1 lipca 2008 rok
Transmisja na żywo.
-Cześć kochani! Dziś razem z Mindy, Susan, Bobem, Taylorem i Wendy odwiedzimy straszny dom. Przywitajecie się!
-Cześć! - wykrzyknęli wszyscy.
-Ten dom leży przy Black Street 13. Jego poprzednia właścicielka zaginęła w niewiadomych okolicznościach.
Będę zdawał relację co 5 godz. chyba, że nastąpi coś nieprzewidywalnego np. zgubię baterie albo coś w tym stylu.
No więc idziemy przed siebie, jest tu dosyć ciemno, chyba prądu im zabrakło. To na szczęście dodaje tylko efektu, co nie Bob?
-No pewnie Jack.
-O! Patrzcie, jakiś menel tam siedzi!
-Wypełniło się! Złożyłem te dzieci w ofierze! Tylko daj mi tu mieszkać! - krzyczał staruch
-Ej, ludzie bo to jest niepokojące.
-Mamy po 16 lat głupi staruchu! - wrzasnęła Susan
-Jesteście zgubieni, poświęciłem was, przepraszam. - powiedział dziadek ze łzami w oczach.
-On jest jakiś naćpany, spadamy - Taylor rzucił przez ramię uciekając.
-Dobra, dobra, spadamy. No więc.. - urwałem słysząc niewyobrażalnie silny krzyk. To ten staruch, klęczał na kolanach. My się przyglądaliśmy. Po moich plecach przeszły ciarki, ciało mi zdrętwiało.
-N-no więc ko-kontynuując idziemy dalej jesteśmy już na Black Street, ale dopiero przy numerze 3. Ta ulica jest cholernie długa, a domy są strasznie rzadko rozstawione. Jeszcze nam to trochę zajmie.
No nie! Znowu jakiś obłąkniec! - wskazałem palcem na faceta biegającego w kółko i krzyczącego: PRZEPRASZAM! - jeju, ale ci ludzie mnie wnerwiają.
Nagle ten facet podbiegł do Boba i uderzył go w twarz.
-Nie idźcie tam! - ryknął.
-To jest nasz challenge! Nie poddamy się świrze! - krzyknęła na ogół spokojna Mindy.
-No właśnie! Chodźcie! Już niedaleko. Nie wiem jak wy ale ja jestem głodny, zatrzymajmy się i zjedzmy coś, okej?
-No dobra - powiedział Bob - ty tylko o jedzeniu.
Usiedliśmy na pobliskiej polanie i zacząłem wcinać kanapki. Pierwsza, druga, trzecia.
-Człowieku, ile ty masz żarcia? -Zapytała się Susan
-No normalka: 10 kanapek, 2 paczki chipsów, żelki i... - nie zdążyłem dokończyć, ponieważ usłyszeliśmy klakson nadjeżdżającej ciężarówki.
-Uciekajcie! Uciekajcie! - wrzeszczał kierowca.
-Ej, może się go posłuchamy? - zaproponował Bob.
-Nie! - krzyknąłem
Dyskutowaliśmy, aż doszliśmy do domu, był cały z drewna, jego dach był obłożony dachówkami w kolorze miedzi. Wyglądał jak ruina, lecz nie to przeraziło nas najbardziej, jego drzwi były we krwi.----------------------------
Cześć, poprzednia książka zawieszona, ale horrorek jest!
Pierwszy rozdział śmieszkowy, ale potem będzie horrorowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Miłej lektury ;)~Natsu
CZYTASZ
Sam
HorrorJack i jego paczka przyjaciół założyli bloga o dziwnych miejscach, nawiedzonych miejscach. Wszystko zmienia się kiedy idą na noc do opuszczonego domu. Okładka by Spectrum