You'll never have a break

167 13 8
                                    

Siedliśmy do stołu. Atmosfera była bardzo gęsta, wszyscy siedzieli cicho. Dean udawał, że nie wkurza go obecność archanioła w bunkrze i rozbierał Nancy wzrokiem. Tymczasem Gabriel położył gofry na stole i usiadł z nami.

- Nie przedstawiliście mi nowego członka naszej Drużyny Wolnej Woli 2.0 - powiedział, patrząc się Nancy.

- Jakiej naszej Drużyny Wolnej Woli, Gabriel?! - spytał oburzony Dean.

Gabriel zaśmiał się.

- Takiej ciołku, w której jesteś Ty, Sammy, Cassie i ja. Już Ci coś świta, czy mam przeliterować? - spytał z przekąsem.

Widziałem, jak Dean gotuje się ze złości. Nancy nie wiedziała, co powiedzieć, patrzała się tylko z wielkimi oczami na całą tą sytuację i próbowała to ogarnąć.

- Możemy przejść do rzeczy? Nie mamy czasu na wasze dziecinne kłótnie. - powiedziałem.

Gabriel spojrzał na mnie i uśmiechnął się.

- Oczywiście, Sammy, po prostu twój braciszek jest dupkiem. - powiedział, uśmiechając się złośliwie do Deana.

- To Ty jesteś dupkiem, dupku! - krzyknął Dean.

- OKEJ, DOŚĆ! - tym razem krzyknęła Nancy. - Nie wiem, co tu się dzieje, ale mnie, tak samo jak i Sama, wkurza cała ta kłótnia, więc hej, jestem Nancy, przyjaciółka Sama z czasów Stanford i próbuję znaleźć demony, które zamordowały mi rodziców! - powiedziała na jednym wydechu i założyła ręce na klatce piersiowej.

Gabriel i Dean natychmiast zwrócili ku niej zszokowany wzrok.

- Uhm... tak... to, chyba wiesz, że... to jest Gabriel i... -zacząłęm.

- Tak, jestem ten Archanioł Gabriel. Ex-Trickster, bóg Loki. - powiedział z dumą Gabriel.

- Ugh, no proszę Cię, nie przechwalaj się jak dziecko z przedszkola... - powiedział zdenerwowany Dean.

Posłałem mu suczą twarz #26.

- Dean, proszę, uspokój się już, porozmawiajmy o ważniejszych rzeczach. - zwróciłem mu uwagę.

- Tak, Sammy ma rację, pogadajmy o ciekawszych rzeczach niż Ty, Dean-o. - powiedział Gabriel ze złośliwym uśmieszkiem.

Twarz Deana nagle się spięła, ale za chwilę odpuścił i się uspokoił.

- Dobra... skoro już się sobie przedstawiliśmy, to może porozmawiajmy o planie? - powiedział.

- Na razie nic nie możemy zrobić, nie jesteśmy gotowi. - odpowiedział Gabriel.

- Możemy zająć się sprawą Nancy. - zasugerowałem.

- Chwila, zaraz, a macie jakąś inną sprawę? - zapytała zbita z tropu Nancy.

- Uhm... jest taka jedna sprawa... długo by opowiadać... - zacząłem.

- W skrócie Dean-o ma Znamię Kaina, które z pomocą Pierwszego Ostrza może zabić Rycerza Piekieł, aktualnie mamy jednego na celowniku, nazywa się Abbadon. Tylko Znamię ma skutki uboczne. Ogółem mówiąc - zamienia nosiciela w bezwzględną maszynę, karmiącą się zabijaniem. - skwitował Gabriel.

Nancy wytrzeszczyła oczy.

- Gabe, nie musiałeś od razu tak... szczegółowo tego przedstawiać. - powiedziałem.

- Kochanie, proszę Cię, dziewczyna musi wiedzieć, w co się pakuje, w końcu trzyma z Winchesterami. - odpowiedział archanioł.

Zarumieniłem się.

Carry On My Wayward SonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz