzień był jak każdy inny z faktem, że nie wrócę do jej mieszkania. Nie będę mógł się do niej przytulić, zagadać czy podrażnić się z nią. Zrozumiałem wszystko, rozumiem wszystko. Muszę teraz błagać ją o wybaczenie. 

W następnym dniu również mieliśmy zbiórkę, na której miałem ogłosić tygodniową przerwę. Dobrze, że takowa jest, może coś się zrobi. Mam coś na myśli, ale nie powiem tego teraz. 
Po zbiórce, która jakoś nie była warta uwagi, udałem się do akademika i spakowałem swoje rzeczy. Powiem tylko tyle, że wyjeżdżam, teraz należy mi się tylko spokój. 

Następnego dnia, gdy byliśmy już na lotnisku, po podróży wsiedliśmy do autobusu. 

- Co u ciebie? - Napisałem, jako pierwszy do Moniki, ale odpowiedz nie przyszła od razu. 
- Cześć, ganiam za bratem. Nawet nie uwierzysz, jak jego stan się poprawił. 
- Cieszę się. Tęsknię za tobą. 
- Ja też. 
- Kiedy wrócisz? - Głupie to, bo i tak zamierzałem dziś do niej pójść. Tak, wyleciałem do Australii, jestem skończonym idiotą, dałem odejść swojej ukochanej. 
- Za 4 dni :p
- Już się cieszę. Kocham cię. 
- :*

Wysiedliśmy z autobusu. My - ja i Haru. Zabrałem go ze sobą, bo prosił mnie o to Makoto. Powiedzmy, że poprosił. Zdziwiłem się, że mój towarzysz zgodził się na ową wycieczkę. 

Poszedłem po wodę, ta pogoda, brakowało mi jej. Nanase usiadł koło fontanny. 

- Haru, kupiłem coś do picia. - Pokazałem mu butelki, na co on patrzył na mnie z paniką w oczach. - Coś nie tak? - Spoważniał. 
- Więcej tak nie znikaj. 
- Przepraszam. - Zdałem sobie sprawę z tego, kim dla siebie teraz jesteśmy i co stało się wcześniej między nami. Skierowałem się w jego stronę i siadłem obok. - Za to, co powiedziałem na zawodach, też przepraszam. Zignorowałem twoje uczucia i wymusiłem na tobie własne. Przepraszam. - Siedzieliśmy, patrząc się przed siebie. Nagle ciemnowłosy odwrócił w moją stronę głowę. - Chcę, żebyś to zrozumiał. Zawsze cię podziwiałem. - Spojrzałem na niego. O matko jak mi lekko na sercu. - Ah... ulżyło mi. Idziemy? 
- Gdzie? - Patrzyłem na niego, stojąc już. Nie jestem jakimś powolnym człowiekiem, coś musi się dziać.
- Nie rób takiej przerażonej miny. Zabrałem cię tu, ponieważ jest coś, co muszę ci pokazać, ale to jutro. - Patrzył teraz na mnie inny Haruka. - Dzisiejszym naszym etapem jest coś wspaniałego. Chodź. - Wziąłem swoje rzeczy i byłem gotowy już do drogi. 

🐋

- Chodź. - Stałem nad brzegiem oceanu, wystarczył ułamek sekundy, aby woda dotknęła moich nóg.
- Nie chcę. - Siedział z podkulonymi nogami na cieplutkim piasku.
- Co jest? Gdzie podział się gość, który pierwszy zrywał z siebie ciuchy ? 
- Cicho bądź. - Powiedział cicho. 
- Byłem pewien, że nigdy nie zgodzisz się na ten wyjazd, ale ty przyjechałeś ze mną. Stało się coś? - Granatowowłosy zacisną mocniej swoje dłonie. 
- Nie. Po prostu, nie chcę tam teraz być. 
- Pokłóciłeś się z Makoto czy coś? - Poderwał się na to. - Trafiłem, co? To tylko jedna mała kłótnia. - Odwróciłem się bokiem do niego. Każdy się teraz kłóci, o co chodzi. - Sousuke i ja cały czas się drzemy. - Podszedłem jeszcze bliżej do ukochanej wody. Co prawda otuliła tylko moje stopy, ale poczułem to zimno na całym ciele. - Zimna. - Zaśmiałem się pod nosem.
- To była moja... pierwsza kłótnia. - Panowała między nami cisza.
- A właśnie, zdecydował co będzie robić po szkole? Stwierdził, że chce ci o tym powiedzieć, jak najszybciej. - Dodałem po chwili. - Czyż widok oceanu nie wygląda uspokajająco? - Ocean... przypominają mi się teraz wszystkie wspomnienia związane z oceanem, a raczej z patrzeniem na niego. Wszystkie rozmowy wróciły. - Kiedy pierwszy raz tu przyleciałem, to właśnie patrzenie na niego, było dla mnie czymś beztroskim. Przed opuszczeniem Japonii, gadałem różne rzeczy, ale szczerze mówiąc, na początku miałem niezłego pietra. Nieznajomy kraj. Nie znajome miasto. Nawet nie znałem języka. Oczywiście wiedziałem o tym od początku. Jednak, gdy spojrzałem na ocean, od razu stawałem się spokojniejszy, ponieważ wiedziałem, że ty i Sou jesteście ze mną, moi przyjaciele.  W sumie nigdy nie opowiadałem ci o moim pobycie w Australii. - Siadłem obok niego na złotej powierzchni i zacząłem opowiadać wszystko od początku.

- Wystarczy. - Usłyszałem jego głos. - Kiedy ja zostałem w Iwatobi, ty doświadczyłeś i widziałeś wiele różnych rzeczy. - Uśmiechnąłem się z faktu, że rozmawiamy ze sobą otwarcie. Było genialnie.
- Jest jeszcze jedno miejsce, które chce odwiedzić.  

Rin Matsuoka - Historia Pewnej ZnajomościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz