Mesendżer

80 4 0
                                    

W hacie przysiadłam do komputera. Włączylam fejsa i kliknęłam ikonkę wiadomości. No i spoko. Znalazłam mojego krasza. Znów przelecialy ki przez myśli jego ruddde wąsiska, aź mnie na ich myśl w myślach ściska. Musiałam do niego napisać.

Ja: Gitara siema
Eduardo: Elocha Locha
Ja: Co tam dziku?
Eduardo: A spoczko foczko
Ja: ej
Eduardo: no co?
Ja: Jesteś bed boiem?
Eduardo: no
Ja: omg czm jak?
Eduardo: jesuuu przeciek masz?
Ja: nie lol
Eduardo: To wychilluj fasolki ok?
Ja: Ok lol
Eduardo:...
Ja: Ej a masz ganga?
Eduardo: Nom, i jutro robimy geng beng na produkcje opłatków i obraskuf Maryjiji
Ja: o LOOOL. Tesz chce!
Eduardo: Oke bejbe, ale nie masz alby
Ja: To daj
Eduardo: nie
Ja: aha
.Eduardo jest offline.

Jesu on serio jest bad!
Do oczu mi się nabrały oczy i polecialy jak ze sluchawki prysznica. Ja go lofciam. Co ja zrobie?!
Już wiem! Odmienie go. Będzie dobry. Dobry jak nyggetsy. Pfee nuggetsy.
Te przez tego poprzedniego przyszłego husbando. Czarny z afro koniarz. Mmmm. Aż syobraziłam sobię trójkąt z geometrii... te ostre kąty.Ale to nie to na czym teraz muszę się skupić! To Eduardo jest teraz najistotniejszy!

Gang z ALBAMI (bad ministrants uwaga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz