Rozdział 62

514 50 3
                                    

Paul: PADA ŚNIEG PADA ŚNIEG 

Seth: Dzwonią dzwonki sań! 

Paul: Nie,to w kościele. 

Seth: Aha ;___; 

Jacob: Wiecie co? Ostatnio tak rozmyślam nad życiem...

Embry: Oho,ale ty nie masz życia xD

Paul: Tak,dojebałeś mu,polać temu panu xDD

Jacob: Poważnie...No bo jak woda marznie w -30 stopni w pół godziny cnie

Seth: Właśnie widzę,jak Jacob stoi i liczy czas kiedy woda zamarza XDDD

Jacob: Na Antarktydzie jak jest -90 stopni to zamarza w średnio pięć minut 

Paul: Lol,to ty wiesz co to Antarktyda???

Jacob: To znaczy,że para z ust jak u nas nie zamarza to u nich tak.

Jacob: Czyli,że jak u nich zamarznie to będzie śnieg. 

Jacob: Więc wiemy,jak powstaje śnieg na Antarktydzie. 

Leah: WTF 

Paul: Spokojnie,ITTNO,z resztą jak ja..xD

Jacob: Im mniej zwierząt,które oddychają to mniej śniegu. I to wszystko topnieje. 

Jacob: Musimy rozmnożyć niedźwiedzie i foki. 

Leah: Aha,o to ci chodziło... 

Jacob: URATUJEMY ŚWIAT

Seth: A kto roznosi śnieg??? 

Jacob: No święty mikołaj xD 

Leah: Chcesz ''rozmnożyć niedźwiedzie'' ty chory napaleńcu. 

Jacob:Co? 

Jacob: Nie!!!! 

Leah: Umrzyj,zoofilu. 


Jestę Jabłkię,ok? //Message J.Black// ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz