#15 "twoje myśli aż krzyczą"

627 72 9
                                    


Kiedy zaatakowałam go wtedy w lesie, kiedy przez przypadek przeleciałam przez jego życie, poczuł się zdradzony. Znowu. Uznał, że jednak nie jestem taka zła, a ja to wszystko zniszczyłam. Jestem idiotką. Wszystko muszę psuć. Zawsze. Albo zabijam albo niszczę. Miła odmiana. Aaaa zapomniałam po drodze wysysam energię. Uhuu karuzela śmiechu się toczy. Co ja bym pomyślała na jego miejscu? Pewnie, ze byłam tajną zagrywką grupy przebierańców, że chcieli mnie po drodze jak najbardziej poniżyć, mieli mnie dość, okłamali samego boga kłamstw, wykiwali oszusta.

Kiedy niemiłe uczucie w okolicy żołądka zniknęło, ja po prostu usiadłam na ziemi i się rozpłakałam. W taki bardzo nieelegancki sposób. Wiecie, zapuchnięte oczy, zasmarkany nos, mam tylko nadzieję, że nie byłam cała czerwona, chociaż w sumie, nie obchodzi mnie to. Mogę mieć i rogi. Niech się dzieje wola nieba. Nie wiedziałam, gdzie jestem. Znaczy domyśliłam się, że Loki gdzieś mnie teleportował, ale nie widziałam go, ba! Ja nawet nie widziałam gdzie jestem. Moje całe pole widzenia można powiedzieć było zamazane przez łzy. Jestem potworem! Nie zasługuję na to wszystko, powinni zamknąć mnie! Jestem wynikiem jakiejś pomyłki, ja powinnam być normalna. Teraz martwić się wyborem szkoły lub w co się ubrać na bal gimnazjalny, maturalny, czy co tam oni jeszcze mają... Czemu ja?

Jeśli wcześniej płakałam, to teraz wpadłam w histerię. Moje całe ciało drżało i straciłam panowanie nad sobą. Moja wewnętrzna moc kotłowała się we mnie. Czekała tylko na odpowiedni moment. Ja nie chcę tak żyć. Pewnie jest jakiś sposób, żeby to wszystko przerwać. Może da się zlikwidować moc? Pewnie większość ludzi marzy o supermocach, powiem wam to nie jest fajne! No chyba, że masz superszybkość albo możesz jeść ile chcesz a nie tyjesz, albo możesz się teleportować. Loki się teleportuje. Łzy wypływały spod moich powiek niczym potok. Nie uważałam łez samych w sobie jako oznak słabości. Nie zawsze mamy nad nimi kontrolę, czasami SA nam po prostu potrzebne. Potrzebujemy chwili załamania, żeby móc dalej iść. Mamy jakieś limity. Łzy są symbolem nowego początku.

Nie wiem ile czasu minęło, ale zaczęła mnie boleć głowa. Czułam się wyczerpana. Nagle otuliły mnie czyjeś ramiona. Niezbyt dobry moment, żeby mnie zgwałcić. Ktoś prychnął. Nawet nie nadaję się do zgwałcenia, zanim ktoś mnie by rozebrał, leżałby już trupem. Optymistyczny scenariusz.

- Nie chcę cię zgwałcić.

Każdy tak mówi.

- Pfff, nie jestem głupi, ale ci chyba myślenie chwilowo nie działa.

Z grzeczności nie zaprzeczę.

- Ciekawe, kiedy się kapniesz.

Ale co? O fak Loki! Kurka wodna. Kurcze Felek. Kurczaczki pieczone. Kury opierzone!

- Dużo masz jeszcze tego z drobiem?

Troszku. Ale mniejsza większa. Chyba mi już odbiło.

- Tak to z tobą jest, miałem się do ciebie nie odzywać, ale ty nagle zaczynasz histerię, chociaż powinnaś być pod wpływem berła.

To ty chyba nigdy histerii nie widziałeś.

- Twoje myśli aż krzyczą.

Wzruszyłabym ramionami, ale mi się nie chce.

- Myślałam, ze chodź trochę się przejmiesz, ze słyszę twoje myśli.

Byłabym nie fair względem innych, patrząc na to, że wyczuwam ich emocje, czy kłamią, a za pomocą jednego ruchu mogę wyczytać ich historię życia...

- Ale to nie to samo, ja czułem się upokorzony, jak jedno wielkie nic.

- Przepraszam. –Wychrypiałam.

- Spoko.

Przynajmniej nie skłamał, że wszystko ok. Lol bóg kłamstw jako nieliczny nie kłamie. Napiszę kiedyś taką książkę.

- Przeczytam.

- Wiesz co? Zrobiliśmy w Nowym Yorku jeden wielki bajzel.

- Miałaś na myśli: zrobiłem.

- Powiedziałam dokładnie to co miałam na myśli, więc siedź cicho. Gdyby nie ja nic by się nie stało, co prawda twoja reakcja też była odrobinkę przesadzona, ale ja pewnie na twoim miejscu... Nie wiem co bym zrobiła.

- Nieporozumienia są głównym powodem katastrof.

- Możliwe. No to, żeby nie było niejasności. Ja naprawdę nie chciałam, można powiedzieć, że to wymknęło się spod kontroli... -Wiedział, że mówiłam prawdę, mimo to nie wierzył mi. Ugh. – Nie współpracuję z Avengers. Serio. No ejj. Sam się prosiłeś. –Zamknęłam oczy i skupiłam się w pełni.

- Nie! Co ty robisz? Wierzę ci! Uspokój się! Hej wszystko dobrze, nie musisz tego robi...- Nie dokończył, bo mój otwarty umysł wciągnął go. To źle zabrzmiało.

Powoli przepływał przez moje wspomnienia, wszystko co przeżyłam. Wielki wybuch, pierwsze wymknięcia się mocy, pobyt u Hydry. Śmierć najbliższych... Łzy po raz kolejny pojawiły się na mojej twarzy. Długie godziny w laboratorium, dziwne zastrzyki, poznanie Bucka, później ucieczki. Ta pierwsza nieudana, a następnie i ta druga. Pojawienie się Avengers, moment kiedy myślałam, że da się odciąć mi moce i chwila w której te nadzieje bezpowrotnie umarły. Zamknięcie w celi obok niego.

Uśmiechnęłam się do tych wspomnień.

To jak pojawił się w nocy w mojej celi, jak Avengers zmienili mu celę na areszt domowy. Czułam się wtedy taka dumna z siebie. Pierwsze normalne rozmowy od lat. Niby uważał mnie za gówniarę, szpiega, nikogo wartego czasu, jednak mimo to dla mnie każde słowo było błogosławieństwem.

Po drodze zdążył poznać każdy mój koszmar, wszystkie lęki, najmniejsze, na pozór najbardziej błahe pragnienia. Kiedy w końcu „prezentacja" dobiegła końca, lekko wyparłam jego świadomość z mojej głowy. Spojrzałam na niego, był lekko wyczerpany i mało kontaktował. Jak najdelikatniej umiałam posadziłam go na trawie. Było późno, a moja głowa miała na dzisiaj wystarczająco wrażeń. Upewniwszy się, że nie grozi nam żadne niebezpieczeństwo, położyłam się na ziemi i odpłynęłam do krainy Morfeusza.


***********************

Znowu krótki wyszedł.... Jestem zła na siebie. 888 słów. Mam nadzieję, że nadal czytacie. Chyba za szybko ich ze sobą pogodziłam, ale tak wyszło... Pffff! Powinien jeszcze się złościć, coś jej zrobić, pokazać takiego złego Lokiego, no ale cóż nie wyszło mi. PRZEPRASZAM.

~nega_tywna


It's all right I AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz