Rozdział 33

184 17 69
                                    


Tym razem nie będzie tu notatki, tylko na dole. Napiszę tylko, że kocham jak pokazujecie w komentarzach swoje emocje, więc liczę, że będą i także one pod tym rozdziałem. :D


*Woomin*

Siedziałam wieczorem w domu, na parapecie w moim oknie. Lubiłam tak patrzeć w gwiazdy. Czułam wtedy jakiś wewnętrzny spokój i mogłam przemyśleć dużo spraw. Tym razem zastanawiałam się, jak powiem Hoyi o tym co postanowiłam. Nie mogłam się doczekać jego reakcji. Chciałam znowu móc go pocałować, przytulić. Nie wierzyłam, że to wszystko działo się naprawdę. Niestety to nie byłaby rzeczywistość, jeżeli ktoś nie zakłóciłby mojego spokoju.

- Woomin! Twój kolega. – Zawołała mama.

Kolega? Miała na myśli Howona? O tej porze? Przestraszyłam się, co mogło się wydarzyć, że nagle zjawił się w moim domu wieczorem. Niepewnie zeszłam na dół. Kiedy ujrzałam w progu nie jego, a Kentaro, myślałam, że zaraz wyjdę z siebie. Jego mi brakowało do szczęście. Naprawdę.

- Czego chcesz? – Rzuciłam do niego, nawet za bardzo się nie zbliżając.

Nie interesowało mnie, co rodzice pomyślą. Pomyślałam, że może go wyrzucą, jak zauważą, że nie jest dla mnie mile widzianą osobą.

- Teoretycznie to chciałabym porozmawiać i z tobą i twoimi rodzicami. – Oznajmił, a mi oczy o mały włos nie wyskoczyły z orbit przez jego bezczelność.

- Nie masz po co. Nic nie zainteresuje mnie, ani moich rodziców, co wyjdzie z twoich ust.

- Córeczko! – Wbiegła mama z powrotem do przedpokoju. – Jak ty odzywasz się do znajomych?

- Mamo! On dla mnie może nie istnieć. Więc nie nazwałabym go nawet znajomym. – Sama się dziwiłam sobie, że miałam w tamtej chwili tak cięty język.

- Widzi pani, bo pewnie jeszcze nie dowiedzieli się państwo z kim się spotyka Woomin? – Skierował te słowa do mojej mamy ten krętacz.

- Niestety poznaliśmy go. – Prychnęła lekko patrząc na mnie spod byka. Miło, że moja mama nadawała na tych samych falach co mój wróg.

- Oh to dla mnie zaskoczenie. Jak była ze mną nie chciała nic wam powiedzieć.

- To dlatego tak często tu bywałeś? Miło było, kiedy przychodziłeś na obiady do nas. – Zachichotała do niego, a we mnie co raz bardziej wrzało.

- Wybaczy pani, że wtedy nic nie widziała. Niestety Woomin nie jest pokojowo do mnie nastawiona i już widzę, że się denerwuję, więc tylko powiem to co miałem. Chciałbym ostrzec, że ten cały Howon, to on jest agresywną osobą. Uderzył mnie i nie zdziwię się, jak zrobi kiedyś krzywdę waszej córce.

- Powiedz może co takiego robiłeś, że oberwałeś! – Wydarłam się, tracąc nad sobą kontrolę. – On mnie obronił przed tobą idioto! – Z moich oczu zaczęły płynąć łzy.

- Niech pani wybaczy, ale ja nic takiego nie robiłem. Tylko rozmawiałem z Woomin, a on podszedł i mnie uderzył. Moim zdaniem jest o nią chorobliwie zazdrosny.

Tego było dla mnie za wiele. Wydałam z siebie bliżej nie określony dźwięk, okazujący moje negatywne emocje. Podeszłam do niego i pociągnęłam za rękę na zewnątrz. Posłusznie ze mną wyszedł. Już za drzwiami na jego ustach pojawił się chytry uśmieszek. Tak bardzo go nienawidziłam w tamtym momencie.

- Słuchaj! Czemu mi to robisz? Daj mi wreszcie święty spokój. Zajmij się jakąś inną dziewczyną. Cokolwiek. – Mówiłam wręcz błagalnie.

Małe nieporozumienie |Infinite|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz