Słowa:
Tort, Dach, Zakład, Kłamstwo
Paring:
SeXing (Sehun x Yixing)
***
Wychodząc przez otwarte okno w łazience, ówcześnie spod wysokiego łóżka wyciągając ledwo żyjącą, aczkolwiek nadal sprawną, metalową hulajnogę, pognał pustymi ulicami do umówionego miejsca.
Wygrzebał z tylnej kieszeni drobniaki, które starczyły jedynie na kupienie arbuzowej gumy w całodobowym sklepie.
Chowając swoją zdobycz, położył się za budynkiem wcześniej wspomnianego sklepu i obracając w palcach różowy kauczuk czekał na swojego wiernego kompana.
Zamknął oczy i odgryzając połowę przed momentem wyciągniętej gumy, przeżuł ją kilka razy rozkoszując się intensywnym smakiem, który tak prędko jak się pojawił, tak w jeszcze szybszym tempie po prostu uszedł z jego małej szczęki.
Kładąc drugą połowę słodkości na wyprostowanej dłoni, uniósł ją delikatnie, by po ułamku sekundy poczuć jak znika on z jego ręki.
Uśmiechnął się półgębkiem i otworzył jedno oko patrząc na ciemną sylwetkę układającą się obok niego.
-Wolniej się nie dało?- prychnął rozbawiony, w tym samym czasie zaplatając sobie ręce za głową.
-Powinieneś się cieszyć, że w ogóle przyszedłem- odpyskował z cwanym uśmiechem, który gdyby nie ciemność otaczająca ich dookoła, wyeksponowała by dołeczki w jego policzkach.
-Kiedy ty się taki wygadany zrobiłeś, Zhang?
-Życie nauczyło mnie być zimną suką. - odparł zupełnie poważnie, na co Sehun wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.
-Pani w kółku teatralnym powiedziała, że nie zagrasz roli Romea, bo nie jesteś zbyt przekonujący?
-Może. - zmroził młodszego wzrokiem i oparł się na łokciach myśląc o czymś zawzięcie. Drugi skwitował to cichutkim śmiechem i szybkim ruchem podniósł się z zimnej trawy.
-Gdzie się tak śpieszysz?- zapytał starszy z wyczuwalnym zmęczeniem w głosie.
-Mamy misje do wykonania. - Przycupnął na kolanie i wyciągnął rękę w stronę swojego towarzysza. Tamten zaś chwycił się go mocno i z jego pomocą również stanął na nogi.***
Po żmudnej jeździe w końcu dotarli do swojego celu, jakim było ich gimnazjum.
Odkładając na bok swoje hulajnogi, podnieśli głowy i uśmiechając się do siebie ruszyli w stronę tylnych drzwi.
-Podaj mi wsuwkę, Zhang.
-Nie będziesz wszystkiego robić sam, ja też chcę.
-Przestań marudzić i po prostu mi ją podaj.
Mrucząc pod nosem kilka przekleństw na swojego towarzysza, wyciągnął spinkę z kieszeni swoich granatowych jeansów i podał mu ją niechętnie.
-I tak nie dasz rady ich otworzyć.
-Zakład?
-O Torcik bezowy.
-Stoi.
Podwijając rękawy, Sehun wygrzebał z małego plecaczka, nakręcaną na korbkę latarkę i uruchamiając ją chwilę, pochylił się do zamka, wkładając wcześniej przygotowaną wsuwkę, oświetlając sobie przy tym całe miejsce pracy, trzymaną w zębach latareczką. Męcząc się chwilę z otwarciem, kręcił w każdą możliwą stronę, lecz nieudolnie.
Poddał się i prychnął wściekły, że teraz to on będzie musiał kupić Yixingowi mały tort. Wyrzucił spinkę za plecy z myślą, że starszy o dwa miesiące chłopak ją złapie, ale odwracając się nie zauważył nic poza ciemnością.
Włosy na rękach stanęły mu dęba, ale rozluźnił się, kiedy zza zakrętu wyłoniła się postać przyjaciela.
-Wygrałeś.
-Jak zwykle.- Uśmiechnął się cwanie i chwytając nadgarstek chłopaka, pokierował go do miejsca, z którego sam przed momentem wrócił.
Wskazał ręką na malutkie, otwarte okienko prowadzące do piwnicy i pchnął w jego kierunku młodszego.
Tamten rozumiejąc aluzję, szybko prześlizgnął się przez mały otwór i pognał do łazienki, która znajdowała się na pierwszym piętrze, otwierając dużo większe okno i od razu wychylając się za nie, wyciągnął rękę, w celu pomocy drugiemu, z której oczywiście skorzystał.
Wychodząc z pomieszczenia ze ścianami pokrytymi różnym rodzajem graffiti oraz wyzwiskami, czy imionami osób ze starszego rocznika, które ukończyły już tą szkołę, powoli przedostali się do sekretariatu, w którym znajdowały się wszystkie kluczyki. Do hali sportowej, do sal, składzików woźnych, oraz do drzwi, które zawsze były zamknięte na trzy spusty, a prowadziły one na dach. Taksując wzrokiem wszystkie przywieszki z numerkami, w końcu znaleźli te odpowiednie i przybijając sobie piątkę, pognali w stronę sali numer 43.
Przechodząc odpowiednią ilość schodów, i znajdując odpowiednią salę, szybkim ruchem włożyli klucz do zamka i przekręcając go dwa razy w lewo, dostali się do środka.
Rozglądając się i uważnie obserwując wypchane zwierzaki oraz glonojadki mozolnie pływające w lekko brudnawej wodzie, podeszli na sam koniec sali do ostatnich drzwi. Mniejszy kluczyk dołączony był do tego otwierającego salę, więc nie musieli się głowić jak je otworzyć, a trzeba przyznać, że dwaj chłopcy nie poradziliby sobie bez kluczyka.
Jak najprędzej je otworzyli i prawie potykając się o własne nogi, wbiegli do środka, przekopując każdą szufladę.
-Mam!
-Ciszej, Sehun. Glonojad chyba zasypia.
-Nie przejmuj się jakimiś głupimi rybami, tylko wyciągaj telefon.
Oh podając dwie popisane kartki starszemu kompanowi, zaczął skakać i cieszyć się, że w końcu dostanie dobrą ocenę z biologii, za sprawdzian, którego zdjęcie właśnie zdobyli.
CZYTASZ
OneShot Collections || EXO
FanfictionZbór wszystkich one shotów, które kiedyś się napisze Swag