4.3 "Ciągłe wymioty, krwawienie z nosa, czasem nawet płakał krwią."

25 4 0
                                    


Rudowłosa rzuciła się na arenę w stronę Conrada z wyciągniętymi ramionami. Dopiero w połowie drogi zdała sobie sprawę jak to wygląda, ale zaraz upomniała się, że to nawet lepiej. Wiarygodniej względem Isabelle.

Z taką myślą Crystal przytuliła zaskoczonego chłopaka, szepcząc mu cicho na ucho:

- Królowa sądzi, że jesteśmy szaleńczo zakochaną parą, a ty masz nawrót ciężkiej, zaraźliwej choroby. Nie sknoćmy tego, chociażby ze względu na to, że jej przychylność może nam się jeszcze kiedyś przydać.

Conrad ledwo dostrzegalnie skinął głową i również objął dziewczynę, co przyprawiło ją o dreszcze, mimo, że wiedziała, iż tylko udają.

Jego ręce spoczęły na jej plecach, kiedy trwali, niemal nieruchomo, w uścisku pełnym ulgi i niepohamowanego szczęścia.

Czekało ich jeszcze wiele zadań, prób i doświadczeń. Jeśli więc patrzeć na to obiektywnie, oceniając sytuację z boku, można by zauważyć, że ich radość była z lekka przesadzona. Ale Crystal nie myślała teraz o tym, że już następnego dnia jej życiu znów może coś zagrozić. Conrad nie myślał wcale o tym, co spotka go jutro. Teraz dla każdego z nich najważniejsze było to ich własne, małe zwycięstwo, którym upajali się jak najdłużej było im to dane.

- Chłopcze. - król pojawił się obok nich znikąd. - Wygrałeś uczciwie, więc należy ci się nagroda. Odtąd ty i twoja narzeczona będziecie u nas zawsze mile widziani.

- Wpadajcie jak najczęściej! - zawołała stojąca za nim Isabelle, w ogóle nie przejmująca się przegraną męża. Edgar natomiast wydawał się trochę przygnębiony, jakby zabijanie niewinnych ludzi sprawiało mu przyjemność. Może sprawia, pomyślała Crystal z trwogą.

- Żeby aż narzeczeństwo? - szepnął jej na ucho.

- Dzięki temu jeszcze żyjesz, mój ty przyszły mężu. - sarknęła w odpowiedzi.

Conrad mówił coś jeszcze, ale dziewczyna nie wiedziała, co takiego. Przed jej oczami rozgrywała się właśnie scena egzekucji bruneta, co wcale nie było przyjemnym widokiem. Z zamyślenia wyrwał ją mocniejszy uścisk jego dłoni. Chłopak pociągnął ją w stronę głównej ulicy. Na ramieniu miał już przewieszony plecak, a drugiej ręce trzymał ten należący do Crystal.

Idąc ramię w ramię wydeptaną uliczką przez nieprzyjemny gród trolli, ich myśli krążyły w zupełnie innych kierunkach. Crystal dziękowała Bogu, że zachował Conrada przy życiu. Sam Conrad zaś bezgłośnie narzekał na swoją towarzyszkę, która przecież na nic mu się nie przyda. 

ZuMa


Kwiat Siedmiu OceanówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz