MIESIĄC OD DNIA WYPADKU
Siedziałem właśnie przy jej łóżku, gdy przyszedł Taeyang. Był ostatnio dla mnie wielkim wsparciem, zresztą, cały zespół był. Chłopacy kilka dni temu zaczęli mnie namawiać bym zrobił sobie trochę odpoczynku. Wykupili mi nawet bilet do Paryża wiedząc, jak bardzo kochałem te miejsce. Nie potrafiłem. Nie mogłem jej zostawić. Dobrze wiedziałem, że to była moja wina. Jej przyjaciele patrzyli na mnie z nienawiścią. Wiedziałem, co oni wszyscy chcieli mi powiedzieć. Nie dziwiłem im się, zasłużyłem na to. Nie miałem prawa do miłości. Nie do tej, którą zostałem obdarowany. Nigdy nie potrafiłem docenić rzeczy, które miałem. Zawsze moje przyjaźnie i związki "miłosne" kończyły się szybciej niż obejrzenie całego sezonu ulubionego serialu.
Tylko z nią było jakoś inaczej. Pamiętam, jak bardzo musiałem się o nią starać. Chodziłem za nią nieprzerwanie od pół roku, a ona za każdym razem mówiła "nie". Uważała, że do siebie nie pasujemy i oczekujemy czegoś innego. Mogłem wtedy dać jej spokój, ale w mojej naturze byłem uparty i nie odpuszczałem póki nie osiągnąłem swojego celu.
Umówiła się ze mną tylko po to, bym dał jej spokój. Najwidoczniej przeszkadzało jej, gdy zamęczałem ją swoją osobą. Nie dziwię jej się. Gdybym był tak prześladowany przez jakąś dziewczynę, już po dwóch tygodniach by miała zakaz zbliżania się do mnie.
Tablo wielokrotnie mnie prosił bym dał temu spokój. Mówił, że tylko niepotrzebnie ją zranię. Mówił, że niepotrzebnie narobię jej nadziei, a to będzie dla niej tylko zgubne. Był z niego naprawdę mądry facet. Troszczył się o nią, jak starszy brat o niewinną młodszą siostrę. Cóż, była niewinna póki pewnego kwietniowego dnia nie odpowiedziała mi "tak". Zrobiła to tylko dla świętego spokoju.
Zabrałem ją do domu strachów, bo wiedziałem, że jest wielką fanką horrorów. Naprawdę mnie to dziwiło, bo wyglądała na dość spokojną osobę, którą bym podejrzewał bardziej o oglądanie bajek niżeli filmów, w których się zabijają.Mimo iż nigdy się nie bała filmów, tak miejsce, które odwiedziliśmy ją naprawdę bardzo przeraziło. Co chwilę łapała się za moje ramię mówiąc, że wcale się nie boi, a jedynie się martwi, że to ja umieram ze strachu, więc mi okazuje swoje wsparcie. Czasami naprawdę mnie rozbawiało, jak bardzo nie potrafiła się przyznać do swoich słabości chociażby mówiąc, że nie zgasi w nocy światła, by dać zarobić elektrowni. Była dość pomysłowa. Jeszcze nigdy nie zdarzyło jej się, by nie miała wymówki na jakieś swoje dziwactwo. Zastanawiałem się, czy nie była taka kreatywna z powodu książek, w które zaczytywała się godzinami, czy może od tego odpisywania mi coraz to nowszych wymówek braku chęci umówienia się ze mną, kiedy jeszcze nie byliśmy razem.
Dzień naszej randki pamiętam, jakby to było wczoraj. Leżeliśmy na trawie w jednym z parków, w pobliżu jej mieszkania i rozmawialiśmy o pierdołach. Opowiedziałem jej o takich rzeczach jak rodzina, ulubiona bajka z dzieciństwa, czy też ulubiona aktorka porno, o której młodsza nie chciała słyszeć zatykając sobie uszy i mocno zaciskając powieki. Bawiła mnie jej niewinność. Była jak kwiat, który jeszcze nigdy nie został dotknięty przez brudną dłoń, którą byłem ja.
Odprowadziłem ją pod same mieszkanie, które znajdowało się na siedemnastym piętrze seulskiego wieżowca. Nigdy nie pytałem jej skąd ma na nie pieniądze. Lubiła pisać, pisała bez przerwy. Zawsze trzymała przy sobie czarny notatnik z wizerunkiem elfa i dwa czarne, proste długopisy. Nigdy nie potrafiła sobie wyobrazić jakby to było gdyby jej ich zabrakło. Dostawała natchnienia nawet w tych najdziwniejszych chwilach i miejscach jak nasza pierwsza rocznica w jednej z najdroższych restauracji, w której narzekała na mikroskopijne jedzenie, czy też tak jak pod męską toaletą na pobliskiej stacji metra.
Chciałem ją wtedy pocałować. Pamiętam jak zacząłem zbliżać swą twarz do jej twarzy. Gdy prawie już ją miałem, ona wyciągnęła swój czarny notes i długopis i zaczęła w nim pisać w ogóle nie zauważając tego, co chciałem zrobić.
- Mari, co robisz? - spytałem ją, nawet się od niej nie odsuwając. Schowałem swoje ręce za plecy.
- Piszę, nie widzisz? - odpowiedziała, nadal na mnie nie patrząc. Złapałem za jej notes, zabierając jej go. Chciałem zerknąć na to, co napisała, lecz zabrała mi go szybciej niż ja go zdobyłem.
- Ej, mama cię nie nauczyła, że nie ładnie zabierać czyjeś rzeczy? - zadała pytanie retorycznie, lecz ja postanowiłem jej odpowiedzieć.
- Cóż, uczyła, ale byłem oporny. - Przybliżyłem się do niej jeszcze bardziej i pocałowałem. Najpierw pocałunek był bardzo delikatny, ledwo dotknąłem jej ust. Jednakże już po chwili dotknąłem jej twarz swoimi dłońmi i pogłębiłem pocałunek. Była zdezorientowana. Lekko odsunęła mnie swoją ręką. Chciała coś powiedzieć, lecz ja ją uprzedziłem. - Polubiłem kraść pewne rzeczy. - Uśmiechnąłem się do niej i znowu pocałowałem. Tym razem poczułem, że dziewczyna nieśmiało daje mi pozwolenie na pogłębienie pocałunku. Mogłem poczuć, że jeszcze nigdy tego nie robiła, gdy co chwilę robiła małe i słodkie błędy.
To zabawne jak wspominanie o miłych rzeczach może nas zaboleć.
Siedząc teraz przy jej łóżku, podlewając kaktusa, którego jej przyniosłem, poczułem ból w sercu. Zastanawiałem się, czy jeszcze kiedyś w życiu usłyszę od niej bym nie przynosił jej kwiatów, bo ich nie lubi. Kaktusy były jedynym, co ją uszczęśliwiało, były jedynym wyjątkiem.Pogładziłem jej twarz i pocałowałem ją w czoło. Postanowiłem, że zostanę z nią do czasu, gdy pielęgniarka nie zacznie mnie przeganiać, gdyż godzina odwiedzin już dawno się skończyła. Wstałem i położyłem się tuż obok niej. Objąłem ją ramieniem i tak zasnąłem.
CZYTASZ
Utracone wspomnienia... / G-Dragon BIGBANG
FanfictionKrzyk, strach, cisza, tęsknota, brak nadziei. Co byś zrobił jeśli najważniejsza dla ciebie rzecz tak nagle zbiłaby się na milion kawałków? Próbowałbyś się z tym pogodzić? Czy miałbyś nadzieję, że pewnego dnia dasz radę dokleić ten ostatni brakujący...