Siedziałam na dachu.
Z podwórka dochodziły do mnie chichoty, muzyka i rozmowy. To moi przyjaciele opijali mój sukces, jakby myśleli, że nie dam rady.
Powinnam tam być, bo przecież to "moja" impreza, ale nie miałam na to ochoty. Cicho wymknęłam się ogródka i pomknęłam na dach. Nawet nie zauważyli, że mnie nie ma.
Oni się bawili, a mi było tu dobrze. Mogłam przemyśleć dzisiejszy dzień na spokojnie.
- Pozwolisz, że się dosiądę. - Nagle usłyszałam przyjemny męski głos. Odwróciłam się, a za moimi plecami stał sam Kapitan Ameryka.
- Jasne Kapitanie. - Odparłam i teatralnie zasalutowałam.
Mężczyzna usiadł obok mnie. Zapanowała między nami cisza. Ja patrzyłam w niebo, a on spoglądał w dół na ogródek.
- Czemu tu siedzisz? - Zagadnął.
Uśmiechnęłam się tylko. Nie powiem mu przecież, że nie chciało mi się być z nimi.
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - Zmieniłam temat.
- Widziałem cię z dołu. To słaba kryjówka jeśli ktoś jest na podwórku. - No tak. Przecież to zawsze trzeźwo myślący kapitan Rogers.
Nie odpowiedziałam, bo po co. Uśmiechnęłam się lekko i wpatrywałam w zachodzące słońce.
- To zwariowany dzień. - Wyszeptałam. - Dalej nie rozumiem o co chodziło z tym "testem". - W powietrzu nakreśliłam cudzysłów. - Co teraz ze mną będzie? Będę waszą sekretarką? Przecież nie wykazuję jakiś super zdolności. - Spojrzałam na mężczyznę. Steve patrzył się w to samo miejsce co wcześniej jakby ogródek nagle stal się dla niego bardziej atrakcyjny niż przed kilkoma minutami.
- Wiesz, nie wszystko jest takie jasne od samego początku. Nie wiem jakie plany ma Tarcza, ale myślę, że na pewno cię wykorzystają. Jesteś młodą zdolną dziewczyną. Świat stoi przed tobą otworem Jesteś zwinna i szybka, znakomicie opanowałaś wszystko czego cię uczyliśmy. Cieszę się, że mogłem cię uczyć Mała. - Mężczyzna spojrzał się na mnie i uśmiechnął w taki sposób, że niejednej zmiękłyby kolana.
Zarumieniłam się i oparłam swoją głowę o jego ramię. Westchnęłam.
Nagle dobiegł mnie rumor ze schodów prowadzących na dach, a już po chwili wpadł tutaj zdyszany Thor.
- Mel! - Wziął głęboki oddech. - Własnie dostałem informacje od Nick'a. Jutro masz ze mną udać się po swojego pierwszego podopiecznego. - Blondwłosy wystrzelił te słowa niczym z karabinu maszynowego. Spojrzałam się na niego pytająco, bo nie rozumiałam o co ten cały szum.
- Tylko, że twoim więźniem będzie... - Urwał i spojrzał na mnie z przerażeniem. - Będzie mój brat, Loki.
Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Tak bardzo was przepraszam, że tak długo mnie nie było.
Szkoła całkowicie mnie pochłonęła i nie miałam co myśleć o chwili spokoju, aby zebrać pomysły na nowy rozdział.
Ja dawałam ciała a was jest już tak dużo! Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Dlatego też wymyśliłam mały prezent na przeprosiny i zbliżające się 1000 wyświetleń, ale żeby udało się to przeprowadzić potrzebuję was moi mili. Waszym zadaniem jest jedynie dać o sobie znać w komentarzach pod tym rozdziałem, jeżeli za dwa tygodnie będzie tu łącznie 10 (lub więcej) komentarzy to szykujcie się na niespodziankę, jeżeli nie, to niestety, ale prezentu nie będzie. Zatem życzę powodzenia i mam nadzieję, że wam się uda :)
CZYTASZ
Mroczne Zakątki Duszy~Loki
أدب الهواةMyślisz, że wiesz coś o życiu? Mylisz się. Życie Melanii Sharp było pozornie normalne, ale jedna chwila całkowicie je zmieniła. Na jej drodze stanęli superbohaterowie i nordyccy bogowie. Czy dziewczyna odnajdzie się w nowej sytuacji? Czy znajdzie sp...