Kiedy wróciliśmy do domu, poszłam do kuchni po coś do picia. Nathan poszedł odpocząć do swojego pokoju. Miałam zamiar iść jeszcze dziś do biblioteki, więc muszę się śpieszyć żeby zdążyć. Wyciągnęłam sok z lodówki, nalałam do szklanki po czym jednym duszkiem wypiłam. Chciałam odłożyć pustą szklankę do zlewu lecz coś, wytrąciło mi ją z dłoni. Roztrzaskała się na kawałki. Zdziwiona podniosłam wzrok na osobę która to zrobiła.
- Co robisz Jasmine? Zwariowałaś? - zapytałam zdziwiona jej postawą. Stała przede mną rozwścieczona jakbym jej nie wiadomo co zrobiła.
- To ja się pytam, co robisz?! - Krzyknęła.
- Emm.. Właśnie piłam i chciałam odłożyć szkl...
- Nie o tym mówię! Co robiłaś z Nathanem?! - Przerwała mi.
- A co miałabym robić? Przeszłam się z nim na spacer, pokazać okolicę. O co ci chodzi?
- Spacerek tak? Mnie nie oszukasz! Chcesz mi go odbić! - Szturchnęła mnie ręką tak że wpadłam na szafkę która stała za mną.
- Co ty wygadujesz, Nathan mi się nie podoba, co najwyżej jest kole.... Gościem i nikim więcej.
- Widziałam jakie maślane oczka do niego robisz! I dobrze Ci radzę odczep się od niego bo pożałujesz!
- Wiesz że ta rozmowa jest bez sensu? - Zapytałam ją. Nie miałam najmniejszej ochoty się z nią kłócić, tym bardziej o to. - Więc lepiej ją zakończmy.
- Jeszcze raz zbliżysz się do niego, nie ręczę za siebie. - Pogroziła mi palcem.
- A jak ty to sobie wyobrażasz? Jest naszym gościem, sprzątam pokoje i podaje do posiłków, jak do niego miałabym się nie zbliżać?
- Nie wymądrzaj się!
- A zresztą skoro jesteście narzeczonymi, i jesteś tak bardzo pewna że Cię kocha to o co ci chodzi? Przecież taki chłopak, jak ty to powiedziałaś? 'Nie spojrzy na taką jak ja'?
- I mam racje, nikt na ciebie nie spojrzy. Więc i od Nathan się odczep! - powiedziała i głośnym krokiem wyszła z kuchni.
Kucnęłam i zaczęłam zbierać szkło do kosza. Wkurzyłam się, ale Jasmine miała po części racje. Nie pasuje do ich świata. Ja i Nathan nie możemy się przyjaźnić. Zresztą nawet jakbyśmy próbowali, to nam się nie uda bo zawsze będzie Jasmine. Jeżeli będę próbowała kolegować się z nim to, Jasmine powie KArli a ta mnie wyrzuci. A gdzie potem pójdę? Nie mam nikogo na świecie z rodziny. Muszę się odciąc od Nathana, nie mogę się z nim przyjaźnić. A najgorsze jest to że on też o tym wie, a nic sobie z tego nie robi.
Nie myśląc więcej o tym posprzątałam wszystko i ruszyłam na górę po torebkę. Mając wszystko, czyli torbę w której jest kartka i książka, ruszyłam w stronę celu.
Biblioteka nie była daleko od domu. Szybko dotarłam do niej, oddałam książkę i wciągnęłam się w poszukiwanie nowej. Było wiele wspaniałych książek, ale niestety wszystkich nie mogłam wziąć ze sobą. Wybrałam z pośród wielu tą jedną i poszłam wypożyczyć. Później zasiadłam przy wielkim stole, przy którym siedziało już kilka osób. Zaczęłam czytać, książkę która już na samym początku chwyciła mnie za serce. Przynajmniej nie myślałam o kłótni z Jasmine i sprawie z Nathanem.
- Panienko, zamykamy już. - powiedział bibliotekarz. Zdziwiona spojrzałam na zegarek, była 19:00!
- Nie, nie znowu! Dziękuję bardzo i do widzenia!
Wybiegłam z biblioteki i już za wielkimi drzwiami zatrzymałam się pod małym daszkiem. Lało jak z cebra! Jak mam iść w taką pogodę pieszo?! Zanim dojdę do bramy będę przemoczona a co dopiero do domu. Postanowiłam że chwilkę postoję i poczekaj aż może trochę zmniejszy się ulewa. Niestety przez kolejne 20 minut nic się nie zmieniło. Więc ruszyłam przed siebie. Nie dosyć że padało, to wiało przez co było zimniej. Trzęsłam się z zimna i z przemoczenia. Jakiś samochód za mną zatrąbił, ale nie przejmowałam się tym, było mi strasznie zimno i jak najszybciej chciałam znaleść się z ciepłym pokoju. Przyśpieszyłam kroku, po chwili obok mnie wolno jechało czarne auto. Szyba zjechała w dół zza niej wyłoniła się twarz dupka.
CZYTASZ
I'II Remember You III N.S.
Novela JuvenilHistorii takich jak ta jest mnóstwo, ale uczucie tylko jedno. Dwa różne światy. Spotykają się w miejscu które kiedyś mogła spokojnie nazwać domem, dziś więzieniem. Uczucie piękne i prawdziwe. Połączyło ich po pierwszym, głębszym spojrzeniu. Dzi...