Rozdział 1

24 1 1
                                    


Historia moja i Justina zaczęła się od początku pierwszej klasy liceum. Poznaliśmy się właściwie przez naszych znajomych których jak się okazało mieliśmy takich samych. Na początku nie utrzymywaliśmy jakiś super kontaktów, łączyły nas imprezy, pojedyncze spotkania w wolnym czasie i dopiero, gdy ja i Justin trafiliśmy na takie same profile w szkole nasz kontakt znacznie się zmieniły. Zaczęliśmy się szalenie szybko poznawać, odkrywaliśmy swoje słabości, mocne strony, dziwactwa, charaktery. Od tego czasu spędzaliśmy ze sobą zadziwiająco dużo czasu, przed szkołą - jeździliśmy do niej wspólnie, w szkole, po szkole - "uczyliśmy się" do rozszerzonych profili, rozmawialiśmy, oglądaliśmy filmy, jedliśmy, a przede wszystkim wygłupialiśmy się co było u nas w sumie na porządku dziennym. Po kilku miesiącach Justin wpadł w clubie na grupę dziewczyn, byliśmy na imprezie razem z naszymi znajomymi. Jedna z dziewczyn bardzo zainteresowała się nim, nie byłam zazdrosna, jak stwierdziliśmy łączyły nas stosunki wyłącznie przyjacielskie, jednak przeszkadzało mi to w pewien sposób iż zaczął się ode mnie w pewnym momencie oddalać. Kathy, bo tak miała na imię, zaczął nie podobać się fakt, że ja i Justin mamy bardzo dobry kontakt, spędzamy ze sobą za dużo czasu i nie zachowujemy się wcale jak przyjaciele. Właśnie wtedy, żeby było "świetniej" mieliśmy rozmowę o naszej przyjaźni. Zgodnie stwierdziliśmy, że z drugiej strony może rzeczywiście to tak wyglądać, jednak my sami wiemy lepiej jak jest i nie mamy zamiaru tego zmieniać, tym bardziej, że mimo krótkiego czasu znania się tak naprawdę z Justinem bardzo dobrze się dogadywaliśmy i świetnie czuliśmy się w swoim towarzystwie. Co dziwne na moje szczęście Justin szybko się obejrzał i sam stwierdził,że trochę za daleko to zaszło. Przyszły związek nie jest tak ważny dla niego jak przyjaźń. Nie zrozumcie mnie źle, zawsze z Justinem wspominaliśmy iż przyjaźń jest na pierwszym miejscu, potem są związki. I tak dalej mijały dni, miesiące. Przeżyliśmy, imprezy, nocki filmowe, lekcje, biwaki, wycieczki, małe i duże kłótnie, jednak wszystko działo się razem.

Nastało zakończenie szkoły, z jednej strony byłam cholernie smutna - każdy szedł w inną stronę, a zarazem szczęśliwa - wszyscy zdaliśmy pozytywnie i planowaliśmy extra wakacje. Przyznam, że nie wiem co chciałam dalej robić. Profil jaki miałam w liceum to media, reklama, fotografia. Było to super wyzwanie. Justin uwielbiał fotografie, ja trochę mniej się tym interesowałam jednak reklama i media to było coś.

Dziś mamy pierwszy dzień wakacji i dosłownie umieram, moja głowa pęka, żołądek się skręca, a ja sama mam ochotę umrzeć. Zakończenie szkoły uczciliśmy wynajmując domek letniskowy na przedmieściach Phoenix. Było świetnie oprócz mojego obecnego stanu spowodowanego zbyt mocnym upiciem, wszyscy skończyliśmy tak samo. Obecnie leżę z Justinem na górze, on dalej śpi jak to zawsze bywa, to totalny śpioch na dodatek wczoraj nieźle przesadził - ledwo doprowadziliśmy go do łóżka, nie wspominam już o tym, że wszyscy prawie mu dorównywali. Spanie z nim było na porządku dziennym, on na jednej stronie łóżka, a ja na drugiej. Leżąc słyszę ciche dziwne odgłosy - Justin.

- Łał, żyjesz przyjacielu. - mruczę w poduszkę, słyszę jak podnosi się, a po chwili opada na łóżko przez co, podskakuje mi głowa - zabije go, przysięgam. - Jeszcze raz tak zrobisz to wyrwę ci te twoje kłaki z głowy.

- Jak zwykle miła. - mówi wciąż cicho i jak ma to rano w zwyczaju z chrypką dźgając mnie w bok.

- Byś chociaż dzień dobry powiedział.

- Nie mówię, bo wcale nie jest dobrze, ani ten dzień nie będzie dobry. - odwracam głowę w jego stronę i uśmiecham się delikatnie. Jego włosy to istny bałagan, nawet nie chcę wiedzieć w jakim stanie są moje, nie wspominając już o twarzy.

- Chyba trochę polecieliśmy. - śmieję się cicho wciąż na niego spoglądając.

- Hailey, u ciebie to na porządku dziennym. - śmieje się jak kretyn i puszcza do mnie oczko.

- Masz szczęście, że czuję się tak jak się czuje, bo w innym wypadku do wyrwania włosów dodałabym obcięcie ci kutasa. - mówię i odwracam ponownie głowę w przeciwną stronę. - A, jeśli już tak twierdzisz to nie w wspomnę z kim spędzam imprezy i z kim najwięcej pije kutasie.

- Co ty masz z tym kutasem? Hym?

- Gówno pacanie.

- Też cię uwielbiam Hailey. - po chwili czuje jak moje ciało zostało przygniecione przez jego. Obejmuje mnie od tyłu i wciąż leży. - Ale uważaj kochanie na te słownictwo Karolin (moja mama) nie byłaby z niego zadowolona.

- Pff, nie raz już od nas takie słownictwo skarbie usłyszała, a teraz zejdź ze mnie bo się porzygam. - próbuję go zepchnąć i co dziwne udaje się.

- Masz szczęście, bo gdybym jeszcze tak trochę poleżał to zrobiłbym jakże świetną maseczkę dla twoich włosów. - i ponownie słyszę jego śmiech który rozchodzi się po pokoju.

Poranek i popołudnie mija nam na leżeniu, jedzeniu i leczeniu kaca. Postanowiliśmy zostać do jutra ze względu na to, że każdy nie mógł prowadzić. Na szczęście domek był Johna - naszego przyjaciela. Dlatego wpadliśmy na pomysł ogniska. Wszyscy po doprowadzeniu się do w miarę dobrego stanu umówiliśmy się o 20 na dolę. Dziewczyny zajmą się jedzeniem, a chłopcy ogniskiem. By nie czekać w kolejce do łazienek, a mieliśmy je tylko dwie wystrzeliłam na górę, oczywiście Justin za mną.

- Justin ja chcę się pierwsza wykąpać! - krzyczę wbiegając po schodach.


- Ale tobie zacznie to wieczność!

- Właśnie, że nie! - i wbiegam do łazienki jak poparzona, zamykam drzwi na klucz i dopiero wtedy orientuje się, że nie mam ciuchów na zmianę. Jednak fakt iż jestem już w łazience daje mi o tym zapomnieć, rozbieram się, i wskakuję pod prysznic rozkoszując się chwilą orzeźwienia. Dam sobie rękę uciąć iż mija z piętnaście minut i słyszę pukanie do drzwi. Nawet nie muszę się pytać kto to.

- Ile można się ogarniać? - słyszę marudzenie za drzwi, a właściwie marudzenie Justina.


- Bieber minęło pewnie dopiero z piętnaście minut, a ja wyszłam przed chwilą z pod prysznica. - odpowiadam rozczesując mokre włosy, chwytam za suszarkę i podłączam ją do kontaktu.

- Oszaleję zaraz przysięgam, możesz już wychodzić nie potrzebne ci żadne upiększanie i tak jesteś piękna. - przetwarzam jeszcze raz w myślach to co powiedział i zastanawiam się czy przypadkiem się nie przesłyszałam. Uśmiecham się, nie kontrolując tego. Włączam suszarkę i zaczynam się ogarniać wciąż myśląc o słowach Justina. Jestem dziwna?


Wieczór spędzamy na spokojnie, jedząc kiełbaski, opowiadając sobie kawały, popijając ciepłą herbatę. Gdy ognisko zaczęło gasnąć, a nikomu nie chciało się iść po drewno stwierdziliśmy, że to czas by iść spać i tak właśnie zakończyliśmy pierwszy dzień wakacji. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 04, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Friendzone | J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz