T e n

11 1 0
                                    

   - Przepraszam. 

   Odwracam się w jego stronę. Spogląda w dół, drapiąc się po szyi, co znaczy, że jest zdenerwowany. Nie rozumiem o co mu chodzi.

   - Co? 

   - Za to jak Cie traktowałem. Przepraszam. Nigdy mi nic nie zrobiłaś. Właściwie zawsze się dobrze dogadywaliśmy, a ja to zjebałem. Po prostu chyba chciałem zaistnieć.. Byłem dupkiem.

   - Widzę, że alkohol zaczął na Ciebie działać - opieram się o futrynę drzwi, zakładając ręce pod piersiami. 

   - Nie wiesz, ze pijani mówią prawdę? - śmieje się pod nosem.

   - Co Ci się nagle odmieniło? 

   - Chciałem to zrobić wcześniej, ale nie miałem odwagi.. 

   - Powtórz mi to, jak będziesz całkiem trzeźwy. 

   - Zatańczysz? - pyta pijąc kolejną butelkę wódki.

   - Może innym razem. Ciekawe, kto Cie będzie z podłogi zbierał. W końcu kolegę wygoniłeś. 

   - Dam sobie sam radę. 

   - Jak uważasz - wychodzę z kuchni i wchodzę w tłum tańczących ludzi.

   Bawię się razem z nimi. Nagle czuję, jak ktoś łapie mnie za biodra. Nie lubię takiego tańca, to zbyt prowokuje. Odwracam się przodem w jego stronę i widzę dość wysokiego, przystojnego bruneta. Uśmiecha się w moją stronę, a po chwili chwyta za nadgarstek i zaczyna ciągnąć w stronę schodów. Na górze jest tylko kilka sypialni i łazienka. Często tu przychodziłam w dzieciństwie i raczej nic od tamtego czasu się nie zmieniło. Próbuję się wyrywać, jednak jest silniejszy ode mnie. Zaczynam się trochę bać.

   - Puść mnie! - krzyczę, jednak chłopak nie reaguje. 

   - Teraz się zabawimy - mówi, gdy jesteśmy na górze. Wpycha mnie do jakiegoś pokoju i go zamyka. Staram się go kopnąć, jednak nie mam jak. 

   - Wypuść mnie do cholery! - znowu krzyczę. 

   Rzuca mnie na łóżko i podchodzi do mnie powoli, rozpinając swoje spodnie. Korzystam z tej sytuacji i kopię go prosto w krocze. Łapie się za nie i skula. Podbiegam do drzwi i próbuję je otworzyć, jednak się zatrzasnęły. Kurwa! Łapie mnie za ramie. Odwracam się i uderzam go pięścią w twarz. Efekt jednak jest odwrotny od pożądanego, bo to mnie zaczyna boleć nadgarstek. Widzę w jego oczach wściekłość. Ponownie rzuca mnie na łóżko i siada na moich nogach. Staram się go uderzyć, ale blokuje moje ręce. Nie mam jak się ruszyć, próbuje krzyczeć. Rozpina moją bluzkę, a ja mam łzy w oczach. Gdy zaczyna ją ściągać, słyszę jak ktoś próbuje otworzyć drzwi. Znów krzyczę. Nie mogąc ich otworzyć, wyważa je. Nie widzę kto to, bo zasłania mi chłopak siedzący na mnie. Jest trochę zmieszany, więc próbuje go z siebie strącić. Ten jednak odwraca się ponownie w moją stronę i wciska moje ręce bardziej w łóżko. 

   - Możesz nie przeszkadzać? Jesteśmy zajęci. - Zwraca się do chłopaka stojącego przy drzwiach. 

   Ten tylko podchodzi bliżej i uderza go pięścią w twarz. Brunet od razu mnie puszcza i spada z łóżka. Teraz widzę, że to Nathan. Skąd on się tu wziął? Chłopak wstaje z podłogi i próbuje wymierzyć mu cios, jednak Nathan nie daje mu na to szansy. Powala go na ziemie i wymierza kolejne ciosy w twarz. 

   - Zostaw, zabijesz go! - krzyczę. Jeszcze pójdzie przeze mnie do więzienia. 

   Zatrzymuje rękę nad jego twarzą, która jest we krwi. Zasuwam swoją bluzkę i podchodzę do niego. Wstaje z pół przytomnego i przygląda mi się chwilę. 

   - Nic Ci nie jest? - pyta po chwili. Mój makijaż pewnie już dawno cały się zmył. Nie odpowiadam mu, tylko kopię obcasem bruneta leżącego na podłodze prosto w jego przyrodzenie. Nathan wciąga głośniej powietrze.

   - Teraz już nic - patrzę wszędzie tylko nie na niego. Wychodzę szybkim krokiem z pokoju, chcąc jak najszybciej stąd wyjść. 

   - Poczekaj - słyszę za sobą, jednak nie reaguje. Wychodzę z tego domu i gdy jestem przy furtce wyjmuję telefon. Zaczynam pisać sms'a do Alexa, że wracam do domu, by się nie martwił. 

   - Nie możesz wracać sama - głos dochodzi zza moich pleców. Lekko się wzdrygam, jednak wiem, że nie mam się czego bać. 

   - Dzięki za pomoc.. Dam sobie rade. - Idę dalej przed siebie z głową spuszczoną na dół, a ręce wkładam do kieszeni.

   - Nie puszczę Cie samej - mówi łapiąc mnie za przedramię. Zatrzymuję się.

   - Nie mieszkam daleko.

   - Wiem - idę dalej nie zwracając na niego uwagi. 

   - Masz chusteczkę? - podaje mi paczkę bez słowa. 

   - Dobrze się czujesz? 

   - Ta - odpowiadam krótko i przeglądając się w ekranie telefonu wycieram twarz z resztek makijażu, idąc przed siebie. Ekran się podświetla i widzę, że dostałam sms'a.

   Od: Alex
   Co się stało? Zaraz tam będę.

   Do: Alex

   Po prostu rozbolała mnie zbyt mocno głowa. Poradzę sobie. Baw się dobrze:)

   Przeglądam się jeszcze raz i chowam telefon do kieszeni. Kątem oka zauważam, że chłopak mi się przygląda.

   - Co? - pytam, nie mogąc wytrzymać jego wzroku.

   - Co się tam w ogóle stało? 

   Nie odpowiadam, tylko odwracam głowę. Czuje napływające do moich oczu łzy. Kiedyś już miałam taką sytuację... tylko wtedy nikt mnie nie uratował.  Byłam parę lat młodsza, często wtedy chodziłam wieczorami na spacery. W tamtą noc też tak było. Szłam przez park, kiedy zaczepił mnie jakiś mężczyzna. Miał może 35-40 lat. Zapytał, czy mogłabym mu pomóc. Oczywiście się zgodziłam, lubiłam pomagać. Zaprowadził mnie w pobliże swojego auta. Powiedział, że zgubił gdzieś tam obrączkę. Zaczęłam się za nią rozglądać. Byłam odwrócona do niego plecami, kiedy poczułam przy twarzy wacik nasączony jakąś substancją. Wsadził mnie do samochodu, straciłam przytomność. Kiedy się ocknęłam leżałam na łóżku w jakimś pomieszczeniu. Na podłodze leżało kilka pluszowych miśków. Wszedł do pokoju z dziwnym uśmiechem na ustach. Bałam się. Bałam się jak cholera. Prosiłam, by mnie nie krzywdził z łzami w oczach. Skuliłam się przy poduszkach i obserwowałam jego ruchy. Zaczął się do mnie zbliżać. Zaczął mnie rozbierać... 

   - Hej, wszystko w porządku? - z zamyślenia wyrywa mnie głos Nathana. Nawet nie wiem, kiedy stanęłam. Łzy leją mi się teraz strumyczkiem po policzkach. Staram się dojść do siebie. Nie chce, by ktokolwiek widział mnie w takim stanie.

   - Nic mi nie jest. Wracaj na imprezę, ktoś musi ich pilnować.. Cześć. - Dosłownie uciekam. 

   Wchodząc do domu wbiegam po schodach do swojego pokoju i rzucam się na łóżko. Nikomu nigdy nie powiedziałam o tym, co się stało tego jednego dnia. Zamknęłam się wtedy w sobie, nie wychodziłam praktycznie z domu. W połowie mężczyzn jakich później spotykałam, widziałam tamtego, który mnie skrzywdził. Starałam się wyprzeć tamten dzień z pamięci, ale nigdy mi się pewnie nie uda. Były takie dni, że wyobrażałam sobie jak on przychodzi do mnie w nocy.. Uspokoiło się to dopiero gdy poszłam do gimnazjum. Inne problemy przyćmiły tamto wspomnienie, ale ono i tak pozostało. I pozostanie.. Zasypiam płacząc.

Bad Girl in love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz