Rozdział 1

347 14 7
                                    

Spałam w moim łóżku,bo byłam strasznie wykończona. Moich trzech braci i dwie siostry oglądało Tv.Zostałam w domu rodziców,bo mama i tata musieli iść przedstawić swoje wynalazki ,a ja z rodzeństwem zostałam.Lecz poszłam spać.

3 w nocy.

Nagle zadzwonił mi telefon.Wiedziałam kto to.Przez piosenkę ,, Musica en ti '' , wiedziałam ,że to Leo. Chwyciłam telefon,ziewając.Odebrałam,leżąc na łóżku.

-Aaa..Cześć Leo.Co Leo ?-zapytałam się,bo nie miałam pojęcia co mówić.

-Och Lea.Wybacz...Przepraszam,że Cię obudziłem. -zapytał troskliwie.

Och jaki kochany. Przeprosił.O dlaczego ziewnełam ?.

-Em..Wiesz ja..Coś się stało ? - dodałam.

-Nie musisz się tłumaczyć,przyznaj się jesteś wykończona.Tak,stało się. Ale wyjaśnię jak przyjdziesz. Mogłabyś ? Proszę Cię,Lea. - powiedział,lecz ja się zdziwiłam.

-Leo,tak. Jestem wykończona.No dobra,zaraz będę.

I szybko odłożyłam komórkę. Przebrałam się szybko,spakowałam kilka rzeczy do torby.Ale przypomniałam sobie,że nie mogę w domu zostawić rodzeństwa,bez opieki.Weszłam do salonu.Zastałam rodzeństwo oglądających Telewizję.

-Luna,Nuka,Jason,Hami,Siro ! - krzyknełam.

Rodzeństwo się na mnie dziwnie patrzało,a Luna wyłączyła telewizor.

-Ej ! -krzykneli Hami i Siro.

-Lea,co jest ? -zapytał się z troską Jason.

-Musimy wyjść. I Jason wiem,że się martwisz o mnie.

- Ale,powiedzieli Ci już wyniki ? - bał się.

Jason jest moim najlepszym bratem.I się o mnie strasznie troszczy.Boi się ,że długo nie pożyje.

- Nie,jeszcze nie byłam u lekarza.

- Lea ! Musisz iść do lekarza ! Chyba,że chcesz się pożegnać z tym twoim chłopakiem, o którym mi tyle opowiadałaś.Już tyle razy mdlałaś w tym tygodniu.Pojdziemy dziś do lekarza . Później oczywiście. Teraz nie przyjmuje.Pojdziemy na ósmą.

Oparłam się o ścianę ale zemdlałam.Obudziłam się i Jason mnie trzymał na rękach.

- Widzisz ? Ale chodźmy do tej ich kryjówki.

-Chodźmy .

-O nie Lea.Zaniosę Cię tam.Nie waż mi się na razie chodzić.

Nuka też się o mnie bała,Luna ją podniosła na moją wysokość,a Nuka przykryła mnie kocem.A Jason nosił mnie.Siro niósł mi torbę. A Hami szedł obok niego.Wreszcie wyszliśmy z mieszkania.Już się znaleźliśmy w kryjowce żółwi.

Jason nadal mnie niósł na rękach. Leo,Raph,Mikey już czekali.Lecz Leo zobaczył mnie na rękach Jason'a i podbiegł.

-Lea ,co jest ? Kto to jest ?- głaskał mnie po głowie.

-Jestem Jason. Brat Lei. A ty to pewnie Leo.Jej chłopak. -przedstawił się,podszedł do kanapy,ze mną na rękach.

Za nim poszedł Leo.Jason położył mnie na kanapie.Leo klęczał przy kanapie i głaskał mnie po głowie. Moje rodzeństwo rzecz jasna podszedło do mnie,stali w osłupieniu.

-Dobra Lea,zadzwonię do lekarza i zamówie wizytę na ósmą. Ty sobie leż.-powiedział Jason i wyciągnął telefon.

-Czekaj..Nie była jeszcze ? Wyników nie dostała ? -powiedział zmartwiony.

-O co ja mówię !Lepiej zamówić wizytę do szpitala!U lekarza się nic nie dowiem ! Nie,nie była. Nie dostała.

-Lea.Dlaczego nie poszłaś,może już być za poźno.Widze ,że ledwo się trzymasz.O tak dzwoń. Ale czy szpital jest czynny?

-Spokojnie, jest.Tylko wy nie możecie się pokazywać.Ja z moim rodzeństwem i Leą tam pójdziemy. Już dzwonie.

Wyszedł i zadzwonił. I już tylko chwila minęła i już był spowrotem.

Była już 4 rano.

-Lea,już,idziemy.

-Co,już ? Tak szybko ? -spytałam zaskoczona.

-Tak.Karetka jedzie pod nasze mieszkanie.Musimy za jakieś 20 minut być pod domem.

-Lea,jedź do szpitala.Później może być za późno.

-Tak. Twój chłopak ma rację.Kto będzie się ze mną bawił jak umrzesz ? -powiedziała Nuka z troską.

Była jeszcze w przedszkolu,
nie mogę jej zawieść.Cóż z jej słodkiego i dziecinnego głosiku zabrzmiało to tak słodko. Musiałam się zgodzić na jazdę do szpitala,bo nie zniose łez Nuki.

-Okay,Nuka.-powiedziałam.

Leo się uśmiechnął.Nuka też się uśmiechnęła i się do mnie tula.

-Chodźmy.Szybko do szpitala.-powiedziała Nuka.

-Jason,zaopiekuj się Leą.I Ty,Nuka.

-Masz nasze słowo. -jednocześnie Nuka i Jason.

Leo splotł moje ręce ze swoimi.

Pocałował mnie w policzek.

-Lea,uważaj na siebie.

-Dobrze.

Jason wziął mnie na ręce.Leo podniósł Nuke żeby mnie przykryła ,a potem szła przy Jason'ie.Leo został. A Luna,Siro i Hami szli za Jason'em.I wyszliśmy. Już w kilka minut byliśmy w domu na górze. Karetka przyjechała. Zadzwoniła pod dom i zeszliśmy na dół. Jason mnie niósł na rękach. Lecz pierwsza na dół pobiegła Nuka,a my za nią.Jason wsadził mnie na wysunięte łożko szpitalne które było w pojeździe i siedli obok.I pojechaliśmy.

Mam kontynuować 😊 ? To pierwszy rozdział. Dziś jak ktoś będzie chciał to wrzucę 2 rozdział. Komuś się podoba ? Kom ? Gwiazdka ?


Przetrwania kunoichiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz