ROZDZIAŁ #20

1.4K 51 7
                                    

     Siódmy dzień czerwca dwutysięczny szesnasty rok. Dzień, w którym reprezentacja Polski w piłce nożnej wyleciała na Mistrzostwa Europy 2016 we Francji. Dzień, który zapamiętam na całe swoje życie. Tak samo jak cały historyczny dla Polskiej piłki nożnej turniej. Ten dzień był inny niż wszystkie. Nikt nie kręcił się po korytarzach, nikt nikogo nie irytował i nikt nie wychodził z pokojów. Żywej duszy na korytarzach nie można było spotkać aż do godziny, w której mieliśmy opuścić hotel w Warszawie i pojechać na Lotnisko Chopina skąd mieliśmy wylecieć do Nicei. Wtedy w całym hotelu zapanowała wrzawa związana z wyjazdem. Wszyscy się kręcili, biegali po schodach, czekali na windy, rozmawiali przez telefon, sprawdzali czy na pewno wszystko spakowali. Do tych ostatnich należałam ja. Do pokoju, który dzieliłam z Łukaszem i Kubą, wszedł Wojtek, który miał za zadanie sprawdzić czy wszyscy oddali już karty.
- Czego szukasz? - spytał kiedy zobaczył jak zaglądam pod łóżko.
- Niczego. Upewniam się, że niczego nie zostawiłam. Kiedyś zostawiłam w Chorwacji koszulkę reprezentacyjną i były straszne problemy. Wolałabym już tego nie powtarzać - wytłumaczyłam wstając i biorąc do ręki torbę podróżną. Miałam na sobie granatowy kombinezon bez rękawów, beżowe szpilki, a na twarzy dosyć mocny makijaż. Cała reszta kadry miała takie same garnitury.
- Dobra, wszystko masz? Telefon? Karta do pokoju? Tak? To chodźmy - popędził mnie. - Bo pojadą bez nas.
     Wziął do ręki moją walizkę mówiąc, że inaczej spadnę ze schodów, a reprezentacja mnie potrzebuje na tym EURO. Mruknęłam bardziej do siebie niż do niego, że poradziliby sobie równie dobrze i beze mnie, ale skoro mam pojechać to chętnie pojadę. Na szczęście tego nie usłyszał, bo inaczej miałabym kazanie na temat własnej wartości, a gdyby Łukasz podchwycił temat nie miałabym spokoju do końca życia.
     Kibice na lotnisku przeszli samych siebie. To była jedna, wielka, biało-czerwona masa wrzeszczących ludzi. Było mnóstwo kobiet i nastolatek, które o dziwo, wcale nie wyglądały jakby przyszły tam tylko popatrzeć na przystojnych piłkarzy. W tłumie mignęła mi grupa moich przyjaciół z uczelni. Uśmiechnęłam się szeroko na ich widok. Jedna dziewczyna krzyknęła w moją stronę "Pokaż tym facetom, co kobiety potrafią!". Uśmiechnęłam się i odkrzyknęłam, że zrobię co w mojej mocy. Polscy kibice są najlepsi. Nikt ani nic nie zmieni mojego zdania.
     W samolocie udało mi się usiąść samej, także mogłam wyprostować nogi na siedzeniu obok. Przede mną siedział (no bo jakby inaczej) Łukasz z Kubą, za mną (oczywiście) Wojtek z Grześkiem, a na przeciwko Wiśnia ze swoją kamerą. Lot nie był długi, bo niespełna trzy godzinny, ale jako iż nie byłam fanką lotów czymkolwiek raczej średnio udzielałam się w rozmowie, bardziej skupiałam się na liczeniu oddechów. Pomagało. Słuchałam o czym chłopaki rozmawiają i od czasu do czasu wtrąciłam swoją uwagę. Kiedy temat zszedł na Serie A ożywiłam się znacznie, co nie umknęło uwadze wszystkich dookoła.
- Czyżby Lena była zainteresowana Serie A? - spytał Łukasz.
- Od zawsze - odparłam z uśmiechem.
     Później zaczęliśmy rozmawiać o tym, który włoski klub jest najlepszy. Ja murem stałam z Juventusem i odpierałam wszystkie ataki Łukasza, który uważał, że Juventus nie jest lepszy od Romy. Wojtek o dziwo siedział cicho i prawie nic nie mówił, co wszystkich zdziwiło, ale nikt nie zareagował. I tak wszyscy wiedzieli, że on stawia na Romę. W końcu był ich bramkarzem.
     Od lotniska w Nicei aż do hotelu cały czas widzieliśmy gdzieś kibiców. Stali nawet przy drogach. Najwięcej jednak było ich przy hotelu. Była tam naprawdę spora grupa ludzi, którzy pewnie w większości przylecieli z Polski na mecz, który miał się odbyć dwunastego czerwca. Tak więc mieliśmy pięć dni na przygotowanie się do meczu. Mimo iż podróż naprawdę była krótka byłam padnięta, bo większość nocy przeleżałam w łóżku zastanawiając się jak nam pójdzie na EURO i czy uda mi się w jakikolwiek sposób reprezentacji pomóc.
     Jak się miało okazać pięć dni później pomogłam już w pierwszym meczu, w którym trener wystawił mnie w pierwszym składzie. Zaliczyłam asystę przy golu Arka w meczu z Irlandią Północą. Euforia jaka zapanowała na boisku po tym golu jest wręcz nie do opisania. Byłam Do tego stopnia podekscytowana, że miałam mdłości kiedy schodziliśmy po meczu do szatni. Cała drużyna była prze szczęśliwa.  Za ten mecz zgarniałam same dobre opinie i cała Polska była mną zachwycona. Do tej pory mi się wydaje, że przesadzali.
     W końcu nadszedł dzień meczu z Niemcami. Szesnasty czerwca mecz w Paryżu. Swoją drogą, Paryż to naprawdę wspaniałe miasto. Kiedy trener oznajmił, że zagram w pierwszej jedenastce po raz kolejny myślałam, że zemdleję. Miałam grac przeciwko Niemcom - mistrzom świata. Czułam swojego rodzaju dumę, ale też po części strach. Bałam się, że przeze mnie przegramy, że zawalę akcję bramkową albo zrobię cokolwiek innego. No cóż. Nie było tak. Wręcz przeciwnie mogłabym powiedzieć.
     To była sześćdziesiąta ósma minuta. Robert zaatakował bramkę Neuera, który odbił piłkę zamiast ją złapać. To był jego błąd. Piłka wpadła prosto pod moje nogi i zanim Manuel zdążył wstać wpadła do bramki. Przez ułamek sekundy wpatrywałam się tępo w piłkę toczącą się po murawie po czym wrzasnęłam i przebiegłam przez połowę boiska kończąc ślizgiem. Rzucił się na mnie Lewy z ogłuszającym wrzaskiem. Zaraz po nim dołączył Piszczu, Błaszczu i Krycha. Fabian wybiegł do nas z bramki, żeby pogratulować. Widziałam kątem oka jak trener razem z całą ławką rezerwowych skacze z radości. Wiśnia latał dookoła z kamerą i nagrywał reakcje. Kiedy kamera zwróciła się na nas podniosłam pięć do góry w geście zwycięstwa. Do końca meczu Niemcy mieli jeszcze kilka dobrych, na szczęście, nie wykorzystanych sytuacji. Łukasz sprawdził się na bramce świetnie.
     Polska reprezentacja wygrała z Niemcami po raz drugi w historii. Ja byłam strzelcem.

********************************************************************

Dobry wieczór! Jak pewnie już zauważyliście nie będzie tu wszystkiego jak na EURO. Powiem Wam szczerze, że podoba mi się ten rozdział. Jest naprawdę dobry, według mojej oceny. Mam nadzieję, że Wam również się podoba.
xoxo Ela

Siostra Kapustki || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz