Chciałabym uciec, gdzieś bardzo daleko, uciec od swojego życia, które jest tak bardzo poplątane i okropne! Mogłabym być sama, bez innych, żeby przestali mnie ranić - żebym w końcu mogła się odwdzięczyć i zostawić ich samiuteńkich. Mogłabym zanurzyć się w swoich myślach, albo w prawdziwej wodzie i utonąć, nie zostawiając po sobie żadnego śladu. Zapomnieć o tym co widziałam, o tym co mnie bolało i boli - przestać żyć. Nie miałabym siły na samobójstwo...
Zaschło mi w gardle, nie mogłam nic powiedzieć, dlatego ostatecznie spojrzałam na Kimberly i wróciłam do swojego pokoju. Byłam bardzo wkurzona! Mogłabym przenieść góry i morza, miałam tyle energii w sobie, że to, aż za dużo jak na mnie.
*Leondre*
- Co ty robisz?! - odepchnąłem dziewczynę od siebie.
- Przestań, dobrze wiemy, że lubisz zaliczać... - Znowu przybliżyła się do mojej osoby.
- Śmieszna jesteś. Mam dziewczynę, a ty udajesz przede mną sukę. Idź się lecz, albo szukaj innego, co na ciebie poleci, bo ja nie jestem chętny.- Nie byłem miły, ale ona też nie zachowała się odpowiednio.
Z tego wszystkiego odechciało mi się jeść więc poszedłem przejść się po plaży.
***
Nie mogłam wytrzymać tego siedzenia w czterech ścianach! To sprawiało, że jeszcze bardziej się denerwowałam.
Kiedy miałam minąć już drzwi hotelu, krzyknęła w moją stronę dziewczyna stojąca za recepcją.
- Tak? - zapytałam podchodząc do blondynki.
- To chyba ty zgubiłaś telefon. Niedawno jakaś pani go oddała. - Podała mi przedmiot do ręki.
- Tak, to mój telefon. Bardzo dziękuję. - Uśmiechnęłam się do dziewczyny i wyszłam z hotelu kierując się na plażę.
Odblokowałam urządzenie, od razu dostrzegam masę nieodebranych połączeń od Zoe i Nicolas'a. Powinnam do nich oddzwonić, ale nie zależało mi zbytnio. Wdychałam ciepłe powietrze i w końcu przekroczyłam teren plaży. Słońce już zachodziło, dlatego w tym momencie nie było dużo osób. Większość pewnie pochowała się w hotelach, albo przygotowywała na imprezy w dyskotekach, których tutaj jest kilkadziesiąt.
Usiadłam na piasku blisko wody, która oblewała moje nogi prawie do spodenek, oddychałam spokojnie i przyglądałam się kolorowemu niebu. Postanowiłam jednak wyjąć ponownie telefon, aby wrzucić coś na Snapchat'a. Nagrałam filmik, który w pewnym stopniu fajnie ujął te piękne widoki. Zrobiłam sobie też zdjęcie - niestety nie było na nim uśmiechu i słodkich dołeczków tylko kompletne tego przeciwieństwo. Podpisałam "Bad day :'(" i ustawiłam na 4 sekundy.
Weszłam na bloga. Przyznam, że czytelnicy mile mnie zaskoczyli. Pisali komentarze bardzo motywujące do działania, pocieszające i niektóre z pozytywnymi radami. Cieszę się, że jednak wróciłam...
Zaczęłam odpowiadać na niektóre z nich, serce samo tryskało szczęściem, gdy miałam świadomość, że te wspaniałe uczucie pojęcia, iż te osoby naprawdę istnieją i cię wspierają jest realistyczne.
Po jakimś czasie odłożyłam telefon i nie przejęta tym, iż się pobrudzę położyłam swoje ciało na piasku przy tym je rozluźniając. Wpatrywałam się w niebo, które robiło się znacznie ciemniejsze. Dostrzegłam gwiazdę, spadającą gwiazdę.
Jako małe dziecko zawsze marzyłam, żeby taką zobaczyć, ponieważ Zoe mówiła mi, że gdy pomyślę wtedy życzenie ono się spełni.
Z uśmiechem na twarzy pomyślałam życzenie.
Niech Leo przestanie mnie oszukiwać.
Nie byłam naiwna, wiedziałam, że się nie spełni.
Nie mogłam wybić sobie go z głowy. Ciągle on przytaczał mi się z myślami. Tylko on.
*Leondre*
Czym zawiodłem? Co zrobiłem źle?
Nie mogłem wybić sobie jej z głowy. Ciągle ona przytaczała mi się z myślami.
Tylko ona.
/Wesołych świąt! Dzisiaj taki krótki, ale już zabieram się do pisania! Wiecie, wybiło pół tysiąca obserwujących więc jest motywacja!
CZYTASZ
Koncert, który zmienił moje życie. ||BAM [ZAWIESZONE]
Fanfiction| KSIĄŻKA W TRAKCIE POPRAWIANIA BŁĘDÓW! | Piętnastoletnia Nicole w końcu wybiera się na koncert Bars And Melody, czyli jej ulubionego zespołu. Tam na M&G chłopaki zauważają jej rany po samookaleczeniu się, dziewczyna nie chce być znowu czyimś proble...