One-Shot

335 70 18
                                    


-Iwa-chan! - Oikawa rzucił w przyjaciela poduszka - nie cieszysz się że przyjechałem cię odwiedzić?

-Ta... - mruknął piorunując go wzrokiem bo własnie grał w grę i przez niego przegrał - Ciekawi mnie tylko, co ty tutaj robisz w gwiazdkę. Nie masz jakiejś panienki z którą miałeś iść na randkę?

-Nie - mruknął wgryzając się w ciastka które sam przyniósł. - Iwa-chan jest zazdrosny~! - wyśpiewał słodziutko.

Brunet prychnął jedynie i powrócił do grania na konsoli.

-Niby o co?

-A o to, że ja mam powodzenie, a ty nie!

-Zdziwił byś się - uśmiechnął się triumfalnie. Od kiedy Oikawa nie zabierał całej uwagi, naprawdę nie narzekał, a wręcz przeciwnie, płeć piękna sama do niego lgnęła.

-Co!? Iwa-chan! Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że masz dziewczynę!? - aż podskoczył na miejscu.

-Jeszcze nie. Ale to kwestia czasu. Jest taka jedna ślicznotka, niedaleko mnie. - odwrócił się i zgarnął jedno ciacho.

-Iwa-chan! Nie możesz! - jak dotąd wesoły chłopak w jednej chwili zmienił się nie do poznania. Nawet nie był smutny, był zwyczajnie przerażony.

-Oh. Co to za mina? - odparł kpiąco - Zdziwiony?

-Ja... - usiadł bez siły podciągając kolana pod samą brodę i patrzył tępo w podłogę.

-No co? Chyba jako mój kumpel powinieneś mi kibicować...

-Nie...

-Dupek z ciebie Oikawa.

-Nie jestem twoim kumplem... - po policzku spłonęła mu wielka krokodyla łza.

Iwaizumi odwrócił się i zamarł widząc go w takim stanie.

-Ej, co Ci...?

-Nic - mruknął i w jednej chwili się poderwał, zgarnął swoją kurtkę, szybko wciągnął buty i dosłownie rozpłynął się za drzwiami mieszkania bruneta nim ten zdążył jakkolwiek zareagować.

Dopiero po chwili konsternacji zrozumiał, że przecież ten idiota nie zna okolicy i z całą pewności zaraz się zgubi. Napadną go, okradną albo i zgwałcą znając jego szczęście.

Obrał się ciepło i wybiegł za nim, tylko imbecyl mógł po prostu sobie wyjść w taką zimnice, nie znając miasta, ani nie biorąc ze sobą czapki czy szalika. Ten pacan dbał o swój wygląd do przesady, zawsze też wolał się ubrać ładnie, niż ciepło i wygodnie, tego Iwaizumi nigdy w nim nie potrafił pojąć.

Hajime nerwowo wyciągnął telefon mając nadzieję, że ten głupek zabrał swój ze sobą. Sygnał był, ale nie odbierał.

Zaklął cicho i zaczął się rozglądać, nie chciał odchodzić za daleko licząc, że może wrócić.

Starał się myśleć tak jak on, o tym co sam by zrobił w takiej sytuacji.

"Plac zabaw"

Jakby cichy głosik, nienależący do niego mu to właśnie podpowiedział. Pomyślał przez chwilkę, przecież prowadząc Tooru do siebie wspominał o jednym. Pobiegł tam ile sił w nogach.

Zobaczył tą jedną, wydającą mu się tak drobną postać siedzącą na ławce ze spuszczoną głową.

-Oikawa. Ty idioto! Naprawdę myślisz, że...! - zamierzał go uderzyć, dla przykładu.

-Bo to nie tak Iwa-chan... wcale nie... - On płakał, naprawdę płakał - To nie tak, że nie jesteś moim przyjacielem... ale... Mi to nie wystarcza już... - powiedział łamiącym się głosem i ukrył twarz z zmarzniętych dłoniach.

-Oikawa, co masz na myśli? - uniósł do góry jedną brew zastanawiając się, o co może mu teraz chodzić.

Nie zdążył nic zrobić, zobaczył tylko zdesperowaną minę Oikawy i to jak jego twarz się coraz bardziej zbliża.

Nim zdążył złapać dech, odepchnąć go od siebie, pomyśleć o czymkolwiek poczuł jego wargi na swoich,

Zdziwienie, chwilowy paraliż, a potem myśl o tym jak Tooru jest zimny.

Instynktownie objął go w pasie i spojrzał w jego zapłakane oczy.

-Wracamy - zarządził i założył mu swoją czapkę na głowę, potem też szalik.

-Iwa-chan... - jęknął Tooru próbując cokolwiek sensownego powiedzieć.

-Porozmawiamy w domu, zmarzłeś głupku - mruknął sucho i złapał go za nadgarstek.

W ten oto sposób zaciągnął go znowu do swojego mieszkania. Gdzie było ciepło i przytulnie. Zrobił mu natychmiast gorącej herbaty.

-Jak się przeziębisz to urwę ci ten durny łeb.

-Iwa-chan... Co do dziś to ja... - mruczał patrząc na kubek z napojem.

-Oikawa. Wiem o twoich uczuciach od dawna - powiedział bez cienia skrępowania wbijając w niego swój przeszywający wzrok.

-Jak to? - uniósł głowę niepewnie - I nie dałeś po sobie poznać?

-Czekałem aż sam się przyznasz - westchnął - No i się doczekałem.

-I nie jesteś zły. Nie chcesz mnie uderzyć jak zwykle...? - kącik jego ust uniósł się gdy próbował się uśmiechnąć.

-Nie - odparł krótko i się odwrócił.

-No i co zamierzasz z tym zrobić? - biedny Tooru wyglądał w tej chwili tak jakby miał się zaraz rozpaść na miliardy kawałeczków. Znów opuścił głowę, a z oczu wpłynęły mu łzy.

-Oikawa. Nie, nie rzucę ci się na szyję - zszedł go od tyły i położył mu na ramionach ciepły koc - ale nie znaczy to, że odepchnę Cię jeśli ty to zrobisz - objął go delikatnie swoimi silnymi ramionami.

-Iwa-chan... - zamrugał zdziwiony, a potem ufnie oparł swoją głowę o jego - Ja naprawdę...

-Wiem, głupku, zamknij się.

-No a co z tą dziewczyną? - spytał leciutko nadymając policzki na co Iwaizumi jedynie wywrócił oczyma.

-Przecież ją właśnie przytulam.



To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 06, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Choinka na ŚmietnikuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz