Rozdział 10 Przyjaciele na dobre i na złe

68 4 3
                                    

- Scor przesadzasz - Mei rozłożyła się wygodnie na kanapie w pokoju wspólnym. Udawała luzaka ale w oczach ewidentnie było jej żal przyjaciela.

- Ja przesadzam?! JA?! - poderwał się z ziemi na której siedział i spojrzał wściekłym wzrokiem na dziewczynę która również się podniosła by w razie czego uciec do dormitorium. I wtedy do środka weszły Katherine i Torossa. Obie zamurowało.

- Co? Kłótnia małżeńska? - za nimi weszła Becci ze swoim pewnym uśmieszkiem na twarzy.

- Nie denerwuj mnie Grimm! - Mei zacisnęła ręce w pięści. 

- Uspokójcie się! Wszyscy! - Albus który dotąd stał spokojnie z boku trawiąc słowa przyjaciela które cytowały treść bolesnego listu musiał wejść w środek kłótni i uspokoić obydwóch. Wiedział,że mają dosyć wybuchowy charakter. Scorpius i Mei spojrzeli na siebie chłodno,a potem rozeszli się do dormitoriów. Becci,Torossa i Katherine stały bezradnie na dywanie. Albus tylko westchnął i wyszedł z pokoju wspólnego. 

Nastał marzec. Uczniowie wrócili do szkoły,lekcje były już normalne. Scorpius i Mei nie odzywali się do siebie. W tym samym czasie jeszcze w lutym Ślizgoni zagrali mecz z Puchonami. Ku zdziwieniu bliskich to drużyna żółtych zdobyła więcej bramek bo aż dziesięć,a dom węża tylko trzy. Jednakże ścigający Ślizgonów zdobył znicza i to oni wygrali. Albus starał się skupić jak mógł ale codziennie od kłótni przyjaciół nie mógł się skupić. 

- Gotowy do meczu? - nad Alem który jadł śniadanie stał kapitan Ślizgonów. Dzisiaj drużyna grała z Gryffindorem. Ten mecz zależał od tego która z drużyn będzie grała w finale. 

- Tak pewnie - odparł nieprzytomnie wstając od stołu. Poszedł z drużyną do szatni gdzie zostali zagrzani przez Mortoe'ego do walki,a potem weszli na boisko i usiedli na miotłach.

- Obyś spadł - syknął mu nad uchem James przechodząc z Louisem i Fredem II obok niego i wsiadając na miotły. Albus wzdrygnął się. Ten mecz zależał od tego czy będą brali udział w finale czy nie. Nie mógł się dać sprowokować. Nagle obie drużyny usłyszały gwizdek. Wzbili się w powietrze i mecz się zaczął. Albus nie umiał się skupić. Latał pomiędzy innymi ciągle zamyślony. Nagle spojrzał na trybuny i zobaczył jak Scor i Mei znowu się o coś kłócą. Zapatrzył się na nich i wtedy...poczuł ogromny ból w głowie i wszystko poczerniało...

Albus otworzył powoli oczy. Światło na chwilę go oślepiło ale gdy się przyzwyczaił zobaczył jak nad nim pochylają się Scorpius i Mei z zatroskanymi twarzami. 

- Albus! - krzyknęli jednocześnie.

- Co się stało? - spytał słabo.

- Byli tu już chyba wszyscy Ślizgoni,profesor Slughorn...- zaczęła.

- ...No i...przegraliśmy. Dostałeś tłuczkiem. Drugi tłuczek poleciał na naszego szukającego,a ponieważ drugi pałkarz był daleko,a ciebie nie było to też dostał i przegraliśmy...On ma tylko złamaną rękę. Ale na szczęście niezbyt poważnie. Twój brat i Weasley'e śmiali się do rozpuku...

- ...Przepraszamy to nasza wina.

- Ale już się pogodziliśmy - zakończyli wspólne wyjaśnienia i spojrzeli na Albusa skruszonymi minami. Albus tylko rozwarł ramiona i uściskali się. Wtedy wpadła pani Pomfrey mówiąc,ze pacjent potrzebuje spokoju. Przyjaciele odeszli,a pielęgniarka dała mu jakieś gorzkie syropki.

- Mogę wejść? - Albus nagle usłyszał nieśmiały głos Rose.  Pani Pomfrey kiwnęła głową,a dziewczyna nieśmiało podeszła do łóżka.

- Hej Al. Jak się czujesz?

- Spoko - odwrócił głowę - Ale teraz wybacz. Chce iść spać - Rose nic nie mówiąc odeszła. 

------------

Hejo. No i znowu to samo co wcześniej. Czemu pod dziewiątką nie było komentarzy? Czy tak trudno napisać chociaż jedno słówko? 

Ja wiem ze czytacie ale komentarze mnie bardziej motywują niż gwiazdki. :)

Albus Potter i Tajemna MgłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz